Zrzutka.pl usunęła zbiórkę. SDP widzi w tym decyzję polityczną. Serwis: przestrzegaliśmy prawa

Zrzutka.pl usunęła zbiórkę. SDP widzi w tym decyzję polityczną. Serwis: przestrzegaliśmy prawa

Gorąco zrobiło się ostatnio wokół serwisu Zrzutka.pl. Na portalu uruchomiono zbiórkę pieniędzy, które miały trafić do znanego dziennikarza i jego rodziny. Tak się jednak nie stanie, bo platforma ową zbiórkę usunęła. Jej przedstawiciele powołują się przy tym na obowiązujące w Polsce prawo. Tymczasem autorzy kwesty przekonują, że sprawa ma charakter polityczny.

Zrzutka.pl usuwa zbiórkę. Tłumaczy to przepisami prawa

Kontrowersyjną zbiórkę na portalu Zrzutka.pl założyło Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Instytucja chciała zebrać 40 tys. zł dla Samuela Pereiry i jego rodziny. Szło całkiem nieźle, w ciągu kilku dni udało się pozyskać ponad 20 tys. zł, a wpłaty pochodziły od niemal trzystu osób. Na tym etapie zbiórka została jednak zablokowana. Dlaczego tak się stało?

Przedstawiciele portalu poinformowali SDP, że zgodnie z prawem nie mogą być prowadzone zbiórki np. na uiszczenie grzywny. A jeśli ktoś łamie te przepisy, sam może podlegać karze grzywny lub aresztu. Serwis zwrócił uwagę, iż w opisie zbiórki nie wskazano wprost, że pieniądze zostaną wydatkowane w ten sposób, ale określona w niej kwota odpowiada wysokości sumy zasądzonej wobec dziennikarza. Koniec tematu? Nie do końca.

Beneficjentem zbiórki miał być Samuel Pereira, skazany dziennikarz

Rzeczonym dziennikarzem jest Samuel Pereira. Dla jednych wytrawny publicysta i specjalista w zakresie mediów, dla innych osoba całkowicie oddana i podporządkowana poprzedniej ekipie rządzącej. I właśnie działalności dziennikarskiej/politycznej dotyczy wspomniany wyrok. Otóż Samuel Pereira został prawomocnie skazany za zniesławienie matki Krzysztofa Brejzy, popularnego polityka PO. Temat nowy nie jest, chodzi o tekst jeszcze z poprzedniej dekady. Pojawił się on w serwisie TVP Info, a dotyczył rzekomego nakłaniania lokalnych działaczy przez Aleksandrę Brejzę do oczerniania przeciwników politycznych w sieci. Sąd nakazał dziennikarzowi opublikowanie przeprosin oraz zapłatę grzywny i kosztów sądowych. Chodzi właśnie o 40 tys. zł.

Centrum Monitoringu Wolności Prasy, jednostka działająca przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, wyraziło protest przeciwko wyrokowi. Przekonywano m.in., że narusza on zasadę wolności słowa i może wywołać efekt mrożący, zniechęcając do podejmowania trudnych tematów. Ba, zapowiedziano, że CMWP wystąpi do prezydenta Karola Nawrockiego z prośbą o ułaskawienie dziennikarza. W oczy rzuca się ten fragment protestu:

Red. Samuel Pereira został skazany za napisanie i opublikowanie jednego artykułu i w konsekwencji tego ma do zapłacenia blisko 40 tysięcy złotych grzywny i kosztów sądowych, co prawie dla każdego dziennikarza w Polsce jest sumą ogromną. Przez to, że wyrok ten zapadł w procesie karnym, (z art. 212 kk) redaktor Samuel Pereira będzie osobą wpisaną do Krajowego Rejestru Skazanych, obok pospolitych przestępców, gangsterów, złodziei, czy nawet morderców. Stał się osobą „karaną”, której banki odmawiają udzielania kredytów, a której nie wolno pełnić funkcji publicznych, bo nie spełnia się podstawowego w postępowaniach rekrutacyjnych warunku, jakim jest „niekaralność”.

SDP już prowadziło podobną zbiórkę. Zastrzeżeń nie było

Rzeczywiście, w tekście jest mowa o 40 tys. złotych. Ta kwota pojawia się nawet więcej niż jeden raz. Dla prawników portalu Zrzutka.pl mógł to być czynnik, który zadecydował o zamknięciu zbiórki. Dlaczego SDP zdecydowało się podać akurat tę kwotę w swojej kweście? Po odpowiedź udałem się do samego Stowarzyszenia, a na moje pytanie odpowiedziała jego prezes, Jolanta Hajdasz. Z jej słów wynika, że nie jest jasne, ile ostatecznie zapłaci Samuel Pereira, bo musi on np. opłacić koszty przeprosin w mediach. Finalnie kara może być zatem wyższa niż wspomniane 40 tys. zł. Jolanta Hajdasz dodała przy tym, że zdecydowano się akurat na taką kwotę, bo tyle udało się zebrać w ubiegłym roku. I tu robi się naprawdę ciekawie. Oddaję głos prezes SDP:

Zbiórka prowadzona była na koncie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich na portalu zrzutka.pl, zweryfikowanym i istniejącym od 4 czerwca 2024 r. Na tym samym koncie i na tych samych zasadach prowadziliśmy z sukcesem zbiórkę środków pieniężnych dla skazanego w ub. roku z art. 212 kk red. Sebastiana Morynia, dla którego udało nam się zebrać i któremu przekazaliśmy we wrześniu 2024 r. ok. 40 tysięcy zł. Zbieraliśmy środki na wsparcie dla niego i jego rodziny, bo pogorszyła się jego sytuacja życiowa na skutek przegranego z art. 212 kk procesu. Zrzutka niczego nie kwestionowała, prosiła jedynie o dokumenty (wyrok z uzasadnieniem), by to co napisaliśmy udokumentować. Od tych wydarzeń minął ponad rok, nikt nie zgłosił żadnych wątpliwości ani zastrzeżeń, dlatego byliśmy pewni, że działamy zgodnie z prawem i regulaminem zrzutka.pl – przekonuje Jolanta Hajdasz.

Zrzutka.pl mogła popełnić błąd. Ale nie tym razem – przed rokiem

Dlaczego Zrzutka.pl jedną zbiórkę przepuściła, a drugą wyłączyła? Odnosząc się do mojego pytania, przedstawicielka serwisu stwierdziła, że przed rokiem chodziło przede wszystkim o pomoc rodzinie skazanego dziennikarza. Z opisu nie wynikało ponoć jednoznacznie, że pieniądze posłużą pokryciu prawomocnie orzeczonej grzywny. Menedżerka dodała jednak:

Tym niemniej, sam fakt wskazania w niej prawomocnego skazania rzeczywiście mógł sugerować taką okoliczność i nie wykluczamy, że po przeprowadzeniu dodatkowych czynności weryfikacyjnych mogłaby ona zostać usunięta.

Wychodzi zatem na to, że błąd popełniono nie tym razem, ale rok temu, gdy umożliwiono zbieranie środków na rzecz osoby skazanej. Przedstawicielka serwisu zapewniła mnie, że Samuel Pereira nie był wyjątkiem – w przeszłości usuwano już zbiórki, które naruszały zakaz wynikający z kodeksu wykroczeń.

Samuel Pereira miał pecha? Zbiórkę mógł zgłosić użytkownik serwisu

Z zebranych przeze mnie informacji wynika, że beneficjent zeszłorocznej zbiórki po prostu mógł mieć… więcej szczęścia. Otóż wszczęcie weryfikacji kwesty często odbywa się ponoć po otrzymaniu zgłoszenia od użytkownika serwisu. Zbiórek jest na tyle dużo, że platforma nie sprawdza każdej z nich przed uruchomieniem. Nie można zatem wykluczać, że nazwisko Moryń uszło uwadze osób odwiedzających serwis. Ale Samuel Pereira jest postacią na tyle medialną, że poświęcona mu (i jego rodzinie) zbiórka zwróciła na siebie reflektory. Nieszczęście rozpoznawalności…

Co dalej? Serwis Zrzutka.pl wyjaśnił, że zbiórka została usunięta i nie można jej wznowić. A czy możliwe jest uruchomienie nowej zbiórki na rzecz skazanego dziennikarza? Tak. Przedstawicielka serwisu poinformowała mnie, że nie widzi przeszkód w organizacji nowej kwesty. Warunek jest taki, że nie może ona naruszać obowiązującego prawa.

SDP: to sprawa polityczna. Instytucja nie będzie korzystać z serwisu

Rodzi się zatem pytanie: czy SDP zamierza z takiej opcji skorzystać?

Nie zamierzam korzystać z portalu zrzutka.pl i każdemu zalecam daleko idącą ostrożność w tej sprawie. Uznaniowość i nagłość decyzji o zawieszeniu, brak jakiegokolwiek uzasadnienia i kontaktu przed podjęciem decyzji o likwidacji zbiórki to nie jest działanie transparentne i tak się nie powinno robić. Nie mamy nadal pełnej wiedzy, ile dokładnie środków finansowych w chwili likwidacji znalazło się na koncie tej zrzutki, nie wiemy także kto ją poparł, bo nie zdążyliśmy zarchiwizować tych danych, a wszystkie te informacje zostały skasowane bez dania nam możliwości ich skopiowania przynajmniej na użytek własny SDP. Zrzutka.pl postawiła nas w wyjątkowo trudnej sytuacji, bo nawet nie dała nam szansy na wyjaśnienie przyczyn blokady przynajmniej w stosunku do osób, które działając w dobrej wierze nam zaufały i wpłaciły na proponowany przez nas cel swoje pieniądze – wyjaśnia prezes SDP.

Prezes Hajdasz zapewniła mnie również, że SDP znajdzie sposób na realną pomoc dla skazanego dziennikarza. Decyzję o zamknięciu zbiórki podjętą przez serwis Zrzutka.pl uznaje przy tym za działanie o charakterze politycznym.

Na koniec dodam, że Samuel Pereira jako zastępca dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej (TAI) od końca kwietnia 2023 roku do końca grudnia tegoż roku miał zarobić niemal 440 tys. zł. W miesiąc zarabiał zatem więcej niż wyniosła wspomniana grzywna. A trzeba mieć na uwadze, że z mediami publicznymi publicysta był związany dużo dłużej, bo prawie od początku 2016 roku.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.