Legia – AEK Larnaka: jakie są szanse na awans? W Lidze Europy takie cuda już się zdarzały!
Legia Warszawa po porażce 1:4 z AEK Larnaka w pierwszym meczu 3. rundy eliminacji Ligi Europy stoi przed zadaniem ekstremalnie trudnym. Trzeba wygrać rewanż przynajmniej trzema golami, by doprowadzić do dogrywki. Historia rozgrywek UEFA pokazuje, że podobne wyczyny były możliwe. I to w samej Lidze Europy, w której w tym sezonie gra Legia.
Jakie Legia ma szanse na awans? Historia Ligi Europy zna takie powroty
Naturalne, że zadanie jest z serii „mission impossible”. Nawet jeśli historia zna takie przypadki, to nie ma co sobie mydlić oczu. To tylko wyjątki potwierdzające regułę. Nic dziwnego, że bukmacherzy za awans Legii płacą… dziesięciokrotność stawki. Idąc tym tropem, według nich szanse na powodzenie takiego zakładu to 10%. A to i tak niesamowicie dużo, biorąc pod uwagę realia i okoliczności.
W ćwierćfinale sezonu 2013/14 Valencia przegrała na wyjeździe z Basel aż 0:3. Wydawało się, że Szwajcarzy mają awans w kieszeni, ale na Estadio Mestalla wydarzyło się coś niezwykłego. Paco Alcacer strzelił dwa gole, Edu Vargas dorzucił jednego, a mecz wszedł w dogrywkę. Basel grał już wtedy w dziewiątkę po dwóch czerwonych kartkach, a Valencia dołożyła kolejne dwa trafienia – Alcácer skompletował hat-tricka, a Juan Bernat ustalił wynik na 5:0.
Jeszcze bardziej widowiskowy rewanż miał miejsce w eliminacjach 2018/19. Dokładnie w tej samej fazie LE, w której teraz gra Legia. Zenit po porażce 0:4 z Dinamo Mińsk w pierwszym meczu u siebie wygrał… 8:1 po dogrywce. Rosjanie musieli odrobić cztery gole, grali w osłabieniu, a mimo to zdołali odwrócić losy rywalizacji w sposób wręcz nieprawdopodobny.
Odrabianie trzybramkowych strat to ekstremum
Poza Valencią i Zenitem podobne straty w Lidze Europy odrabiano ekstremalnie rzadko. Częściej zdarzały się powroty z dwóch goli. Takie jak Dinamo Zagrzeb przeciwko Tottenhamowi w sezonie 2020/21 (porażka 0:2 -> wygrana 3:0 po dogrywce) czy Fulham w 2009/10 przeciwko Juventusowi (1:3 -> 4:1). Ale właśnie przykłady Valencii i Zenita pokazują, że „mission impossible” może stać się faktem. I to w tych samych rozgrywkach, w których gra Legia.
Choć „Wojskowi” walczą w Lidze Europy, warto wspomnieć kilka legendarnych przypadków z Ligi Mistrzów. W 2016/17 Barcelona odrobiła cztery gole z PSG (0:4 -> 6:1). Z kolei w sezonie 2003/04 Deportivo La Coruna wyeliminowało Milan po porażce 1:4, wygrywając w rewanżu 4:0.
Historia pokazuje, że takie rzeczy są możliwe, ale to absolutny margines przypadków. Legia musi więc zagrać idealny mecz – bez błędów w obronie, z bezwzględnym wykorzystaniem każdej sytuacji. I z atmosferą, która poniesie drużynę tak, jak Mestalla niosła Valencię. Do tego – rzecz jasna – z furą szczęścia. A to wszystko i tak może nie wystarczyć.