Wojna godzi w rafinerie. Zakłady w płomieniach, odcięte dostawy gazu

Wojna godzi w rafinerie. Zakłady w płomieniach, odcięte dostawy gazu

Przed kilkoma godzinami pojawiły się informacje, że Izrael przeprowadził kolejne ataki na cele w Iranie – tym razem wymierzając je w elementy przemysły petrochemicznego oraz sektora wydobycia węglowodorów. Z pojawiających się doniesień wynika, że Iran odpowiedział dokładnie tym samym. Irańskie pociski balistyczne miały spaść na izraelskie zakłady petrochemiczne.

Już wczoraj, przewidując podobne niebezpieczeństwo, Izrael ewakuował instalacje wydobywcze na polach gazowych zlokalizowanych na Morzu Śródziemnym, wzdłuż wybrzeża lewantyńskiego. Ostrożność ta okazała się bynajmniej-nie-przedwczesna. Być może spodziewano się tego, mając na względzie, że lotnictwo Sił Obronnych Izraela (IDF) samo przeprowadziło podobne ataki przeciwko celom „naftowym” w Iranie. Uczyniono to w drugiej fali, w pierwszej kolejności atakując obiekty związane z irańskim programem nuklearnym.

W oczywisty jednak sposób Izrael musiał zaplanować te uderzenia wcześniej, gromadząc uzbrojenie lotnicze, odpowiednie dane dot. wybranych celów (np. dotyczące ich obrony przeciwlotniczej) i podejmując inne niezbędne przygotowania. Nader niewykluczone, a wręcz prawdopodobne, że symulowane ataki na Izrael ćwiczyły również irańskie siły zbrojne (zarówno te oficjalne, jak i zwłaszcza Pasdaran). O tym przynajmniej świadczyć może tempo, z jakim Irańczycy odpowiedzieli na izraelskie uderzenia.

Izrael pod ogniem

Celem ich najnowszego (piątego dzisiaj) ataku stała się rafineria w Hajfie. Wystrzelić miano „setki” pocisków, przy czym jak twierdzą źródła irańskie, część z nich miała charakter „pocisków kasetowych”, rozcalających się przed dotarciem do celu.

Irańskie pociski balistyczne lecące w kierunku Izraela, widziane z płd. Libanu, Źródło: x.com

Wedle pojawiających się relacji, atak miał znów formę uderzenia saturacyjnego, obliczonego na przeciążenie izraelskiej obrony przeciwlotniczej. Znanej ze swej skuteczności, jednak nie niepokonanej. I w istocie, z dostępnych informacji wynika, że Irańczykom udało się uzyskać co najmniej dwa trafienia we wspomnianą rafinerię. Prócz samego zakładu, ucierpieć miały także instalacje portowe w Hajfie.

Widok na rafinerię w Hajfie. Źródło: x.com

Konsekwencje uderzenia są, póki co, trudne do przewidzenia. Mogą być jednak poważne. Rafineria w Hajfie, której właścicielem jest Bazan Group, to największy taki obiekt w Izraelu. Dostarczać ma ona jakoby ponad 60% paliwa zużywanego w tym kraju. Nie podano na razie, w jakim stopniu zakład został uszkodzony w wyniku ataku.

Gaz – substancja zapalna

W międzyczasie skutki niewypowiedzianej wojny między Izraelem i Iranem zaczynają być odczuwalne w okolicy. Jak podają źródła egipskie, tamtejsi producenci nawozów zostali zmuszeni do wstrzymania produkcji po tym, jak Izrael zredukował dostawy gazu ziemnego. To oczywiście był zaś skutek wspomnianej ewakuacji pól gazowych oraz zamrożenia operacji wydobywczych na Morzu Śródziemnym.

Skądinąd w Egipcie już wcześniej odczuwano problemy z obniżającym się wolumenem dostaw z Izraela. Pokrywają one od 40 do 60% zapotrzebowania tego kraju. Mając to na względzie, Egipt już wcześniej szukał alternatywy w postaci dostaw gazu skroplonego. Teraz poszukiwania te z konieczności doświadczą znaczącego przyspieszenia.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.