Nowa doktryna USA wstrząsa Europą. „Cywilizacyjny zanik” i zwrot ku Rosji? Stolice w panice
Nowa strategia bezpieczeństwa USA w Moskwie została przyjęta z nieukrywanym entuzjazmem, w Brukseli z niedowierzaniem, a w europejskich stolicach z rosnącym niepokojem. Echa publikacji niosą się po politycznych salonach. Dokument administracji Donalda Trumpa opisuje Europę ostro, jako kontynent zagrożony „cywilizacyjnym zanikiem”. Co kluczowe – nie wskazuje Rosji jako strategicznego wroga. Kreml nie ukrywa zadowolenia.
Trump publikuje nową strategię bezpieczeństwa. Rosja bije brawo, Europa wpada w popłoch
Rzecznik Dmitrij Pieskow powiedział wprost: zmiany w amerykańskiej doktrynie są „w dużej mierze zgodne z rosyjskim spojrzeniem na świat”. To nie jest komentarz, który słyszy się codziennie. Rosja zwykle reaguje na amerykańskie strategie wrogo albo w ogóle. Tym razem przekaz jest jasny: bierzemy to jako sygnał pozytywny.
Powód? Nowy dokument nie tylko łagodzi ton wobec Moskwy. On wprost sugeruje, że USA powinny przywrócić strategiczną stabilność z Rosją, bo jej brak… szkodzi europejskiej gospodarce. W praktyce brzmi to jak zachęta do większego wpływu USA i Rosji na politykę kontynentu kosztem samej UE. Znajdująca się na drugim biegunie Europa nie kryje zaniepokojenia.
W Brukseli zawrzało. Kilku urzędników UE miało być „zaskoczonych skalą zarzutów” wobec Europy i faktem, że strategia przyjmuje język bardzo podobny do rosyjskiej narracji. Dokument zarzuca Staremu Kontynentowi m.in. cenzurę, masową migrację, słabość instytucjonalną i utratę tożsamości. Pada nawet zdanie, że za 20 lat Europa może być nie do poznania.
Najbardziej kontrowersyjny punkt? Być może ten, że USA zamierzają wspierać „patriotyczne partie europejskie”, co wielu polityków odczytuje jako próbę bezpośredniego wpływania na politykę wewnętrzną państw członkowskich. Coś, co niemal od zawsze zarzuca się… Rosji. Były premier Szwecji Carl Bildt skomentował, że dokument „plasuje się na prawo od europejskiej skrajnej prawicy”.
USA myślą o sobie, ale inni ostrzegają: to początek izolacji
Strategia została opublikowana w momencie, gdy UE negocjuje z administracją Trumpa warunki ewentualnego porozumienia dotyczącego Ukrainy. Tymczasem dokument otwarcie obwinia Europę za „blokowanie wysiłków USA na rzecz zakończenia wojny”. Nie potrzeba wielkiej wyobraźni, by zrozumieć, dlaczego w europejskich gabinetach zapaliły się czerwone lampki.
Premier Donald Tusk napisał: „Europa jest waszym najbliższym sojusznikiem, nie problemem.” Strategia to oczywiście triumf doktryny America First. USA zapowiadają między innymi:
– większe wydatki obronne sojuszników w Azji,
– twardsze działania przeciw organizacjom przestępczym,
– możliwe akcje militarne m.in. przeciwko Wenezueli,
– szerszą autonomię w polityce globalnej.
Demokraci ostrzegają jednak, że to może zakończyć się izolacją Ameryki. Kongresman Jason Crow nazwał dokument „katastrofą dla pozycji USA w świecie”. Przekaz jest jednak prosty: jeśli Europa naprawdę przesunie się na margines, stracą wszyscy, ale USA najwięcej.
