Tylko w Bithub! | „Pan Aszkiełowicz zadzwonił do mnie z propozycją…”

9 lipca przed północą napisał do nas, nazwijmy go „Klient Bitmarketu”, który na samym wstępie poprosił nas o anonimowość. Przeczytaliśmy historię o tym, jak skończyła się próba wypłaty blisko 110 BTC, kontaktu Pana Marcina Aszkiełowicza z Klientem i tego, co stało się potem.

Po kilku dniach wymiany korespondencji, rozmów i weryfikacji przekazywanych nam informacji postanowiłem poprosić Klienta o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań.

Czego chciał od naszego rozmówcy Marcin Aszkiełowicz? W jakim celu główna osoba giełdy BitMarket kontaktowała się z Klientem osobiście? O czym rozmawiali? O tym wszystkim przeczytacie tylko u nas!

Wstęp do rozmowy

Wiadomość, którą „Klient Bitmarketu” przesłał do Redakcji 09.07.2019, g. 23:06:

Po pierwsze, bardzo proszę o niepublikowanie moich danych.  Jeżeli ktoś chce się ze mną kontaktować w tej sprawie, proszę przesłać mi jego dane kontaktowe oraz informacje, kim jest i czego chce.

Po drugie, chciałem opowiedzieć, co mi się przytrafiło…

Otóż w marcu 2019 zleciłem wypłatę około 60 BTC (na tyle pozwalał mój limit, miałem wtedy 110 BTC na koncie w Bitmarket i chciałem wypłacić wszystko). 

Wyplata nie przychodziła przez dłuższy czas – skontaktowałem się z supportem.  Support odpisał, ze prosi o mój numer kontaktowy, bo chce się ze mną skontaktować pan Marcin Aszkiełowicz – dyrektor czy tam prezes.  Numer podałem i się skontaktował.  Chciał się spotkać, ale ponieważ bylem za granica nie było to możliwe. 

Opowiedział mi o wielkich planach bitmarketu i o tym, ze potrzebują bitcoinow, żeby działał im jakiś nowy produkt, który wdrażają.  Generalnie wszystko jest bezpieczne i w ogóle.  Jeżeli zostawię tam moje bitcoiny, to będzie mi co miesiąc księgował 2.5%.  No to się zgodziłem.  W kwietniu spotkałem się z panem Marcinem w Jankach.  Pogadaliśmy chwilę.  Namawiał mnie, żebym wpłacił więcej BTC.  Ale nie wpłaciłem.  Chciałem zobaczyć, jak się to rozwinie.  No i zobaczyłem…


Razem z doksiegowanymi odsetkami za pożyczkę, miałem w bitmarkecie ponad 121 BTC.  […] pan Aszkielowicz […] nie odbiera telefonu i nie odpisuje na wiadomości.  Jeszcze 4 dni temu z nim pisałem o doksięgowaniu odsetek za czerwiec.  I doksięgowal.  Jestem w trakcie rozmów z prawnikami.

Wywiad z Klientem Bitmarketu

Maciej Kosior: W jakim okresie powierzałeś swoje środki Bitmarketowi? Czy wówczas działo się coś takiego w działaniu giełdy, co wzbudziło Twoje zaniepokojenie?

Klient Bitmarketu”: Od około 2 lat inwestowałem w Bitmarket w kontrakty Swap.  Polega to na udostępnianiu środków osobom handlującym z dźwignia.  Zawsze było wszystko w porządku.  Support reagował szybko na wszelkie problemy.  Nie było żadnych powodów do zmartwień.  Pod koniec roku 2018 wycofałem jednak wszystkie środki, bo opłacalność kontraktów spadła praktycznie do zera.  W lutym zauważyłem, ze coś się tam zmieniło i chciałem znowu spróbować na miesiąc. Ale znowu zwrot z inwestycji okazał się niewystarczający i w marcu postanowiłem wycofać środki.  I wtedy się zaczęło…

MK: Czy słyszałeś o podwójnych wypłatach z Bitmarketu? Co możesz powiedzieć na ten temat?

„KB”: Niestety mnie się nie przytrafiło…

MK: Bitmarket kontaktował się z Tobą w sprawie zdeponowania przez Ciebie większej ilości bitcoinów. Jak to dokładnie przebiegało?

„KB”: Jak już pisałem, w lutym zdeponowałem 110 BTC celem inwestowania w swapy.  W marcu okazało się, ze zysk jest mniejszy, niż bym tego oczekiwał i postanowiłem przenieść środki gdzieś indziej.  Zleciłem wypłatę 60 BTC (to był mój limit dzienny).  Wyplata nie przechodziła przez 2 godziny, co nie było normalne w Bitmarkecie.  Skontaktowałem się z supportem i dostałem mail od pana Aszkiełowicza z prośba o spotkanie.  Spotkać się nie moglem, gdyż bylem za granica.  Poleciłem realizację wypłaty.  Pan Aszkiełowicz zadzwonił do mnie z propozycją, żebym zostawił środki na kontraktach a Bitmarket będzie mi co miesiąc księgował 2.5% z zainwestowanej kwoty.  Prośbę uzasadnił potrzebą utrzymywania wysokiego stanu inwestycji na swapach z uwagi na nowo wdrażany produkt.  Brzmiało to realistycznie wiec się zgodziłem, mając na uwadze wieloletnią, bezproblemową współpracę.  Parę dni później poprzez komunikacje przez WhatsApp ustaliliśmy również, ze jeżeli moje swapy zarobią mniej niż 5% w stosunku rocznym, to Bitmarket mi to wyrówna do 5%.

MK: O jakich „wielkich planach” Bitmarketu opowiadał Tobie Pan Aszkiełowicz?

„KB”: Mówił o nowej platformie, która jest w developmencie.  O nowych partnerach, którzy będą oferować swoje produkty poprzez platformę Bitmarketu.

MK: Czy Aszkiełowicz przekonywał Ciebie o bezpieczeństwie środków? Jeżeli tak, jakich uzywał argumentów?

„KB”: Podczas spotkania w Jankach 20 maja przekonywał mnie do zainwestowania większej ilości środków.  Co do bezpieczeństwa mówił, ze wszystkie bitcoiny mają na walletach offline oraz ze maja wszystkie fundusze klientów.  Pytałem o włamania i incydenty – nic takiego ponoć nie miało miejsca.  Wszystko w najlepszym porządku, wielkie plany na rozwój.

MK: Na jakiej podstawie stwierdziłeś w mailu do naszej Redakcji, że Pan Aszkiełowicz „już w marcu wiedział, że jest źle”?

„KB”: W marcu odmówił mi wypłaty i kombinował co zrobić, żeby zatrzymać moje bitcoiny i uzyskać więcej.

MK: Co Twoim zdaniem stało się z Bitmarketem?

„KB”: Myślę, ze Aszkiełowicz okradł firmę/klientów. Gdyby chciał ratować firmę i moje 110 bitcoinów faktycznie mogłyby zrobić różnicę, powiedziałby jasno, jaka jest sytuacja.  Biorąc pożyczkę na de-facto 40% rocznie i to w bitcoinach to nie mogło się dobrze skończyć.  Za to doksięgowywanie na papierze każdej ilości nic go nie kosztuje, także ze złodziejskiego punktu widzenia ma to duży sens.

MK: Jak na dzień dzisiejszy oceniasz szanse Poszkodowanych na odzyskanie środków?

„KB”: Trudno mi cokolwiek na ten temat powiedzieć.  Z bitcoinami łatwo zniknąć.  Zwłaszcza, jeżeli je prał od dłuższego czasu, a na to wygląda.  Nawet, jak Aszkiełowicz pójdzie siedzieć, to jak wyjdzie będzie ustawiony do końca życia.  Chyba, ze ktoś go znajdzie i strzeli mu w łeb.  Bitcoiny, które mi ukradł, to 6 milionów złotych.  A przecież było ich tam dużo więcej.  W rozmowie ze mną mówił, ze firma ma około 1500 bitcoinów należących do klientów.  Nie wiem, ile w tym prawdy.

MK: W imieniu swoim i Czytelników serdecznie dziękuję za rozmowę.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.