
Politycy w Europie chcą cyfrowych ID. Takich, jakich właśnie użyto do namierzania krytyków władzy
Politycy chcą wprowadzić w (niegdyś) Wielkiej Brytanii cyfrowe ID, czyli dowody tożsamości. Argumentują, że miałoby to służyć lepszej kontroli napływu nielegalnych imigrantów na Wyspy. Zdaniem krytyków, argument ten jest absurdalny, biorąc pod uwagę, że w innych dziedzinach rząd Partii Pracy nie tylko nie utrudnia tego napływu, ale wręcz go nielegalnym imigrantom ułatwia. Prawdziwy powód miałby być zupełnie inny – i wymierzony nie w imigrantów, lecz rodowitych Brytyjczyków. W jaki sposób?
Pewne pojęcie, jak działają cyfrowe ID w praktyce, można było zyskać, obserwując niedawne poczynania władz pakistańskich. W pierwszych miesiącach tego roku miała tam miejsce fala niepokojów oraz protestów. Ostatnie odnotowano 9. maja. Były one związane m.in. z uwięzieniem popularnego b. premiera, Imrana Khana – pod fikcyjnymi, jak twierdzą jego zwolennicy, zarzutami, mającymi uniemożliwić mu udział w wyborach oraz zabieganie o władzę. Niby standard.
Co z pewnością standardem nie jest (czy raczej – dotąd go nie stanowiło), to reakcja władz. Nie chodzi tutaj o represje policyjne, aresztowania, zbieranie donosów czy nawet ew. strzelanie do protestujących. To wszystko, jak przykro i bezdusznie to zabrzmi, też niestety jest normą, zwłaszcza w krajach Trzeciego Świata i charakterystycznej dla niego kultury politycznej. Normalny nie był natomiast „Orwell w stylu Urdu” [Urdu to język urzędowy w Pakistanie – przyp. aut.] .
Jak się bowiem okazało, rząd zaczął analizować informacje pochodzące z działań inwigilacyjnych, aby lokalizować i identyfikować osoby, które brały udział w protestach. Czy choćby znajdowały się wówczas w pobliżu. Wykorzystano w tym celu praktykę geofencingu, rejestrując miejsca logowania się telefonów i innych urządzeń elektronicznych. Porównano je następnie z przepastnymi, scentralizowanymi bazami danych obywateli, jakie prowadzi pakistańska National Database and Registration Authority (NADRA).
„Wszystko zgodnie z procedurami”
Co nastąpiło potem? Częściowo, przewidywalnie, aresztowania – dziesiątki osób zatrzymano i oskarżono o „terroryzm”, niszczenie mienia i podobne dokonania. Daleko więcej jednak, bo całe tysiące, trafiły na czarną listę. Osobom, której się na niej znalazły, zbiorowo i bez zbędnych wątpliwości unieważniono cyfrowe ID. Zarówno te „zwykłe”, jak i paszporty. W rezultacie w praktyce zablokowano im możliwość codziennego funkcjonowania. I to nie tylko jeśli chodzi o wyjazdy zagraniczne.
Warto bowiem odnotować, że przymus ciągłego legitymowania się przy każdej okazji jest niemal codziennością w Pakistanie. Bez niesławnego ID nie można podjąć pieniędzy z banku, podróżować (i to nawet wewnątrz granic kraju), korzystać z telefonu czy uzyskać dostępu do tzw. „usług publicznych” (jeśli za „usługę” można uznać narzucenie na obywateli biurokratycznych formalności, a następnie wydawanie tym obywatelom poświadczeń dopełnienia owych formalności).
Pchnęło to setki osób do złożenia skarg w sądach przeciwko państwu. Urzędnicy bronią się jednak, że wszystko jest zgodnie z procedurą, zaś słynący z niezawisłości pakistański system sądowniczy, totalnie nie będący pod wpływem władz, z pewnością wyda tutaj sprawiedliwe orzeczenia. Doniesienia opisujące to wszystko pojawiły się w tym tygodniu.
Takie fajne te ID, wprowadźmy je też u nas…
Trzeba trafu, że również w tym tygodniu Yvette Cooper, minister spraw wewnętrznych w rządzie Keira Starmera i Partii Pracy w Wielkiej Brytanii, ogłosiła, że rząd chciałby wprowadzić cyfrowe ID również i tam. Jak wyjaśnia, miałoby to ułatwić procedowanie takich spraw jak „usługi cyfrowe” związane z elektronicznymi wizami. Te z kolei miałyby pozwolić na lepsze egzekwowanie prawa imigracyjnego (choć przecież nielegalni imigranci przybywają bez tych wiz…).
Zupełnie natomiast ma to nie mieć związku z szeroko zakrojonymi działaniami rządu Starmera w zakresie ścigania tych Brytyjczyków, którzy „szerzą dezinformację”, „wyrażają nienawiść” lub popełniają inny akt krytyki rządu, na który ten rząd nie zezwolił. Aż nadto wyraźny przykład tego. co Laburzyści za takową uważają, można było obserwować niemal rok temu – kiedy to wybuchły zamieszki związane z zamachem terrorystycznym popełnionym przez imigranta.