Czy Manchester United kiedykolwiek przestanie być memem? Przegrali z czwartoligowcem

Czy Manchester United kiedykolwiek przestanie być memem? Przegrali z czwartoligowcem

Manchester United to niewątpliwie wielki klub z potężną historią. Niestety, ostatnie lata są dla nich serią upokorzeń, a nowy sezon zapowiada się równie katastrofalnie. W lidze zanotowali porażkę z Arsenalem i remis z Fulham, co po dwóch kolejkach daje im szesnaste miejsce w tabeli. Prawdziwa kompromitacja nadeszła jednak w środku tygodnia. W środę z rozgrywek Carabao Cup wyeliminowało ich… czwartoligowe Grimsby Town.

Grimsby kontra Manchester United. Czwartoligowy koszmar za 3,6 miliona euro

Grimsby. Klub, którego piłkarze – za danymi Transfermarkt – są warci łącznie 3,6 miliona euro. Których trener, David Artell, był reprezentantem Gibraltaru. Klub, którego kibice na Blundell Park jeszcze nigdy w życiu nie widzieli u siebie Manchesteru United, bo ostatnie spotkanie między drużynami rozegrano w… 1948 roku. A jednak to oni napisali jedną z najpiękniejszych kart w swojej historii, upokarzając giganta Premier League. Chociaż „gigant” w tym kontekście brzmi już tylko jak przesadzony sarkazm.

United rozpoczęli mecz fatalnie, a gwoździem do trumny był powrót Andre Onany. Bramkarz, który w poprzednim sezonie zebrał już sporą kolekcję kompromitujących błędów, tym razem wypuścił piłkę w ferworze, a były junior United Tyrell Warren wpakował ją do siatki. Wcześniej Charles Vernam dał gospodarzom prowadzenie po akcji, w której Amad Diallo i Manuel Ugarte wyglądali jakby pierwszy raz widzieli pressing.

Dopiero w końcówce, po desperackich zmianach Rubena Amorima, United uratowali remis. Najpierw Bryan Mbeumo zdobył kontaktowego gola, a w doliczonym czasie wyrównał Harry Maguire. Ale to był tylko wstęp do jeszcze większego blamażu.

Jedenastki, Amorim i śmiech trybun

W serii rzutów karnych United mieli wszystko w swoich rękach. Matheus Cunha mógł zamknąć sprawę w regulaminowych pięciu próbach, ale jego strzał został obroniony. Potem Mbeumo trafił w poprzeczkę, a gospodarze – przy akompaniamencie szalejących trybun – wygrali 12:11.

Obrazek wieczoru? Ruben Amorim skulony w ławce rezerwowych, gdy za jego plecami kibice Grimsby śpiewali „sacked in the morning”. Szkoleniowiec, w którego projekt wpakowano 200 milionów euro, wyglądał jak ktoś, kto sam nie wie, co dalej. A pytanie „co dalej?” musi dziś zadać sobie całe Old Trafford. Bo jeśli United przegrywa z czwartoligowcem, to czy jest jeszcze cokolwiek, co może nas zaskoczyć?

Niemniej chłopakom z Grimsby należy się ogromny szacunek. Futbol lubi takie historie. Małych eliminujących wielkich. Kopciuszków bezlitośnie wyrzucających za burtę facetów z nieograniczonymi budżetami. Z tym, że United wielkie jest w tym momencie wyłącznie z nazwy, z kibiców, stadionu. I portfela, którego pojemność nijak nie przekłada się na wyniki.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.