Tragedia na Bałtyku. 'Obrażenia niejasne’ – nowe fakty ze Szwecji?
Cała Polska od kilku dni żyje tajemniczym wypadkiem na Morzu Bałtyckim, który wydarzył sie ok. 70 kilometrów od wybrzeża (Olandii), na promie linii Stena Line, relacji Gdynia – Karlskrona. Za burtą promu znalazła sie 35 letnia matka i jej 7 letnie dziecko. W okolicy było sporo jednostek, trwały też ćwiczenia NATO. Dzięki temu relatywnie szybko (po około godzinie) kobieta i dziecko zostali ewakuowani. Ostatecznie niestety, nie udało się ich uratować. Czytając jednak informacje w polskich mediach trudno rzeczywiście dojść do tego, co naprawdę się stało. Choć informacje bezpośrednio ze szwedzkich mediów nie rozwiązują sprawy, rzucają na nią więcej światła.
Co czytamy w szwedzkich mediach?
- Do wypadku doszło o godzinie 16:15 (monitoring), w dzień przez co udzielenie pomocy trwało krócej i mogło przebiegać bez problemu. Ewakuacja została zakończona pomyślenie godzinę po podniesieniu alarmu (nie wiadomo o której został podniesiony)
- Szwedzki portal TV4 wskazał, że o 17:30 Szwedzka Administracja Morska ogłosiła, że ludzie zostali znalezieni w wodzie. Oznacza to, że alarm prom podniósł około 10 / 15 minut po indycencie. Nie jest jasne czy prom wyposażony był w motorowe łodzie ratunkowe i drony, które pomogłyby zlokalizować obydwie osoby. Jeśli nie był – czy nie powinien być?
- W poszukiwaniach brały udział natowskie samoloty, helikoptery i wszystkie statki znajdujące się w okolicy. Szwedzkie Centrum Ratownictwa Morskiego i Lotniczego wysłało własne jednostki natychmiast po zgłoszeniu tragedii;
- Wersja o wypadnięciu za burtę dziecka i wskoczeniu za nim na ratunek przez mamę nie zostałą potwierdzona przez śledczych, była to wstępna wersja szwedzkich służb ratunkowych. Zapewne wyglądała na najbardziej prawdopodobną, stąd się rozpowszechniła.
Co po ratunku?
- Kobieta została wyciągnięta przez helikopter ratunkowy, dziecko zostało zabrane przez łódź ratunkową promu Stena (pojawiły się sprzeczne informacje o wysłaniu drugiego helikoptera – finalnie nie jest to jasne). Żadna z ratowanych osób nie była przytomna w tym czasie pomocy. Oboje zostali poddani resuscytacji krążeniowo-oddechowej na miejscu, a następnie zabrani helikopterem do szpitala;
- Wersja Stena Line mówi jasno: „Mamy zabezpieczone filmy z monitoringu. Materiał ten nie potwierdza wersji, że dziecko wypadło za burtę, a dorosły wyskoczył za nim”
- W szwedzkiej prasie padł bardzo istotny komentarz: Nie jest jasne, jakie były obrażenia obojga osób. To znaczy, że bezpośrednią przyczyną śmierci niemal na pewno nie było utonięcie. Sprawa wciąż jest w tej kwestii enigmatyczna, w szwedzkiej prasie jest bardzo niewiele informacji. Z mamą i jej synem nie można było się skontaktować, ale otrzymali pomoc medyczną;
- Jak dotąd szwedzka i polska policja nie rozmawiała ze świadkiem, który mógłby skomentować sprawę i rzucić na nią nowe światło. Wszczęto śledztwo ws. zabójstwa choć pierwotna wersja Stena wskazywała, że sprawa nie ma podłoża kryminalnego. W naszej ocenie uruchomienie śledztwa może częściowo wynikać z dodatkowych środków, którzy otrzyma policja, gdy ruszy dochodzenie.
Woda w bałtyku
Woda w Bałtyku niemal na pewno była cieplejsza niż 16 stopni Celsjusza. To prawda, że w przypadku wody bardzo zimnej organizm może wpaść w stan hibernacji i utrzymywać akcje serca przez wiele, wiele godzin. Jednocześnie jednak woda licząca kilkanaście stopni jest znacznie lepsza od zimniejszej, w okolicach 5 do 10 stopni Celsjusza. Temperatura wody w czasie wypadku była więc optymalnie korzystna, dla dwójki osób.
Może Cię zainteresuje: