Musk kpi z aroganckiego sędziego. X *formalnie* kończy działalność na ogromnym rynku – ale pozostanie dostępny dla użytkowników
Portal X, bywszy Twitter, oficjalnie opuszcza Brazylię. Krok ten jest efektem pozabiznesowej decyzji Elona Muska. Ma związek z trwającym od miesięcy konfliktem z brazylijskim sądownictwem (a ściślej – pewnym jego przedstawicielem), które próbuje uzurpować sobie prawo do zarządzania polityką portalu.
Chodzi o niejakiego Alexandre de Moraesa, sędziego Sądu Najwyższego Brazylii,. Rzeczony jednoosobowo przyznał sobie (poprzez własne orzeczenie) do cenzurowania portalu X. Po czym jął wydawać, w formie nakazów sądowych, tajne polecenia dot. blokady konkretnych osób lub treści.
Nie będzie nadmiernie zaskakującym, że są to osoby oraz treści krytyczne wobec obecnie rządzącej ekipy socjalistycznej, prezydenta Luli da Silva oraz samego de Moraesa. Fakt ten wywołał olbrzymie kontrowersje, zwłaszcza wobec nader wątłych podstaw prawnych takich żądań.
De Moraes jest jednak sędzią Sądu Najwyższego. Stąd nawet jeśli jego nakazy są jawnie sprzeczne z prawem, żadna brazylijska instytucja nie ma jurysdykcji, by je uchylić. Sędzia ów nie poprzestaje zresztą na nakazach, lecz grozi aresztowaniem (!) za „obrazę sądu” tym, którzy zignorują jego pozaprawne zakazy.
Albo też po prostu go skrytykują – bo takie sytuacje też miały się zdarzać.
Po miesiącach publicznych i formalnych przepychanek, Twitter alias X ogłosił, że ma dość de Moraesa. I wycofuje się z Brazylii. Przynajmniej w sensie formalnym. Platforma nie będzie bowiem dłużej firmą zarejestrowaną w tym kraju. Nie będzie także utrzymywała tam biura ani pracowników.
Portal i aplikacja będą natomiast nadal w tym kraju dostępne (biją tam zresztą rekordy popularności). Z tą różnicą, że jej zarząd (i osobiście Musk) zamierzają otwarcie ignorować nakazy i groźby de Moraesa. Chcą też również uniemożliwić mu szantażowanie uwięzieniem pracowników, jak to czynił dotąd.
Wedle deklaracji, X ma dalej działać w Brazylii w wersji nieocenzurowanej.