CD Projekt (CDR) | Efekt „Wiedźmina” – przypadek, czy przepis na sukces?

Wzrost blisko 33 tysięcy procent na przestrzeni dziesięciu lat nie brzmi imponująco jak na kryptowalutę. Dla zwykłej polskiej spółki, która stała się na przestrzeni tej dekady światową marką, to już coś niezwykłego. Pytanie tylko, czy inwestując w CDR, liczenie na dalsze sukcesy ma sens?

GPW akcje CDP
https://www.gpw.pl/spolka?isin=PLOPTTC00011 akcje spółki CDR

Chwila dla Geralta

Polski gigant, który swoją kapitalizacją może przyćmić niejeden bank znany jest głównie z serii „Wiedźmin” i… tylko z niej. Na przestrzeni tego roku dołączyć do tego zbioru znanych produktów firmy będzie można  „Cyberpunk 2077” i Keanu Reevesa. Natomiast pewniakiem jest, że do końca 2019, CD Projekt Red (CDR) wyprodukowało gry tylko i wyłącznie z „Wiedźmin” w nazwie. Oczywiście nie jest to nic złego, gdy na całym świecie, przygody najbardziej przepracowanego łowcy potworów są znane wszędzie, gdzie dociera Internet i to nawet nie bardzo cenzurowany. Ale co spowodowało, że można było dorobić się niemałej fortuny na akcjach firmy „jednej marki”? I czy wciąż ma sens inwestowanie w nią?

Tam, gdzie wszystko się zaczęło

Gdyby doszukiwać się dokładnie, jak taki sukces był możliwy, właściwym byłoby odnaleźć pierwsze opowiadania Sapkowskiego, albo nawet pierwotne pióro, którym uczył się pisać. Oczywiście, nie o to nam tutaj chodzi. My chcemy szczegóły, jak akcje w cenie Kaktusa tak wystrzeliły. Więc tutaj warto cofnąć się do roku 1997 i pierwszego projektu „Wiedźmina” na komputer, jeszcze bez wkładu CDR. Projekt umarł szybciej, niż muszka owocówka latem, ale już on posłał w świat wiadomość, że w Polsce gry się robi. Nie było to oczywiście wymogiem, by ktoś inny chciał wziąć tą markę na warsztat. Przygody Geralta były już w tamtych czasach znane nad Wisłą. Wystarczył zwykły zbieg okoliczności i trochę worków z czterolistną koniczyną, by CDR, które jeszcze do 2007 było znane jako dystrybutor zagranicznych marek trafiło na salony. No, może nazwanie stoiska z jednym komputerem salonem to przesada, ale ważne, gdzie wystawiali się.

Mała sala, wielka szansa

Fragment rozgrywki gry „Wiedźmin – Edycja Rozszerzona” z platformy GOG

Rok 2004, maj. Właśnie trwają największe targi w branży gamingowej, E3 (Electronic, Entertainment, Expo) w Los Angeles. Polski dystrybutor, który już nie raz pracował z wtedy znanym studio „Bioware” i utrzymywał dobre stosunki.  Dzięki tym relacją zostało ustawione stanowisko prasowe, by przedstawiciele CDR mogli pokazać swoją grę. Wykorzystali tą okazje by pokazać najważniejsze fragmenty gry i okazało się, że zachód był pod wrażeniem. Bardziej tego, że projekt robiło 15 osób i w 8 miesięcy doprowadzili demo do stanu w, którym można grać, ale to też coś. Od tamtej pory, studio pracowało w pocie czoła by dostarczyć skończony produkt. Premiera w 2007 okazała się niesamowitym sukcesem, sprzedając 35 tysięcy kopii w trzy dni od premiery w Polsce. Po roku liczba ta, na skalę światową, wzrosła do 1 miliona i udowodniła, że nad Wisłą też można robić gry.

Wiedźmina 2, GOG i… Cyberpunk?

Stare dobre powiedzenie mówi, by kuć żelazo póki gorące, a polski hit wręcz palił się. Rozpoczęto więc prace nad „Wiedźmin 2: Zabójcy królów” jeszcze w tym samym roku, co premiera pierwszej części. Nie wypuścili jej przed rokiem 2011, ale nie spowodowało to zastoju w przychodzie firmy, gdyż 2008 już zwiastował narodziny nowej platformy dystrybucji cyfrowej kultowych klasyków. GOG (Good Old Games) czyli usługa, zajmująca się rewitalizacją i udostępnianiem fenomenalnych gier na PC, które z powodów technicznych nie były w inny sposób dostępne. W międzyczasie doszło do paru fuzji, CDR połączyło się z OPTIMUSEM, i weszło notowane wspólnie już pod nową nazwą CD Projekt Red S.A. I gdyby tego było mało, już w 2012 roku zapowiedziano nową markę „Cyberpunk 2077”… do której wrócimy po 6 letniej przerwie.

Początek drogi na szczyt

Wiedźmin 3 na Nintendo Switch

Produkcje wydane przez CDR były dobrze oceniane i ciepło przyjęte przez graczy, ale to drobne, nie rozpoznawalne na skalę światową gierki. To zmieniło się wraz z wydaniem trzeciej odsłony przygód konesera wysokoprocentowych eliksirów.  Prawie 5 lat temu, światowa premiera rozpoczęła marsz polskiej spółki na szczyt. Genialne recenzje i kampania marketingowa którą CDR rozpoczął po premierze gry zaczęła owocować już przy dodatku fabularnym wypuszczonym jeszcze w tym samym roku. Nadwiślańscy twórcy opiewani są w Internecie do dziś jako jedno z najlepszych studiów developerskich na świecie. Akcje rosły i rosły, a kolejny dodatek ugruntował pozycje wiedźmina jako jednej z najważniejszych gier tej dekady. Do dziś na serwisie „metacritic”, jednym z najpopularniejszych serwisów zbierającym recenzje, według użytkowników najwyżej ocenianą grą jest „The Witcher 3: Wild Hunt (PC)”.  Tak dobra passa nie wygląda jak by miała się kiedykolwiek skończyć, szczególnie gdy do dziś reedycje trzeciej części są wydawane na najnowszy sprzęt.

*beep*

Taki sygnał rozpętał burzę na twitterze i pomogło to na stale przebić barierę psychologiczną 100 zł. Była to pierwsza od 2012 informacja o „Cyberpunk 2077”. Od tamtego momentu, każda kolejna informacja o tej produkcji miała ogromny wpływ na akcje pozytywny jak i negatywny. Gdy Keanu Reeves wystąpił przy prezentacji pierwszego trailera, cały Internet oszalał, a bariera, 200 na akcje poszła z dymem. Natomiast gdy informacje o opóźnieniu zaczęły się, wszyscy sprzedawali shorty. Widać, że projekt CDR jest mocno spekulacyjny, a jednak każdy w niego wierzy, i nic dziwnego. Jak bym sam doprowadził do sytuacji, gdzie amerykanie sami napędzają sprzedaż mojej gry przy pomocy serialu to akcje też by leciały w górę gdy coś powiem. Nie zapowiada się też by CDR miał w najbliższym czasie oddać podium WIG20. Prawdopodobnie będzie szedł na sam szczyt i 330 za sztukę okaże się mocną przeceną, niczym karp w Lidlu.

Co dalej?

Z dniem pisania tego artykułu spółka CD Projekt SA zakończyła dzień z akcjami o wartości 330,80 za sztukę. Oznacza to, że obecna wycena wynosi ok 31,6 mld zł i zapewnia to trzecią pozycję na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych. Tym samym przeskoczyła Orlen o prawie 0,4 mld zł gdy wycena koncernu naftowego w przybliżeniu wynosiła 31,2 mld zł. By osiągnąć status drugiej najdroższej spółki WIG20, kapitalizacja twórców „Wiedźmina” i „Cyberpunk 2077” musi przerosnąć PZU (34,7 mld zł). Na dzień dzisiejszy dobre prognozy zwiastują roszady na parkiecie GPW, ale należy wstrzymać się na chwilę z wróżeniem. Imprezy jak Gamescom i E3 w roku 2020 będą pierwszym momentem, kiedy dziennikarze będą mieli szanse zagrać w dzieło CDR. Oznajmią wtedy, czy jest tym, na co wszyscy czekali. 

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.