Kryzys zbiera swoje żniwo w kolejnych obszarach. Pod koniec rok raporty gospodarcze przyniosły fatalne informację o zatrważających liczbach dotyczących firm, w tym główniej jednoosobowych działalności gospodarczych. Tylko w tym roku do połowy lutego przedsiębiorcy zawiesili ponad 20 tys. firm. Niestety fala upadłości widoczna jest już wśród zwykłych konsumentów. Najnowsze dane na ten temat nie napawają optymizmem.
Upadłości konsumenckich mniej niż w marcu, ale dynamika niepokoi
Problem niewypłacalności widać już nie tylko w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. Upadłość konsumencka, czyli redukcja lub umorzenie zobowiązań osoby fizycznej nieprowadzącej działalności gospodarczej w przypadku zaistnienia niezawinionej niewypłacalności, to coraz częstsze zjawisko. Z najnowszych danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że w kwietniu upadłość konsumencką zgłosiło ponad 1500 osób. To wynik lepszy niż w marcu, gdzie odnotowano ponad 2 tys. takich wniosków. Jednak powodów do optymizmu nie ma zbyt wielu. Z danych zbiorczych COIG wynika przede wszystkim, że w porównaniu z tym samym okresem z zeszłego roku mamy o 34% więcej upadłości. Co grosza w pierwszym kwartale 2023 roku zgłoszony już więcej upadłości konsumenckich, co np. w całym roku 2018 r.
Najgorsze przed nami?
Za ten negatywny trend w dużej mierze odpowiedzialne są kredyty, które jeszcze kilkanaście miesięcy temu był wyjątkowo łatwo dostępne. Niestety złoty czas się skończył. Nastał kryzys, który właśnie weryfikuje realne zdolności do spłaty łatwo zaciągniętych kredytów. Czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się poprawy tych statystyk? Eksperci nie pozostawiają złudzeń i ostrzegają przed pogorszeniem sytuacji. Publicysta ekonomiczny Krzysztof Kowalczyk napisał na twitterze, że w tym roku liczba ofiar zbyt tanich kredytów wzrośnie. Zdaniem eksperta powinniśmy się spodziewać, że liczba upadłości konsumenckich dobije do 20 tys.
W podobnym tonie wypowiedział się ekonomista z Oxrof Economics Matusz Urban na temat przyszłości przedsiębiorstw. W wywiadzie udzielonym na antenie TVN24 stwierdził, że jeśli nie dojdzie do jakiegoś znaczącego odbicia w drugiej połowie roku, będziemy świadkami większej liczby bankructw firm. Jako największe zagrożenie ekspert wskazał utrzymującą się na wysokim poziomie inflację. Zatem prognozy na przyszłość nie dają zbyt dużych nadziei na poprawę. Pozostaje nam zaciskać dalej pasa, by jakoś przetrwać ten trudny czas.
Może Cię zainteresować: