Zderzenie z rzeczywistością. Anthony Joshua brutalnie nokautuje Jake’a Paula

Zderzenie z rzeczywistością. Anthony Joshua brutalnie nokautuje Jake’a Paula

Kizo

To miała być kolejna medialna walka, kolejny odcinek bokserskiego show Jake’a Paula i kolejny test granicy między sportem a rozrywką. Tym razem jednak granica została przekroczona. Anthony Joshua zrobił dokładnie to, czego oczekiwał świat boksu. Spokojnie przeczekał, aż rywal się wypali, a potem zakończył eksperyment bez litości. Nokaut w szóstej rundzie, złamana szczęka i bardzo bolesna lekcja.

Cierpliwość zamiast chaosu. Joshua przeczekał, aż Paul się wypali

Od początku było jasne, że pytanie nie brzmi „czy”, tylko „kiedy”. Joshua nie rzucił się na Paula od pierwszego gongu. Nie było furiackich szarż ani próby szybkiego skrócenia widowiska. AJ wyglądał, jakby celowo oddał inicjatywę. Pozwalał Paulowi biegać po ringu, rzucać pojedyncze ciosy i… męczyć się na własne życzenie.

Jake Paul próbował nadrabiać ruchliwością. Dużo krążył, często padał na deski po rzekomych poślizgnięciach, szukał przerw, złapania oddechu, chwili resetu. Joshua w tym czasie konsekwentnie skracał dystans i kontrolował tempo. To był klasyczny boks wagi ciężkiej: spokój, presja, czekanie na moment.

Piąta runda była pierwszym poważnym ostrzeżeniem. Paul był już wyraźnie zmęczony, każdy kontakt z Joshuą kosztował go coraz więcej. Pojawiły się dwa liczenia – pierwsze prawdziwe sygnały, że ten pojedynek zmierza w jednym kierunku. Amerykanin jeszcze wstawał, jeszcze próbował udawać, że ma kontrolę, ale to była tylko kwestia czasu.

Jedna prawa i koniec eksperymentu. Waga ciężka bez litości

Szósta runda zamknęła temat. Joshua zepchnął rywala do narożnika, odpalił krótką kombinację i dołożył potężny prawy, po którym Jake Paul padł na deski. Koniec. Bez kontrowersji, bez dyskusji, bez narracyjnych furtek. Po walce Paul sam przyznał, że ma złamaną szczękę.

– To była szalona walka. Dostałem lanie od jednego z najlepszych w historii – mówił Amerykanin, który mimo porażki próbował zachować twarz. Zapowiedział powrót, ale już do rywali ze swojej kategorii wagowej i walkę o pas w kategorii junior ciężkiej. Tylko że ten pojedynek brutalnie pokazał, gdzie leżą granice jego projektu.

Sam Joshua był po walce zaskakująco samokrytyczny. Przyznał, że to nie był jego najlepszy występ, ale cel został osiągnięty. A chwilę później zmienił ton i jasno wskazał, czego chce dalej. Na celowniku znów znalazł się Tyson Fury i potencjalne starcie, które wciąż rozpala wyobraźnię kibiców.

Jake Paul spadł z chmury. Anthony Joshua wrócił na właściwe tory. A boks po raz kolejny przypomniał, że waga ciężka to nie miejsce na eksperymenty.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!