Mattel pozwany na miliony. Producent zabawek odsyłał klientów… na stronę porno
Mattel, jeden z największych na świecie producentów zabawek, stał się bohaterem skandalu w USA. I zamiast liczyć zyski ze sprzedaży lalki nawiązującej do popularnego filmu, musi się liczyć z pozwami na wysokie kwoty. A wszystko za sprawą pomyłki w linku. Ten ostatni odsyłał klientów na stronę z materiałami pornograficznymi.
Zabawka z linkiem do strony pornograficznej
Sama wpadka firmy Mattel nie jest czymś świeżym – głośno o niej zrobiło się kilka tygodni temu. Afera dotyczy lalki, którą wypuszczono przy okazji wejścia do kin filmu Wicked. Link na opakowaniu miał odsyłać nabywców na stronę poświęconą produkcji: WickedMovie.com. Ktoś jednak popełnił błąd i umieścił na pudełkach krótszą wersję: Wicked.com. Ten adres również istnieje, ale raczej nie zawiera treści, których spodziewały się dzieci lub ich rodzice.
Strona Wicked.com należy do Wicked Pictures – biznesu, który powstał na początku lat 90. ubiegłego stulecia. A zajmuje się, jak sam to ujmuje na rzeczonej stronie, produkcją jakościowych parodii filmów pornograficznych. Przykładem filmy superbohaterskie. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć Czarną wdowę albo Kapitan Marvel w wersji XXX, już wie, gdzie szukać. Jakość faktycznie musi być po ich stronie, bo firma chwali się naręczem branżowych nagród.
Pomyłka oczywiście szybko dała o sobie znać. Mattel wycofał z rynku lalki z pomylonym linkiem i wyraził ubolewanie z powodu wpadki. Klienci mogą już wydawać pieniądze na zabawki z poprawnym adresem strony internetowej. Koniec historii? Jasne, że nie – przecież rzecz dzieje się w USA. Nie trzeba było długo czekać na doniesienia o pozwach.
Mattel pozwany na miliony za wpadkę w USA
Agencja Reutera podała, że prawną armatę wytoczyła już matka z Karoliny Południowej. Kobieta przekonuje w pozwie, że kupiła lalkę córce, która odwiedziła stronę z materiałami dla dorosłych. Następnie latorośl miała pokazać matce pornograficzne materiały, na które trafiła. Obie te treści przeraziły. Jest trauma, powinno być zadośćuczynienie. A konkretnie minimum 5 milionów dolarów. Można zakładać, że pokrzywdzonych w ten sposób amerykańskich konsumentów będzie przybywać.
Najciekawsze w tej historii jest to, że strona Wicked.com nie epatuje golizną i hardcore’owymi zdjęciami, jak ujęła to matka. Albo ja nie potrafię korzystać z tej strony tak, jak ona. Treści X może i są, ale dla subskrybentów. Na stronie głównej dominują plakaty filmów i reklamy. Raczej ugrzecznione – więcej treści dla dorosłych jest w dzisiejszych reklamach proszków do prania albo butów. Nie wspomnę o teledyskach, serialach i filmach, które może odtworzyć na YouTube każdy. Ktoś tu chyba mocno podkręca historię, żeby wcześniej przejść na emeryturę…
Był Barbenheimer, jest Glicked
Tymczasem w kinach dał o sobie znać nowy duet: Glicked. To nawiązanie do Barbenheimera, czyli filmów Barbie i Oppenheimer, które w ubiegłym roku rozbiły bank. Glicked odnosi się do obrazów Gladiator II oraz właśnie Wicked. Ten drugi podczas weekendu otwarcia zarobił na całym świecie 164 mln dolarów. To najlepszy debiut adaptacji z Broadway’u od przeszło dekady. Do wspomnianej Barbie sporo jednak zabrakło – w przypadku zeszłorocznego hitu w weekend otwarcia udało się zgarnąć aż 356 mln dolarów.