Zakaz prac domowych to żart? Polski uczeń spędza w szkole mniej czasu niż jego rówieśnicy w większości państw OECD. Wątpliwości jest więcej
Przed wyborami politycy obiecywali różne mniej lub bardziej kontrowersyjne rzeczy. Jednym z dziwniejszych pomysł koalicji rządowej niewątpliwie jest zakaz prac domowych. Okazuje się, że ta obietnica została wzięta przed rząd całkiem serio. Kilka dni temu Donald Tusk „uroczyście ogłosił”, że od kwietnia będą wprowadzone nowe zasady dotyczące prac domowych. Prace nad tymi zasadami potwierdziła minister edukacji Barbara Nowacka. Jednak z różnych stron słychać coraz głośniejsze protesty dotyczące tego pomysłu.
Zakaz prac domowych już od kwietnia?
Jeszcze kilka tygodni temu mogło się wydawać, że pomysł wprowadzenia zakazu prac domowych jest jednym z bardziej abstrakcyjnych postulatów. Wobec czego raczej oczekiwano, że zostanie zapomniany i nikt nie będzie brał tej obietnicy na poważnie. Okazuje się, że rząd, na czele z premierem, na poważnie rozważa realizację tej obietnicy.
Kilka dni temu premier Donald Tusk opublikował na swoich kontach w mediach społecznościowych filmik odnośnie tej kwestii. Na nagraniu możemy usłyszeć: Uroczyście ogłaszam. Od kwietnia tego problemu więcej nie będzie. Od kwietnia nowe zasady prac domowych. W klasach od 1 do 3 żadnych prac domowych. No, chyba że czasami jakiś wierszyk. Od 4 do 8 klasy prace domowe tylko dla chętnych i bez oceniania. Jeśli chodzi o szkoły średnie… bawcie się dobrze na feriach.
Po tym nagraniu minister edukacji Barbara Nowacka potwierdziła, że resort pracuje nad stosownym rozporządzeniem dotyczącym zakazu prac domowych. Według zapowiedzi dokument ma się ukazać w kwietniu. Z wypowiedzi medialnych Barbary Nowackiej wynika, że największym wyzwaniem będzie określenie definicji pracy domowej.
Zbytnie przeciążenie uczniów to mit?
Od momentu, gdy kwestia nabrała rozgłosu, a rząd zapowiedział jej realizacji, do głosu zaczęli dochodzić rozmaici eksperci. Uwagi dotyczące tego pomysłu raczej nie są pochlebne. Do sprawy odniósł się między innym znany popularyzator nauki Tomasz Rożek. W jednym z ostatnich filmów na swoim kanale YouTube-owym „Nauka. To lubię” zwrócił uwagę na kilka istotnych kwestii.
Zwolennicy zakazu prac domowych często wskazują, że uczniowie są zbyt przeciążeni obowiązkami i spędzają zbyt dużo czasu w szkole. Tomasz Rożek zwrócił uwagę, że nie jest to do końca prawdą. Jak wskazał, badania systemów edukacji OECD robione w kilkudziesięciu państwach na świecie, pokazują coś innego. Z danych wynika, że polski uczeń jest tym, który spędza niemal najmniej czasu w szkole spośród wszystkich badanych państw. W ciągu 8 lat nauki polskie dzieci spędzają w szkole średnio 5245 godz. podczas gdy średnia dla badanych państw wynosi 7638 godz. Mniej godzin w szkole od polskich dzieci, spędzają tylko uczniowie w Chorwacji i Bułgarii.
Co jeszcze budzi wątpliwości?
Tomasz Rożek przeanalizował również średni czas, jaki dzieci w poszczególnych państwach poświęcają na odrabianie prac domowych. Wnioski są takie, że polscy uczniowie odrabiają prace domowe jedynie kilka minut więcej od rówieśników z innych państw.
Ekspert zwrócił również uwagę na inny problem. Z badań wynika, że blisko połowa zadań domowych nie jest wykonywana samodzielnie przez uczniów. W większości przypadków w prace domowe zaangażowane są osoby dorosłe, głównie rodzice. W niektórych przypadkach są to również korepetytorzy. Dlatego T. Rożek ocenił, że zakaz prac domowych to raczej ukłon w stronę dorosłych.
Ponadto T. Rożek zwrócił uwagę, że prace domowe nie są powtórką z lekcją, a nadrabianiem tego, na co zabrakło czasu w trakcie lekcji. To, według eksperta, pokazuje tylko, że faktycznym problemem jest przeładowany program nauczania.
Zastrzeżenia do pomysłu zgłosiła też Fundacja Rodzice Szkole. Organizacja zrzeszająca rodziców uczniów jest zdania, że można przemyśleć ewentualne zmiany w pracach domowych, ale nie można ich całkowicie likwidować.
Może Cię zainteresować: