Czy Chinom grozi katastrofa na rynku pracy?

O spowolnieniu, zadyszce lub nawet kryzysie chińskiego rynku nieruchomości mówi się od dawna. Według wielu analityków, (w tym firmy J Capital Reaserch), konsekwencją nieciekawej sytuacji w chińskiej mieszkaniówce jest rosnące kaskadowo bezrobocie, którego negatywne skutki mają nawet odczuć niektóre z zachodnich firm produkujących dobra konsumpcyjne.

Jak mówi stare, chińskie porzekadło rynkowe: “nic nie może ciągle rosnąć”. A skoro nic nie może ciągle rosnąć, to i chińska gospodarka musi się kiedyś albo zatrzymać, albo – co dziś wydaje się bardziej prawdopodobne – upaść i sobie głupi ryj rozwalić – jak mawiał inny, tym razem polski, klasyk.

Koniec okresu prosperity

Ostatnie 30 lat to dla Chin czas niesamowitego prosperity – dostęp do wolnego rynku sprawił, że Chiny stały się rajem dla zagranicznych inwestorów, kusząc ich nieskomplikowanymi przepisami i łatwym dostępem do nieograniczonej, taniej siły roboczej. Również przeciętni Chińczycy zaczęli wieść życie bardziej dostatnie.

Około roku 2008, gdy przywódcy Państwa Środka zaczęli obawiać się globalnego kryzysu finansowego, postanowili przekierować strumień pieniędzy z dotychczasowego kierunku, czyli głównie infrastruktury drogowej, kolei, komputeryzacji czy telekomunikacji, w nowy nurt, którym okazał się rynek nieruchomości. Teraz to ten obszar chińskiej machiny zaczął rozwijać się w nieprawdopodobnym tempie.

Takie tempo rozwoju sektora nieruchomości ma jednak jedną, znaczącą wadę – często wystarczy delikatne tąpnięcie, by wszystko zaczęło się walić i wywołało efekt domina. Krach na Chińskim rynku nieruchomości rozpoczął się latem roku 2021. Zaczęło się od gwałtownego spadku popytu na nowe mieszkania, co za tym idzie kłopotów deweloperów. To zaś doprowadziło do zmniejszenia zapotrzebowania na pracowników i wreszcie do masowych zwolnień na niespotykaną dotychczas skalę.

Chiński rząd donosi, że ok. 25% ludzi poniżej 25 roku życia nie może znaleźć pracy – a to dopiero początek problemu – i nie chodzi tylko o branżę budowlaną – spadek zatrudnienia dotyczy także prywatnej edukacji, sektora bankowego, domów maklerskich i innych branż, zatrudniających przede wszystkim pracowników umysłowych. W sytuacji nie do pozazdroszczenia jest także chińska giełda, co doskonale obrazuje poniższy wykres.

Źródło: Google Finance

Zadyszka rynku nieruchomości i spowolnienie konsumpcji

Wielu z Was słyszało pewnie o problemach giganta na chińskim rynku nieruchomości, mianowicie Evergrande, potężnego (do czasu) dewelopera, który znajduje się dzisiaj na skraju upadłości. Jak podaje Reuters, Evergrande nie jest w stanie dokończyć wielu swoich budynku, niektóre z nich przeznaczono do wyburzenia, a biuro firmy – Oaktree Capital Management – z siedzibą w Singapurze, zostało zajęte przez syndyka. Ogromne straty poniosły także inne chińskie giganty- Tencet i Alibaba – wartość obu firm tylko w roku 2022 spadła kolejno o 564 i 494 mld dolarów. Co więcej, firma Warrena Buffeta Berkshire Hathaway wyprzedaje swoje udziały w EV BYD – chińskim przedsiębiorstwie z branży motoryzacyjnej.

Oto inny ciekawy wykres – tym razem ukazujący spadek cen nieruchomości w Chinach w okresie od października 2020 do lipca 2022:

Źródło: Investing.com za

Aby walczyć z zaistniałą sytuacją, chińskie bańki wściekle obniżają stopy procentowe, a bank centralny stara się zapobiegać silnym spadkom kursu yuana do dolara amerykańskiego. I choć Chińczycy to spryciarze i doświadczeni komuniści, w związku z czym robią co mogą, by ukryć niepokoje i prawdziwe dane przed światem zewnętrznym – np. nie wliczają populacji wsi (stanowiącej 60% populacji Chin) do danych o stopie bezrobocia i niezbyt dokładnie liczą osoby nie posiadające umów o pracę. Pomimo statystycznych fikołków Partii, dane spółek publicznych jasno pokazują, że chiński rynek pracy zmaga się z narastającym bezrobociem.

Wysokie bezrobocie wiąże się z niższymi dochodami, a co za tym idzie drastycznym spadkiem wydatków i ograniczeniem konsumpcji. Analitycy z firmy J Capital Reaserch spodziewają się spadku sprzedaży w spółkach z sektora dóbr konsumpcyjnych, m. in. Unilever, Coca-Cola, Unipresident czy Tingyi. Spada także sprzedaż smartfonów (o 40%), a Chiny przestają powoli być postrzegane przez świat za stolicę wydatkó luksusowych.

Jaki los czeka wielkiego, czerwonego, chińskiego smoka?

Jakby tego było mało, autorytarny rząd komunistycznych Chin nie przestaje stosować absurdalnej polityki „zero-covid”, której konsekwencją jest narastanie niepokojów społecznych i utrata zaufania rządu. Dopóki Chińczyk był bogaty i pławił się w luksusach, dopóty nie specjalnie obchodziło go to, co robi Partia Komunistyczna. Gdy Chińczykowi przyjdzie jednak zmierzyć się z widmem bezrobocia i szalejącą inflacją, może zacząć zwracać uwagę na zakaz wychodzenia z domu czy podjęcia gotówki z bankomatu. Mimo tego, znając charakter tamtejszej władzy, trzeba będzie cudu, by komunistyczni liderzy przyznali się do narastającego, poważnego problemu zwiastującego prawdziwą katastrofę.

Co raz więcej sygnałów zdaje się wskazywać na to, że piewcy teorii o chińskim kolosie na słomianych nogach mieli sporo racji. I choć teoretycznie silne Chiny nie są specjalnie potrzebne co raz bardziej konkurencyjnemu i odizolowanemu Zachodowi, tak potencjalny kryzys w Państwie Środka/widmo upadku Czerwonego Smoka może poprowadzić komunistycznych przywódców do ostatecznego rozwiązania, mianowicie pchnięcia kraju w otchłań wojny.

I choć nadzieja jest podobno matką głupich, byłoby miło, gdyby tak się nie stało. A może żaden z najczarniejszych scenariuszy nie ujrzy dziennego światła i mamy jedynie do czynienia ze zdrową korektą i, jak mawiał inny klasyk nad klasyki, warto jest dzisiaj zaopatrzyć się w „tanią chińszczyznę”, zapalić cygaro, założyć nogi na biurko i zacząć wybierać kolor nowego lambo?

*Źródła:

  • zerohedge.com
  • themarket.ch
  • bloomberg.com
  • reuters.com
  • jcapitalreaserch.com
  • ithardware.pl
  • investing.com
  • Google Finanse

Może Cię zainteresować:

ChinyEkonomiaGospodarkaKryzys gospodarczy
Komentarze (0)
Dodaj komentarz