Twitter zamyka biura a pracownicy rezygnują
Sporo kontrowersji wywołuje niedawne przejęcie platformy Twitter przez Elona Muska
Po wprowadzeniu nowych rządów na platformie Twitter przez miliardera Elona Muska, wielu pracowników jak i samych użytkowników zaczęło poszukiwać zdecentralizowanych alternatyw. Od końca października Twitter się wyludnia, a ostatnie posunięcie najbogatszego człowieka świata tylko spotęgowało problem. Już od dawna tak wiele osób nie odeszło od tego medium. Czy nowy właściciel powinien mieć powody do obaw?
Nowe porządki Muska wobec pracowników
W tym tygodniu nowy szef platformy Twitter wysłał do pracowników maila, w którym postawił ultimatum, mówiąc że muszą zobowiązać się do „pracy przez długie godziny z dużą intensywnością” lub posprzątać swoje biurka do czwartku, 17 listopada. Jak się dziś okazuje, wielu z nich wybrało drugą opcję, która obejmuje trzymiesięczną odprawę, w wyniku czego firma tymczasowo zamknęła dziesiątki swoich biur, gdyż jak wspomniałem wielu pracowników odeszło z pracy. Twitter poprosił wszystkich zatrudnionych o „powstrzymanie się od omawiania poufnych informacji firmowych w mediach społecznościowych, z prasą lub w innych miejscach”.
Zobacz też: Trust Wallet uruchamia rozszerzenie przeglądarki
Odejdzie 50% personelu?
Według przeprowadzonych wewnętrznie sondażów (jak informuje Reuters), aż połowa respondentów oszacowało, że stan zatrudnienia w Twitter wkrótce zmniejszy się o 50%. Aż 42% pracowników już w tej chwili deklaruje, chęć zmiany miejsca pracy. Ale jeszcze gorsze od tego jest to, co robią użytkownicy platformy. A robią dokładnie to samo. Platformy zdecentralizowane, takie jak Mastodon, notują aktualnie gwałtowne wzrosty liczby nowych rejestracji. Konta powstają jak grzyby po deszczu, a wszystko to kosztem najnowszej inwestycji Elona Muska.
E-mail do pracowników Twittera
Co jest przyczyną tak złego stanu rzeczy?
Bardzo ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Tak naprawdę popularny miliarder nie zdążył jeszcze wprowadzić wielu zmian na platformie Twitter, a na pewno nie takich, które mogłyby być potraktowane jako jednoznacznie negatywne. Do aktualnych „rewolucji” należy między innymi walka z botami (którą akurat należy jednoznacznie ocenić na plus), wprowadzenie opłaty za weryfikację w wysokości 8 dolarów miesięcznie oraz zwolnienie szeregu dotychczasowych dyrektorów. Czas pokaże, czy inwestycja Muska okaże się być dla niego zyskowna, czy też ruch ten całkowicie pogrzebie Twittera. Najbogatszy człowiek świata dał już z resztą w tym tygodniu pierwsze sygnały o tym, że chciałby aby ktoś inny w przyszłości zarządzał platformą.