Koniec telenoweli. Marek Papszun przejmuje Legię, przy Łazienkowskiej zaczyna się nowa era

Koniec telenoweli. Marek Papszun przejmuje Legię, przy Łazienkowskiej zaczyna się nowa era

Kizo

To już nie plotki, nie przecieki i nie kolejne odcinki medialnej telenoweli. Stało się. Marek Papszun oficjalnie został trenerem Legii Warszawa, a klub potwierdził to w piątek w swoich mediach społecznościowych. Umowa obowiązuje do końca sezonu 2027/28.

Saga dobiegła końca. Marek Papszun nowym trenerem Legii Warszawa

Papszun tym samym opuszcza Raków Częstochowa. Klub, z którym był niemal utożsamiany. Pracował tam od 2016 do 2023 roku, a później wrócił w 2024. Zbudował projekt od zera, zdobył mistrzostwo Polski, dołożył do tego dwa Puchary Polski i dwa Superpuchary. Dla wielu był symbolem stabilności i długofalowego myślenia. Teraz zamienia Jasną Górę na Łazienkowską. I wchodzi w zupełnie inny świat. Do jaskini lwa.

Dla Legii to wyraźny sygnał: koniec prowizorki. Po nieudanym epizodzie Edwarda Iordanescu i tymczasowym prowadzeniu zespołu przez Inakiego Astiza, w Warszawie postawiono na nazwisko, które ma wagę, autorytet i konkretne CV. Papszun nie przychodzi na przeczekanie. To wybór systemowy, od którego nie będzie łatwego odwrotu.

Pierwsze decyzje już zapadły. Treningi pod wodzą nowego szkoleniowca ruszą 5 stycznia, a kilka dni później Legia wyjedzie na obóz przygotowawczy do hiszpańskiego Mijas. W najbliższych dniach Papszun ma też skompletować i ogłosić swój sztab szkoleniowy.

Zmiany nie tylko na ławce trenerskiej

Równolegle Legia przechodzi przetasowania organizacyjne. Od 1 stycznia pełną odpowiedzialność za zarządzanie klubem przejmie Marcin Herra, a z zarządu odejdzie Jarosław Jurczak. To ważny kontekst, bo Papszun zawsze podkreślał, że do pracy potrzebuje spójności sportowej i decyzyjnej. W Warszawie obie strony wyraźnie postawiły karty na stół.

Sam szkoleniowiec nie ukrywa, że nie przychodzi po łatwe zadanie. Legia jest dziś daleko od oczekiwań, a o mistrzostwie nikt przy zdrowych zmysłach na razie nie mówi. Celem numer jeden jest uporządkowanie zespołu i wyjście z kryzysu. Dopiero potem można myśleć o czymkolwiek więcej.

Jedno jest pewne: saga Papszun-Legia jest zakończona happy endem. A to, czy będzie to początek nowej ery, czy kolejny rozdział warszawskiej sinusoidy, pokażą najbliższe miesiące. W polskiej piłce właśnie przestawiono bardzo duży klocek.




Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!