Unia Europejska wyraźnie staje po stronie 'amerykańskiej’ w kwestii relacji z Chinami, czy zablokuje import EV z Państwa Środka? Wydawało się, że strefa euro będzie rozgrywać w inny sposób ale gdy w grę wchodzi dobro niemieckiego przemysłu. Nie mogło być inaczej? Przedstawiciele władz UE chcą dosłownie zatrzymać inwazję chińskich elektrycznych samochodów na Starym Kontynencie. Ich popularność w ostatnich latach rosła wykładniczo. Oficjalny powód rozważanych ograniczeń importowych? Niska cena, która rzekomo wynika z nieuczciwych praktyk Chin i olbrzymich dotacji rządowych dla sektora.
Prawdziwy powód? Przemysł Europy, głównie Niemiec jest w zapaści, a motoryzacja stanowi jego trzon. Monachijskie targi IAA tylko potwierdziły, że Europie brakuje długich lat by dogonić rozwój chińskiej motoryzacji elektrycznej. Firmy ze Starego Kontynentu posiadają przewagi technologiczne w zakresie silników spalinowych. Na te jednak popyt pozostaje bardzo slaby.
Chińscy inżynierowie wydają się być wciąż o kilka kroków przed 'Europą’ w zakresie EV. Schmidt Automotive Research szacuje, że udział chińskich marek w rynku europejskim wzrósł z mniej niż 1% w 2021 roku do ponad 2,8% w II kw. 2023 roku. W pojazdach elektrycznych udział ten wynosi natomiast już ponad 8%. Chiny to największy na świecie rynek EV. Choć marki jak Xpeng czy BYD dla wielu brzmią obco – mają się świetnie.
Jeśli Chiny miałyby wyprzedzić europejskie firmy, na ich własnym kontynencie – polityką cenową… Unia Europejska nie mogłaby sobie tego podarować. Dlatego Europejczycy zostaną zmuszeni by 'przepłacać’ za przysłowiowe niemieckie elektryki, a Chiny będą musiały prawdopodobnie ponownie rozważyć ekspansję eksportową. Europejscy regulatorzy, za głosem Ursuli von der Leyen przypomnieli, że blisko dekadę temu chińska fotowoltaika także wyprzedziła europejski biznes i przemysł. Wówczas istotnie ograniczyło to jego potencjał do generowania zysków i przychodów 'z eko-rewolucji’. Mając to na uwadze, przewodnicząca Komisji Europejskiej, zadeklarowała wczoraj, że będzie walczyć z 'nieuczciwym rynkiem, a sytuacja ta się nie powtórzy’. Obecnie 1 na 5 sprzedanych samochodów aut w Europie to elektryk. Międzynarodowa Agencja Energetyczna podniosła prognozę udziału pojazdów elektrycznych w globalnej skali do 35% w 2030 roku. Poprzednio szacowała mniej niż 25% w zeszłym roku prognozie. Trend wydaje się oczywisty.
Porażka Niemiec na własnych targach EV?
Odbywające się cyklicznie, co 2 lata święto motoryzacji w Duisburgu, w Niemczech zostały dosłownie zdominowane przez chińskie koncerny. Liczba chińskich firm debiutujących na 'hitowym wydarzeniu’ okazała się dwukrotnie wyższa niż w 2021 roku. W jej czasie czołowi, niemieccy producenci prezentowali pojazdy elektryczne. W większości planowane na lata 2026 czy 2027. Tymczasem Chińczycy mają samochody gotowe do wysyłki, prosto do dealerów. Według obserwatorów targów i fachowców tandety nie było. Mimo łatki ’Made in China’ jakość wykończenia była bardzo wysoka. Wg. cytowanych przez Bloomberga analityków niemieckiego centrum badań nad motoryzacją z Duisburga, Niemcom zbyt długo zajęło zrozumienie, że rynek się zmienia.
Choć elektryki nie były nowością, topowe europejskie koncerny zwyczajnie nie wierzyły w ich wykładniczy wzrost. Tymczasem chińskie koncerny jak BYD, Xpeng czy Nio konsekwentnie pokazywały tańsze od konkurencji modele. Celowały w klientów z dala od stoisk Volkswagena, BMW, Mercedesa czy Renault. Portale motoryzacyjne piały z zachwytu. Chiny były dominującym tematem targów motoryzacyjnych IAA w Monachium. To istotnie czerwona lampka dla prezesów z VW-Audi, BMW czy Mercedesa. Tymczasem popyt na auta w Chinach spowalnia, zwalniając moce eksportowe. Chiński eksport opłaca się konsumentom i Chinom ale… Nie opłaca się Niemcom? Chińska motoryzacja nie odbiega już designem od europejskich marek. Inwestowaniem w BYD zainteresował się sam Charlie Munger.
Branża EV załamana – Chiny przełamały beton?
Prezes niemieckiego stowarzyszenia producentów samochodów VDA, Hildegard Mueller po targach IAA w Monachium zaniepokoiła krajowych gigantów. W jej ocenie Niemcy dosłownie 'tracą konkurencyjność’. Pokaz w Monachium miał pokazać, że europejska nie odstaje od Chin i jest gotowa podjąć wyzwanie. Tymczasem targi obnażyły systemowe problemy rozwoju europejskiej motoryzacji. Który stanął na tle Chin w miejscu. Do tego stopnia, że von der Leyen musi posiłkować się obawami o kontynuację importu EV. Po tegorocznych targach miało być spokojniej. Chiński gigant BYD zapowiadał zacieśnianie relacji ekonomicznych z Europą, która dla firmy jest doskonałym miejscem do zwiększania zysków netto. Scenariusz w którym Chiny obiecują światu korzyści z ekonomicznej współpracy jest dobrze znany. Po forum w Davos poskutkował wojnami handlowymi Donalda Trumpa, a dziś byłego prezydenta USA uparcie naśladować chcą władze UE.
Wymieniona wcześniej Mueller nie była jedyną promimentką europejskiej motoryzacji, którą poruszyły targi. Krytyki i goryczy nie szczędził Oliver Zipse, prezes BMW. Zauważył on, że chińskie marki mogą zdominować segment małych aut w Europie ponieważ… Ich rozwój i produkcja przestaje firmom kalkulować się przy regulacyjnych wymogach i walce o normę Euro 7. Prezes giganta z Bawarii poinformował, że małe miejskie auta europejskich firm mogą niebawem zupełnie zniknąć z rynku. Ta luka zostanie szybko zagospodarowana? Największe stoisko na targach wynajęła firma BYD, która wg. TechCrunch stała się największum globalnym sprzedawcą elektryków, bijąc Teslę. W ciągu ostatniego roku chińska firma na rynku europejskim przedstawiła piorunującą liczbę, 6 nowych modeli. Miłośnicy futurystycznej motoryzacji szczególnie rozpływali się nad modelami BYD Seal. Auto w bazowej wersji dysponuje mocą 390 KW, z opcją napędu 4×4 oraz zasięgiem rzędu 520 lub 570 km.
Kij ma dwa końce
Szacunki analityków Bloomberga wskazują, ze przy chińskich autach tańszych średnio o około 20% od oferty europejskiej udział EV w rynku EU mógłby wynieść ponad 15%, już za dwa lata. Ale zaraz, zaraz. To nie determinuje ich sukcesu. To prawda, że Chiny są olbrzymim rynkiem dla Volkswagena i innych niemieckich producentów samochodów. BMW importuje z Chin modele iX i 33% zysku operacyjnego wygenerowało w Państwie Środka. Czy otwarta handlowa potyczka Europy z Pekinem może być ryzykowna? Analitycy Citigroup oszacowali w notatce pod koniec ubiegłego miesiąca, że branża motoryzacyjna jest szczególnie wrażliwa dla Europy, ponieważ jest tak wielkim rynkiem miejsc pracy.
Zarzut, że sukces eksportu EV z Chin wynika z wieloletnich, centralnie planowanych działań rządu jest nieco naiwny. Faktem jest, że łączne przewagi Chin na rynku są wręcz zniechęcające dla konkurencji. To właśnie Chiny kontrolują dwie trzecie globalnych zdolności przetwarzania litu. Surowiec wykorzystywany jest do wytwarzania baterii i wciąż nie ma przemysłowego zamiennika. W 2022 roku Chiny wyprodukowały na przykład 10 razy więcej pojazdów akumulatorowych od Niemiec. Jednoczesnie przewaga w niższych kosztach produkcji wynosi od 20 do 25%. Co prawda koszty globalnego transportu oraz 10% cła zmniejszyły lukę, ale staną się mniej istotne wraz ze wzrostem skali eksportu. Zwłaszcza niedrogich pojazdów 'budżetowych’, które mają niewielką (i malejącą) konkurencję w Europie.
Zwolnienia w największej fabryce EV w Europie
Według doniesień niemieckiej agencji DPA, grupa Volkswagen planuje znaczną redukcję zatrudnienia w fabryce pojazdów elektrycznych Zwickau. Jako przyczynę niemiecki gigant podał niski popyt. To właśnie fabryka VW w Zwickau jest największym zakładem produkującym EV w Europie. Informacja ta wręcz doskonale uzupełnia ogólny obraz sytuacji w Europie, gdzie popyt stopniowo załamuje się przez wyższe stopy procentowe EBC i problematyczną inflację za którą nie nadążają płace. Roczne zdolności produkcji w Zwickau to 300 000 modeli samochodów. Konstruuje się w niej w pełni elektryczne EV m.in. VW ID3, Audi Q4 e-tron oraz nadwozia dla Bentleya czy Lamborghini. Pierwsze kilkaset pracowników ma opuścić fabrykę pd koniec października.
Ponad 2000 ludzi pracuje w niej na podstawie umowy na czas określony przy 10 700 łącznej ilości etatów. To właśnie pracownikom zatrudnionym na określony okres prawdopodobnie nie zostaną przedłużone umowy. VW przekazał, że na dziś planowane jest spotkanie pracowników w Zwickau ale odmówił mediom komentarza. Przedstawiciele związku zawodowego IG Metall napisali do kierownictwa grupy Volkswagen-Audi list z pytaniem, czy fabryka pozostanie trzyzmianowa. VW ogłosił w 2018 r., że wyda 1,2 miliarda euro (1,29 miliarda dolarów) na przekształcenie fabryk pojazdów elektrycznych, utrzymując siłę roboczą na stabilnym poziomie, mimo że pojazdy elektryczne wymagają mniej pracy niż samochody z silnikami spalinowymi poprzez zwiększenie produkcji.
Wolny handel i wolne żarty
Doniesienia płynące z Komisji Europejskiej potwierdzają tylko, że trend globalizacji i swobodnego światowego handlu odwraca się. Decyzji nie determinuje sama wartość ekonomiczna oraz popyt i podaż. Europejskiemu lobby samochodowemu wyraźnie nie spodobała się chińska EV ’motoryzacyjna stonka ziemniaczana’. Volkswagen-Audi chce nadal grać pierwsze skrzypce na kontynencie. Przyczyny są oczywiście różne. Jak widzimy nie tylko geopolityczne i 'monopolowe’ poneiważ gospodarki strefy euro bronią się przed recesją. Zapaść w sektorze motoryzacyjnym, na którym wciąż 'gospodarka strefy euro stoi’ nie pomogłaby ani Europejskiemu Bankowi Centralnemu ani niemieckim (ale też francuskim czy włoskim) gigantom.
Oczywiste jest, że Chiny ponoszą niższe koszty w kraju. Dodatkowo względem euro, chiński juan (Renmibi) osłabił się o ponad 10% w ciągu ostatniego roku. Napędza to dodatkowe, pozytywne efekty kursowe chińskim eksporterom. Unia Europejska rozpoczyna dochodzenie w sprawie chińskich dotacji do 'elektryków’. Wydaje się jednak, że to miecz obosieczny, który otwiera drzwi do działań odwetowych. Wiele europejskich firm samochodowych prowadzi sprzedaż aut w Chinach. Czy druga gospodarka świata odpowie? Wojna handlowa eskaluje na front Bruksela – Pekin? Przypomnijmy, niedawno Chiny nałożyły sankcje na Apple. Wygląda na to, że sytuacja w globalnej geopolityce wcale się nie stabilizuje.
Stawianie barier handlowych wydaje się tragicznym dla biznesów rozwiązaniem. Tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę zależność Europy od sprzedaży do Chin. Europejski organ przemysłowy wezwał w tym miesiącu do ’solidnej strategii, która zagwarantuje Europie równe szanse’ zarówno z Chinami, jak i USA. Jednak takich kwestii jak konkurencyjność gospodarki nie determinuje ustawa. Faktem jest, że 'paneuropejska’ polityka była proaktywna w wyznaczaniu celów, takich jak zatrzymanie sprzedaży silników spalinowych w 2035 r., ale pozostała powolna i niezdecydowana we wsparciu, aby cel osiągnąć. Chińska konkurencja odjeżdża z piskiem opon – ale czy finalnie zawita też do Europy?
Może Cię zainteresuje: