Szał na lalki Labubu wymknął się spod kontroli. „Jak wojna o iPhone’y”. Pop Mart zatrzymuje sprzedaż
To miała być zwykła premiera kolekcjonerskich zabawek, ale skończyło się scenami jak z najczarniejszego black friday. Lalki Labubu, zaprojektowane przez artystę Kasinga Lunga i rozsławione dzięki współpracy z Pop Mart, właśnie zniknęły z brytyjskich sklepów. Powód? Kolejki od trzeciej nad ranem, scalperzy sprzedający bilety po 150 funtów i… bójki między klientami a pracownikami sklepu.
Lalki Labubu wycofane z UK. Powód? Handel biletami, awantury i walki pod sklepem
Jeszcze niedawno Labubu był modnym dodatkiem do torebek i symbolem stylu „kawaii” prosto z Hongkongu. W Wielkiej Brytanii ceny tych niepozornych figurek skaczą od 13 do 50 funtów, ale rzadkie edycje potrafią osiągnąć setki funtów na Vinted czy eBay. Popularność? W stylu sneakersowego szaleństwa, tylko że w wersji pluszowej.
Jedną z osób, które próbowały zdobyć upragnionego Labubu, była Victoria Calvert. Pojechała do sklepu w Stratford, ale po tym, co zobaczyła, szybko zrezygnowała. „Ludzie krzyczeli, mówili, że już nie ma Labubu. Byłam świadkiem walki między klientem a pracownikiem”- relacjonuje. „Poczułam się naprawdę niepewnie. To było przerażające.” – mówiła w wywiadzie dla BBC.
Inni fani narzekają na scalperów. „Jakim cudem oni mogą kupić, a reszta nie?” – skomentował ktoś na Instagramie. Jaydee, która na TikToku publikuje filmy z rozpakowywaniem Labubu, nie kryje złości: „Sprzedawcy psują całą zabawę. Prawdziwi fani nie mają szans, bo wszystko wykupują hurtownicy.”

„To nie jest zabawa, to jest dramat” – mówią fani
Firma Pop Mart przyznała, że sytuacja wymknęła się spod kontroli. „Nie taki rodzaj doświadczenia chcieliśmy zaoferować klientom” – przyznał przedstawiciel firmy w rozmowie z BBC. Sklep podkreślił, że żaden z pracowników nie odniósł obrażeń, ale decyzja o wstrzymaniu sprzedaży była konieczna, by „zapobiec potencjalnym problemom z bezpieczeństwem”.
Pop Mart zapowiedział, że w czerwcu Labubu wróci na półki, ale na zupełnie innych zasadach. Trwają prace nad „bardziej sprawiedliwym i uporządkowanym mechanizmem wydawania zabawek”. Powód jest prosty – chaos pod sklepami niszczy wizerunek marki, która miała być radosna i kreatywna, a nie kojarzyć się z tłumami i przemocą.
Eksperci ostrzegają: zawieszenie sprzedaży tylko podgrzeje atmosferę. Susannah Streeter z Hargreaves Lansdown zauważa, że ceny mogą jeszcze bardziej poszybować, a przy okazji zwiększy się ryzyko kupna podróbek. „Wyprzedają się w kilka sekund, więc fani mogą zwrócić się w stronę stron z odsprzedażą, gdzie fałszywe Labubusy już krążą” – mówi.
Póki co, Labubu stał się ofiarą własnego sukcesu. Co prawda walki o karpia w jednym z polskich dyskontów nie przebije, ale wśród zabawek to absolutna topka.