Instytucje z Wall Street podnoszą alarm. 'Krach po największym rajdzie akcji od 2004 roku’
Rajd na amerykańskich i europejskich indeksach giełdowych trwa. Indeks S&P 500 zanotował właśnie najdłuższą serię wzrostów od 2004 roku, odbijając się o ponad 14% od dołka z 8 kwietnia. Jednak euforia inwestorów nie idzie w parze z pełnym optymizmem analityków z Wall Street. Wręcz przeciwnie — pojawiają się głosy ostrzegające przed możliwym krachem, który może być tylko kwestią czasu.
Zyski rosną, ale fundamenty pękają?
Według danych FactSet, aż 72% spółek z indeksu S&P 500 opublikowało wyniki za pierwszy kwartał, które przebiły prognozy analityków. Przeciętny wzrost zysków rok do roku wynosi imponujące 12,8% r/r — niemal dwukrotnie więcej niż przewidywano na koniec marca.
To właśnie zaskakująco dobre wyniki kwartalne były jednym z motorów napędowych obecnej hossy. Analitycy z RBC Capital Markets uważają jednak, że „efekt wynikowy” powoli traci na sile od połowy kwietnia, a rynki będą wkrótce potrzebowały nowego katalizatora, aby kontynuować wzrosty.
Taryfy, recesja i Rezerwa Federalna
Jednym z głównych czynników niepewności pozostaje polityka handlowa USA. Mimo sygnałów o zbliżających się porozumieniach, oficjalne ogłoszenia nie zapadły. To oznacza, że ryzyko powrotu agresywnych ceł, zwłaszcza na linii Waszyngton–Pekin, nadal wisi w powietrzu.
– „Obecne wzrosty nie usuwają fundamentalnych zagrożeń, a jedynie odsuwają je w czasie” – pisze Scott Chronert, strateg giełdowy Citi.
JPMorgan idzie o krok dalej. Według głównego stratega Davida Kelly’ego, jeśli polityka gospodarcza USA nadal będzie szła w kierunku większych barier handlowych, ograniczania imigracji i narastających deficytów budżetowych, to wzrost gospodarczy USA może spaść trwałe poniżej 2%.
Czy to już czas na kolejne spadki?
Mike Wilson, główny strateg inwestycyjny Morgan Stanley, wskazuje jasno: jeśli S&P 500 ma powrócić w okolice historycznego szczytu przy 6100 punktach, konieczne będzie szybkie zawarcie umowy handlowej z Chinami. Bez niej – a także bez sygnałów ze strony Rezerwy Federalnej o możliwym luzowaniu polityki monetarnej – dalsze wzrosty mogą okazać się iluzoryczne.
A o zmianę nastawienia Fed może być trudno. Ekonomiści Morgan Stanley nie widzą szans na obniżki stóp procentowych w 2025 roku. Obecnie rynki wyceniają jedynie 28% prawdopodobieństwo cięcia stóp na czerwcowym posiedzeniu FOMC – jak pokazuje narzędzie CME FedWatch.
Inwestorzy wstrzymują oddech
Z jednej strony rekordowe zyski spółek i rosnące indeksy kuszą. Z drugiej — narastające ryzyka geopolityczne, nierozwiązane spory handlowe i brak wyraźnej ścieżki do dalszego luzowania polityki pieniężnej każą inwestorom zachować czujność.
Czy obecny rajd okaże się ostatnim tchnieniem byków przed kolejną falą spadków? A może to dopiero początek nowego, długoterminowego trendu wzrostowego? Rynek balansuje na cienkiej linie, a najbliższe tygodnie mogą przynieść odpowiedź.