Ukraina i Rosja chcą blokować transfery kryptowalut

Instytucje nadzoru finansowego na Ukrainie i w Rosji nakazują bankom blokowanie niektórych rodzajów transferów związanych z kryptowalutami.

Banki po obu stronach wojny rosyjsko-ukraińskiej podejmują środki mające na celu ograniczenie przepływu kryptowalut za granice.

Banki centralne chcą ograniczyć prywatnych obywateli, którzy chcą dokonywać transgranicznych transakcji związanych z kryptowalutami za pośrednictwem banków.

Serwis Forklog poinformował, że PrivatBank, jeden z największych banków komercyjnych na Ukrainie, „tymczasowo zakazał swoim klientom przenoszenia” zasobów hrywien fiducjarnych na giełdy kryptowalutowe, twierdząc, że jest to decyzja centralnego Narodowego Banku Ukrainy.

Zakaz będzie obowiązywał do czasu pozostawania Ukrainy w stanie wojny.

PrivatBank, wyjaśnia:

„Bankom zabrania się wykonywania przelewów transgranicznych w hrywnach. Przelewy środków walutowych do wykorzystania na giełdach kryptowalut są niedozwolone”

Giełdy kryptograficzne WhiteBIT i Kuna nalegały jednak, aby większość usług handlu kryptowalutami nie została przerwana, przy czym ta ostatnia powiedziała tym samym mediom:

„Ograniczenia dotyczące przelewów transgranicznych są zrozumiałe. Ale to nie ma nic wspólnego z naszym rynkiem. Użytkownicy mogą wpłacać i wypłacać hrywny na giełdzie Kuna. Wszystko będzie działać normalnie”.

Binance twierdził jednak, że PrivatBank „nie powiadomił” go o „zablokowaniu hrywny” w przelewach na giełdę.

Giełda zauważyła jednak, że niektórzy użytkownicy już zgłaszają „problemy z takimi transakcjami”.

Tymczasem w Rosji Bank Centralny umieścił kryptowaluty na liście aktywów zakazanych dla obywateli i polecił bankom, aby blokowały obywatelom i organizacjom wysyłanie kryptowalut i walut fiat do krajów, które są teraz w „nieprzyjaznych warunkach” z Rosją.

Wiedomosti poinformowały, że otrzymały pismo w tej sprawie od wiceprezesa Banku Centralnego Jurija Isajewa z dnia 16 marca. Media twierdzą, że autentyczność listu została potwierdzona przez trzy źródła zbliżone do sprawy.

W liście Isajew wyjaśnił, że banki zostały wezwane do „monitorowania transakcji finansowych zarówno osób fizycznych, jak i osób prawnych”, ze szczególnym uwzględnieniem „prób wycofywania aktywów przez organizacje będące rezydentami krajów nieprzyjaznych Rosji”.

Ta lista „nieprzyjaznych” narodów obejmuje 48 stanów, w tym USA, Wielką Brytanię i wszystkie państwa tworzące UE.

Bank Centralny nakazał rosyjskim instytucjom kredytowym, aby „zwracały większą uwagę na wszelkie nietypowe zachowania ze strony klientów”. Nakazał bankom aby „zgłaszały wszelkie podejrzane transakcje i odbiegające od normy”, a także „zmiany charakteru wydatków, w tym inwestycji”.

Próby wypłaty środków za granicę oraz transakcje z udziałem „waluty cyfrowej” powinny być objęte szczególnym nadzorem – napisał dyrektor Banku Centralnego.

Poinformowano banki, że „wszelkie próby obejścia ograniczeń” nałożonych przez Bank Centralny „muszą zostać powstrzymane”. Wezwał do „blokowania podejrzanych płatności, jeśli to konieczne”.

Isajew napisał, że banki powinny uważać na nagły „wzrost wolumenu transakcji, który nie jest charakterystyczny dla konsumpcji prywatnej”. Ostrzegł, że takie transakcje mogą stanowić „zakup towarów”, które mogą być przeznaczone do „późniejszej odsprzedaży”.

Bankom nakazano zgłaszanie podejrzanych transakcji agencji ds. przeciwdziałania praniu pieniędzy Rosfinmonitoring.

Rosjanom i rosyjskim firmom powiedziano, że mogą kupować papiery wartościowe i nieruchomości od firm i osób znajdujących się na „nieprzyjaznej” liście tylko po uprzednim uzyskaniu specjalnego zezwolenia władz.

Widać, że istnieje obawa władz nad niekontrolowanym odpływie środków poza granicę krajów będących ze sobą w stanie wojny.

Po raz kolejny obserwować możemy, jak bardzo interes zwykłego obywatela nie jest tożsamy z interesem państwa. Instytucje państwa potrafią być silne i stanowcze wobec osób indywidualnych, które chcą chronić swój majątek przed decyzjami polityków w tym przypadku decyzji o inwazji na Ukrainę. Zwykli obywatele wojen nie wywołują i służą jedynie za „mięso armatnie” a tracą najwięcej, często wszystko.

Pozostaje mieć nadzieję, że praktyczne zastosowanie tych ograniczeń będzie niemożliwe do skutecznego wdrożenia.

Może Cię zaineteresuje:

Komentarze (0)
Dodaj komentarz