„Tyle fentanylu, ile tylko chcą”. Za pomocą narkotyku burmistrz chce rozwiązać problem trawiący miasto
Burmistrz miasteczka Lancaster w Kalifornii ma pomysł, w jaki sposób rozwiązać problem, który stał się utrapieniem całego miasta. W rzuconej pół żartem, pół serio propozycji, proponuje on, by za darmo rozdawać określonym segmentom populacji miasteczka fentanyl. Propozycja okazała się mieć zupełnie poważne następstwa.
Lancaster, położone w południowej Kalifornii, było do niedawna spokojnym i w dużej mierze nawet nieco sennym miastem, zamieszkałym przez nieco ponad 170 tys. ludzi. Nieco sennym – typowo bowiem dla układu urbanistycznego mniejszych amerykańskich miast, w większości składa się z dzielnic domów jednorodzinnych. Lancaster znajduje się zresztą w obszarze metropolitarnym Los Angeles, i bywa traktowane jako jedna z podmiejskich „sypialni”, do której wyprowadzają się mieszkańcy tego ostatniego.
Miastem rządzi burmistrz (ang. mayor) R. Rex Parris. Co ciekawe, i jak na Kalifornię wręcz zdumiewające, wywodzi się on z Partii Republikańskiej, nie Demokratycznej, która kontroluje tam znaczącą większość władz lokalnych i stanowych. Parris słynie też z niekonwencjonalnych pomysłów – takich właśnie jak wygłoszone na forum rady miasta uwagi dotyczące możliwości rozwiązania narastającego w mieście kryzysu bezpieczeństwa.
Chodzi o agresywnych bezdomnych – w znacznej mierze przedterminowo zwolnionych z więzień przestępców oraz innych niebezpiecznych indywiduów. Osoby należące do tej kategorii popełniać mają w Lancaster ogromny procent przestępstw z użyciem przemocy (w tym większość rabunków, gwałtów oraz co najmniej połowę przypadków morderstw). W ich społeczności kwitnie też konsumpcja narkotyków – pośród których poczesne miejsce zajmuje właśnie fentanyl.
Fentanyl „rozwiąże” problem swoich użytkowników…
Grono to radykalnie wzrosło w ostatnich latach – nie bez „pomocy” ze strony pobliskiego Los Angeles, a także władz stanowych. Prowadzona przez nie polityka szeroko zakrojonej tolerancji wobec bezdomnych, nawet w przypadku łamania przez nich prawa, spowodowała gwałtowny wzrost ich liczebności. Nie pomaga tutaj także analogicznie wrażliwa i postępowa polityka miejscowych prokuratorów, którzy w praktyce patrzą przez palce na wandalizm, przestępczość narkotykową czy przeciwko mieniu.
Rezultat jest oczywisty – również w Lancaster, które poprzednio takich zjawisk nie doświadczało. Ratusz tego ostatniego miasta chce z tym zjawiskiem walczyć, zamykając nielegalne obozowiska bezdomnych. Sam burmistrz, jak przyznał, rozwiązałby jednak problem inaczej. Skoro grono osób trwale bezdomnych w dużej mierze pokrywa się z gronem narkomanów, Parris z chęcią rozdałby im za darmo fentanyl. „Tak dużo, jak tylko by tego chcieli”.
W ten tyleż bezwzględny co skuteczny sposób problem rozwiązałby się sam. I to w sposób zbieżny z wrażliwą polityką władz stanowych – choć bez wątpienia stanowiący przykład tzw. złośliwego podporządkowania (malicious compliance). Przypadki niemal aktywnej pomocy narkomanom w oddawaniu się nałogowi już się bowiem w USA zdarzały – choć nie w takim kontekście. Niektórzy politycy uważali jednak za zasadne, by wspomagać ów nałóg ze względów „humanitarnych”.
Takich postaw nie brakuje i w Lancaster. Aktywiści miejscy prowadzą teraz kampanię na rzecz odwołania burmistrza ze stanowiska. Póki co, udało im się jednak zebrać raptem 6% z 20 tys. podpisów wymaganych do organizacji miejskiego referendum w tej sprawie.