Z ostatniej chwili: Europa i Ukraina odpowiadają na propozycje Putina. Przełomu z Rosją nie będzie?

Z ostatniej chwili: Europa i Ukraina odpowiadają na propozycje Putina. Przełomu z Rosją nie będzie?

Na europejskich salonach w ostatnich dniach panuje mieszanka ostrożnego optymizmu i twardego realizmu. Powodem jest zapowiedź Donalda Trumpa, że 15 sierpnia w Alasce usiądzie do rozmów z Władimirem Putinem. Jak twierdzi, sam chce zamknąć wreszcie trzyipółletni rozdział wojny w Ukrainie.

Były prezydent USA mówi o „porozumieniu, które leży już niemal na stole”, a w jego ramach mogłoby dojść do „wymiany terytoriów z korzyścią dla obu stron”. Brzmi to jak kuszący skrót do pokoju, ale dla Kijowa i większości europejskich stolic takie sformułowania są jak alarm.

To sygnał, że może szykować się kompromis kosztem integralności Ukrainy. Kijów podkreślił już, że 'nic o nas bez nas’, a jakiekolwiek rozwiązanie bez zgody obywateli Ukrainy nie będzie miało prawa istnieć. Zełenski twardo wskazuje, że oddanie Rosji wschodniej części kraju nie leży na stole… Podczas gdy Putin dokładnie to sugeruje.

Obie strony wydają się negocjować 'z pozycji siły’… Pytanie, kto blefuje? Najwyraźniej pozycja Rosji na froncie nie jest dość silna, by Ukraina myślała o oddawaniu Moskwie połaci ziemi.

Europejska kontrpropozycja

W minioną sobotę w zabytkowej rezydencji Chevening House pod Londynem spotkali się wiceprezydent USA JD Vance, szef brytyjskiej dyplomacji David Lammy oraz przedstawiciele Ukrainy i kluczowych państw UE. Efekt? Europejczycy na stole położyli kontrplan… Bez terytorialnych ustępstw na starcie i z twardym warunkiem: najpierw rozejm, potem negocjacje.

Nieoficjalnie wiadomo, że w europejskiej propozycji odrzucono rosyjską wizję „Donieck za ciszę na froncie”. W zamian wskazano, że ewentualne wymiany terytorialne musiałyby być obustronne, a całość oparta na wiarygodnych gwarancjach bezpieczeństwa dla Kijowa. „Nie zaczyna się rozmów od oddawania ziemi, kiedy wciąż toczą się walki” – cytuje „Wall Street Journal” jednego z unijnych negocjatorów.

Ukraiński prezydent od tygodni jasno stawia sprawę. Po prostu nie ma mowy o oddawaniu ziem okupantowi. W sobotnim wystąpieniu powtórzył, że linia frontu nie jest granicą państwa, a konstytucja nie pozwala mu na żadne ustępstwa terytorialne. Jednocześnie nie zamyka drzwi do rozmów, o ile będą one „realne i prowadzone z Ukrainą, a nie o Ukrainie”.

Szef kancelarii prezydenta Andrij Jermak, który brał udział w londyńskich rozmowach, docenił „konstruktywne podejście” partnerów i wyraził wdzięczność za uwzględnianie ukraińskiego stanowiska. Dla Europy tragiczna wojna to nie tylko kwestia solidarności z Ukrainą, ale pytanie o kształt powojennej architektury bezpieczeństwa w Europie.

Macron, Meloni, Tusk, Merz, Starmer i inni w sobotnim wspólnym oświadczeniu podkreślili, że droga do pokoju musi obejmować twarde gwarancje obronne. Tak, by Ukraina mogła realnie bronić swojej suwerenności w przyszłości. To nie jest czysta dyplomacja w stylu „wszyscy coś dostają”. To gra o to, czy po wojnie Kreml uzna, że granice w Europie można przesuwać siłą.

Czas i narracja po stronie Moskwy

Na froncie tymczasem nie ma rewolucji. Rosjanie zdobywają kolejne, małe miejscowości na wschodzie, ale daleko im do przełomu. Dla Putina czas działa jednak na korzyść. Każda kolejna zima i każde przesunięcie linii frontu o kilka kilometrów pozwala mu stawiać się w roli „strony dominującej”, która dyktuje warunki.

Trump liczy, że jego spotkanie z Putinem może stać się politycznym fajerwerkiem. Bynajmniej nie tylko w kontekście międzynarodowym. Pytanie, czy jego „szybka ścieżka do pokoju” jest politycznym majstersztykiem, czy geopolityczną miną, która wybuchnie już po podpisaniu umowy.

Tatiana Stanowaja z Carnegie Russia Eurasia Center nazwała tę inicjatywę „pierwszą w miarę realistyczną próbą zatrzymania wojny”. Ale nawet ona wątpi, czy uda się ją przełożyć na fakty. Jak zauważa dla Ukrainy nowe zobowiązania, mogłyby być „dewastujące”. Ciężar obrony terytoriów spoczywa na setkach tysięcy ukraińskich żołnierzy. Być może jeśli w Alasce do żadnego przełomu nie dojdzie, USA wzmocni obronę Ukrainy i bawił się będzie z Rosją w 'dobrego i złego policjanta’.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.