Najgorsze okno transferowe Legii w historii. Katastrofa za rekordowe miliony

Najgorsze okno transferowe Legii w historii. Katastrofa za rekordowe miliony

Kizo

Latem Legia Warszawa miała zrobić krok, na który w Ekstraklasie rzadko kto się odważa. Wydać duże pieniądze, zbudować silną drużynę „na już” i przestać udawać, że projekt sportowy da się skleić taśmą i transferami „szrotu”. Rekordowe kwoty, głośne nazwiska, powroty piłkarzy z Zachodu. Wszystko wyglądało poważnie. Dziś, po rundzie jesiennej, którą Legia kończy w strefie spadkowej, jedno już wiemy na pewno: ten plan rozsypał się szybciej, niż ktokolwiek zakładał.

Legia wydała miliony i zaliczyła regres. Wielkie pieniądze i jeszcze większa katastrofa

Nie sposób nie zacząć od transferu, który miał być symbolem nowej Legii. Sami mieliśmy wątpliwości co do zasadności sprowadzenia Milety Rajovicia, o czym pisaliśmy już latem. Duńczyk kosztował rekordowe 3 miliony euro i… okazał się kompletnym niewypałem.

Trzy bramki w siedemnastu meczach, z których większość przebywał na boisku pełne 90 minut. Średnia? Jeden gol na 427 minut spędzonych na placu gry. Jeden gol na… siedem godzin na boisku. Do tego niezliczona liczba zmarnowanych setek i występów, które eufemistycznie można określić dyskretnymi. Statystyki godne środkowego obrońcy, ale nie flagowej „dziewiątki” na którą wydano rekordowe pieniądze.

Nie jest jednak tak, że zawiódł tylko on. Legia zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Żaden z letnich transferów nie okazał się wzmocnieniem, skoro drużyna zrobiła tak potężny regres.

Kibice ogromne nadzieje pokładali w Kacprze Urbańskim. Jeden z najjaśniejszych polskich talentów ostatnich lat w Warszawie przepadł jednak totalnie. W jedenastu meczach zaliczył dwie asysty. Miewał przebłyski, ale tylko chwilami przypominał piłkarza, który jeszcze kilkanaście miesięcy temu w barwach Bolonii grał z Liverpoolem na Anfield.

Do Polski Legia sprowadziła jeszcze trzech innych piłkarzy z nazwiskami, którzy dawali radę na Zachodzie. Na Łazienkowską trafił choćby Arkadiusz Reca. Przez kilka lat grający na poziomie Serie A. Dziesięć meczów, zero asyst, z których kiedyś słynął.

Kamil Piątkowski, który w poprzednim sezonie grał w Lidze Mistrzów w barwach RB Salzburg wsławił się tylko tym, że w meczu z Zagłębiem Lubin zaliczył samobója i czerwoną kartkę. Damian Szymański? Dwanaście meczów, jeden gol i finisz rundy na ławce rezerwowych.

mileta rajović legia
Mileta Rajović

Problem nie jest jeden. Problemem jest cała Legia

I w tym właśnie miejscu kończy się bajka o najlepszym okienku transferowym w historii Legii. Pieniądze się zgadzały, nazwiska wyglądały poważnie, CV robiły wrażenie. Tyle że futbol wciąż nie jest Excelem ani zbiorem highlightów z YouTube’a.

Jesień brutalnie pokazała, że w polskich realiach można wydać rekordowe miliony i jednocześnie cofnąć się o kilka lat. Jeśli to miała być nowa era Ekstraklasy, to zaczęła się od bardzo drogiej lekcji. I pytanie brzmi nie „kto zawiódł”, tylko kto z niej wyciągnie wnioski.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.