Ukraina sprzedaje nadwyżki broni i przegrywa z korupcją. Europa zakończy wsparcie?
Afera korupcyjna na Ukrainie wokół spółki energetycznej Energoatom wywołała lawinę komentarzy. Eksperci prognozowali, że ta sytuacja, pomimo dalszych walk z Rosją na wschodzi kraju, nie przejdzie niezauważona przez zachodnich partnerów. Wcześniej sporo zamieszania wywołała również wiadomość o tym, że Ukraina planuje sprzedawać nadwyżkę broni w państwach Europy Zachodniej. W świetle tych wydarzeń pojawiły się spekulacje, że dotychczas wyrozumiałe państwa europejskie ograniczą wsparcie lub całkowicie z niego zrezygnuje. Wygląda na to, że to raczej nie nastąpi.
Ukraina ze wsparcie z Madrytu. 817 mln euro wsparcia z Hiszpanii
Ostatnia afera i kilka innych doniesień spowodowały, że dalsze wsparcie państw Europy dla Ukrainy stanęło pod znakiem zapytania. Najwięcej zamieszania zrobiła afera korupcyjna wokół spółki energetycznej Energoatom, która wyszła na jaw kilka dni temu.
Wygląda na to, że póki co władze z Kijowa dalej mają pełne wsparcie europejskich stolic. Premier Hiszpanii Pedro Sanchez ogłosił we wtorek, na wspólnej konferencji z Wołodymyrem Zełenskim, że Ukraina otrzyma od rządu w Madrycie 817 mln euro wsparcia. W trakcie konferencji wyjaśniono, że 615 mln euro zostanie wykorzystane na zakup wyposażenia dla ukraińskiej armii. Natomiast pozostałe 200 mln euro posłuży na odbudowę zniszczeń powstałych w wyniku wojny. Dodatkowo premier Sanchez zapewnił, że Ukraina ma pełne wsparcie ze strony rządu w Madrycie.
Reakcje, które pojawiły się bezpośrednio po ujawnieniu afery korupcyjnej na Ukrainie, również nie wskazują na to, by Europa planowała zakończyć działania pomocowe. Kanclerz Niemiec Friedriech Merz zadzwonił do Wołodymar Zełenskiego i przekazała, że Europa oczekuje kontynuacji działań i reform zwalczających korupcję.
Guillaume Mercier, rzecznik Komisji Europejskiej, ocenił, że „nie ma dowodów na to, że pieniądze Unii Europejskiej są trawione bez celu”. Z kolei szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas w wywiadzie dla agencji Reuters nazwała kryzys „niefortunnym”. Polityk oceniła, że Ukraina powinna potraktować go poważnie.
Kontrowersyjna sprzedaż nadwyżek broni
Na początku listopada, zanim wybuchła afera korupcyjna na Ukrainy, sporo dyskusji wzbudziła również wiadomość dotycząca sprzedaży broni. Ukraina poinformowała, że otworzy dwa przedstawicielstwa, w Berlinie i Kopenhadze. Punkty będą odpowiedzialne za sprzedaż nadwyżek broni oraz sprzętu, który powstaje w ramach współprodukcji.
Ten ruch, który sygnalizuje, że Ukraina jest zdolna zaopatrywać nie tylko siebie, ale wytwarzać na tyle dużo, by czerpać korzyści ekonomiczne ze sprzedaży nadwyżek broni. Jak zadeklarował Wołodymyr Zełenski, zyski ze sprzedaży trafią do budżetu na rozbudowę systemu obronnego oraz zwiększenie produkcji deficytowych produktów jak np. rakiety. Ponadto Kijów podkreśla, że zamierza sprzedawać wyłącznie sprzęt, który występuje w nadmiarze.
Z jednej strony strategia ma pokazać, że Ukraina jest na tyle silna, że produkuje sprzęt na własne potrzeby i generuje zyski z tej branży. Z drugiej strony taki przejrzysty model sprzedaży broni prawdopodobnie przyczyni się do ograniczenia niepotrzebnych incydentów. W styczniu zeszłego roku Pnetagon ujawnił, że około 40 tys. sztuk m.in. rakiet i dronów o wartości 1 mld dolarów nie było właściwie nadzorowanych.
