Wojciech Szczęsny szczerze: w Barcelonie byłem najgrubszy i grałem tam za darmo

Wojciech Szczęsny szczerze: w Barcelonie byłem najgrubszy i grałem tam za darmo

Wojciech Szczęsny zrzucił wizerunek luzaka i bramkarza od ciętych ripost. W rozmowie dla polskiego wydania GQ poszedł w szczerość, jakiej nie widzieliśmy u niego od dawna. O swoim dzieciństwie mówi bez metafor: strach, wstyd i upokorzenie. I o karierze – bez pudru. O Barcelonie? Z takim dystansem, że w Katalonii pewnie łapią się za głowę. Wybraliśmy najciekawsze smaczki.

„Bałem się ojca. Upokarzał mnie przy ludziach”

Szczęsny opowiada o relacji z Maciejem Szczęsnym. I to tak ostro, że wielu czytelników pewnie musiało sprawdzić, czy to naprawdę wywiad z piłkarzem, a nie fragment autobiografii rockmana.
„To nie był strach przed biciem. Bałem się, że mnie zawstydzi, że zrobi mi coś przy obcych. Upokorzy. I robił to”.

Trudno o bardziej otwarte przyznanie, że kariera nie zawsze zaczyna się w ciepełku rodzinnego wsparcia.

„Lubię jeść. Pobiłem rekord tkanki tłuszczowej Barcelony”

To cytat, który już krąży po internecie jak mem. Szczęsny – 1,95 m wzrostu, 90 kg wagi – nie udaje, że żyje jak mnich. „U piłkarzy każdy gram tłuszczu jest problemem. Ja kocham jeść. Trzymałem wagę, ale… pobiłem rekord tłuszczu w Barcelonie”. Dobrze czytasz: rekord tłuszczu w Barcelonie. W klubie, który przez lata wymagał od zawodników procentów tkanki rodem z laboratoriów NASA.

Lewandowski? Ten miał swoją puentę: „Patrzył na mnie i pytał: jak on w ogóle zrobił karierę z takim ciałem?”.

Grał w Barcelonie… za darmo

Szczęsny wyjaśnia też największą tajemnicę swoich ostatnich miesięcy: jego pierwszy rok w Barcelonie był bez pensji. „To, co dostałem od Barcelony, oddałem Juventusowi za wcześniejsze rozwiązanie kontraktu. Realnie? Grałem za darmo”.

Do tego przyznaje, że trzy dni przed przejściem do Barçy… planował zakończyć karierę. Tylko Lewandowski wiedział, że jest jeden wyjątek. „Nie zagram już nigdzie, chyba że w Barcelonie”. Gdy Barça zadzwoniła, temat był zamknięty.

Najmocniejsza część wywiadu dotyczy jego zdrowia. Szczęsny przyznaje, że lata po podwójnym złamaniu przedramion w Arsenalu te nadal mu doskwierają.

„W pewnym momencie treningu nie czuję rąk. Kompletnie. Nie mogę podnieść butelki. Mówię trenerom, że się kończę, że jestem sparaliżowany”

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!