Szwajcaria zrywa z wolnościowym ideałem? Protonmail, VPN-y na celowniku inwigilacji

Jak wynika z doniesień, Szwajcaria rozważa nowelizację przepisów dot. ochrony prywatności. Nazwa ta jest o tyle myląca, że nowelizacja nie tylko nie ma nic wspólnego z ochroną prywatności, ale wprost przeciwnie – jej celem jest jej całkowite podważenie. Propozycja bezpośrednio godzi w status tego kraju jako oazy poszanowania prywatności w morzu inwigilacyjnego bezwstydu. Cały szereg internetowych podmiotów, takich jak Protonmail, Threema czy liczni operatorzy sieci VPN – a także liczne grono wyborców głośno protestuje.

Szwajcarska Rada Federalna (czyli rząd tego kraju) forsuje zmiany prawne w odniesieniu do przepisów chroniących prywatność przed inwigilacją. Konkretnie, chce tę ochronę przed inwigilacją zupełnie zdeptać. W dodatku zamierza to uczynić w drodze omijającej parlament lub często tam spotykane referendum – jedynie za pomocą ordonansu, czyli dekretu lub rozporządzenia. Jego projekt opublikowano tutaj.

Zaorać Threemę, zaorać Protonmail, zaorać całą resztę

Zmiany, które życzyliby sobie wprowadzić szwajcarscy urzędnicy, brzmią zupełnie nie szwajcarsko i stanowią jednoznaczny krok na gorsze, w kierunku cyfrowego autorytaryzmu. Sprowadzają się one do radykalnego zwiększenia uprawnień władz kosztem podmiotowości obywateli. W drodze rozporządzenia, Rada Federalna chciałaby przyznać… Radzie Federalnej (sic!) prawo do wymagania od dostawców usług internetowych donoszenia na swoich użytkowników.

Jak twierdzi (w założeniu, zdaje się, miało to „uspokoić” obawy obywateli), nie miałoby to polegać na przyznaniu rządowi dostępu do treści prywatnej komunikacji. Szwajcarski wielki brat chce jednak wiedzieć, kto z kim rozmawia, kiedy to miało miejsce i z jakich adresów IP. Uzasadnieniem jest – co można odgadnąć niemal bez wysiłku – „bezpieczeństwo”. Dlaczego jednak rzekome „bezpieczeństwo” zawsze ma polegać na byciu szpiegowanym przez władze – tego niestety nie wyjaśniono.

Wprowadzenie nowelizacji w całkowity sposób zniszczyłoby sens korzystania z usług komunikacyjnych, które chronią prywatność użytkowników. Takich jak, przykładowo, tytułowy Protonmail. Dokładnie bowiem zabezpieczenie przed tego typu inwigilacyjnym rozwydrzeniem ze strony organów państwowych oraz bezczelnością, z jaką rzeczone traktują indywidualną prywatność, jest celem przyświecającym licznym rzeszom użytkowników takich usług.

Et tu brute…?

Tymczasem dotychczas Szwajcaria uchodziła za miejsce względnie przyjazne, a nawet okazujące coś na kształt szacunku idei podmiotowości użytkownika Internetu w odniesieniu do jego własnych danych. To też było przyczyną, dla której liczne podmioty oferujące usługi komunikacyjne i internetowe wybrały Helwecję na swoją siedzibę. Jest to oczywiście wspomniany Protonmail, a także popularny szyfrowany komunikator Threema oraz liczne firmy obsługujące sieci VPN. Głośno protestuje tu np. szef NymVPN-a.

Skądinąd, projekt szwajcarskiego rządu brzmi łudząco wręcz podobnie do budzącego ostatnio ogromne kontrowersje i oskarżenia o jawną tyranię kaprysu rządu brytyjskiego. Postanowił on zmusić koncern Apple do podważenia całej istoty i sensowności szyfrowanej ochrony plików przechowywanych przez klientów firmy w chmurze – poprzez stworzenie specjalnego backdoora dla władz, który pozwoliłby im do woli ignorować zabezpieczenia i łamać prywatność swoich użytkowników.

Wracając do Szwajcarii – obecnie trwa faza konsultacji publicznych, która potrwa do 6. maja. Biorąc pod uwagę fakt, że rząd może po prostu zignorować ich wyniki, nie mają one przełomowego znaczenia. Mimo to firmy z branży – w tym właśnie NymVPN, Protonamil i Threema – mają planować działania zmierzające do zablokowania nowelizacji. Możliwe tu są zarówno działania prawne (czyli po prostu ciągnący się latami pozew), jak i kampania publiczna, która mogłaby doprowadzić do referendum w tej sprawie.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.