Masakra chrześcijan i alawitów. Muzułmański rząd „w nagrodę” otrzymał zwolnienie z sankcji
Tytułowa nagroda jest oczywiście gorzkim sarkazmem – jest jednak coś symbolicznego w tym, że obydwa fakty mają miejsce w ciągu tych samych dni. Syria znów spływa krwią – za sprawą nowych, islamistycznych władz tego kraju. Z tą jedynie różnicą, że (w jaskrawym kontraście do wydarzeń w Gazie) bez wielkiej atencji medialnej, a także pośród fali medialnych i propagandowych wymówek ze strony apologetów i sympatyków nowego rządu.
Ad rem – muzułmańskie bojówki rządowe dokonały w ostatnich dniach masakr ludności cywilnej w północno-zachodniej Syrii. Bojówki te oficjalnie stanowią „siły bezpieczeństwa” rządu tymczasowego – ciężko mówić tu jednak o jakimkolwiek bezpieczeństwie przezeń zapewnianym, biorąc pod uwagę fakt, że sam rząd został stworzony przez koalicję skrajnie islamistycznych, terrorystycznych ugrupowań Haj’jat Tahrir asz-Szam.

Do zbrodni doszło w prowincji Latakija – nadmorskim, górzystym regionie zamieszkałym przez liczne skupiska alawitów, chrześcijan, druzów i innych grup złożonych z nie-muzułmanów (lub choćby nie-sunnitów) – co w oczach stronników nowych władz stanowi wystarczający powód (i doskonały pretekst) do czystek etnicznych i religijnych, połączonych z falą morderstw. Liczne mają być też porwania, tortury, rabunki, gwałty i wymuszenia.

W ciągu ostatnich dni wymordować miano od ponad pięciuset do, wedle bardziej kontrowersyjnych źródeł, więcej niż siedmiuset osób. Prócz samych zbrodni, islamiści mają też niszczyć i profanować cmentarze, kościoły oraz meczety inne niż sunnickie. Z kolei sympatyzujący z islamistycznym rządem wskazują, że to bojownicy HTS są poszkodowani – w wyniku starć z lokalną ludnością miały ich bowiem zginąć „tuziny”.
Islamistyczne bojówki „ochronią” obywateli
To wszystko w sytuacji, w której ten właśnie rząd zapewnia o swoim umiarkowaniu, dobrych intencjach i woli budowy nowej, demokratycznej Syrii. W pierwszej kolejności żąda jednak, by wszyscy cywile oraz ugrupowania i stronnictwa musieli całkowicie rozbroić się i oddać swoją broń rządowi.

W szczególności dotyczy to zasłużonych w walce z Państwem Islamskich, kurdyjskich sił SDF. Koalicji rządzącej zależy jednak, by odebrać broń również indywidualnym mieszkańcom. Zwłaszcza tym, którzy mogą stać się obiektami czystek.
Natomiast wyłączeni są z tego członkowie oraz ugrupowania wchodzące w skład HTS. Choć członkowie rządu HTS jeszcze niedawno samy byli zbrojną opozycją, teraz twierdzą jednak, że to władza ma zadbać o bezpieczeństwo wszystkich. Stąd nie ma powodu, by obywatele zatrzymywali broń, by chronić się samemu. Potem, niestety, efektem są takie sceny w wykonaniu nowych władz.
Tytułem oczywistości, i biorąc pod uwagę całe lata bezprawia i okrucieństw, jakie ma za sobą Syria – w kwestii bezpieczeństwa w istocie każdy polega tam obecnie na sobie, zarówno indywidualnie, jak i w ramach zbrojnych grup sąsiedzkich. I choć brak jakichkolwiek danych, to wręcz zdumiewające by było, gdyby ktoś nakazowi islamistycznego rządu się w znaczącej skali podporządkował.
W nagrodę za przestrzeganie praw człowieka, Syria dostanie…
Jak wiadomo, koalicja HTS w istocie bez walki obaliła na początku grudnia zeszłego roku wieloletniego autorytarnego prezydenta, Baszara Al-Asada (który uciekł wówczas do Rosji). Choć to, że armia rządowa w praktyce się wówczas rozeszła, było zaskakujące, to należy pamiętać, że Syria jest straszliwie zniszczona latami wojny, walk, masakr, okrucieństw i czystek.
Wszyscy liczyli na odmianę i nowy początek. Ten jednak, jak się okazuje, nie będzie żadnym początkiem – a wyłącznie kontynuacją tego samego, zbrodniczego charakteru rządów. Tyle, że, z punktu widzenia HTS, tym razem słusznego, bo „nareszcie sprawowanego przez naszych!”. Nowa władza zaczęła zatem od masowych zbrodni i okrucieństw.

Jej przywódca i faktyczny lider Syrii, Ahmad Husajn Asz-Szara, znany też jako Al-Dżaulani, na użytek zewnętrzny przedstawia się jako islamista „umiarkowany”. Nie jest mu tez obcy pewien pragmatyzm. Jednak przede wszystkim na użytek zewnętrzny. W żaden sposób nie zmienia to natomiast jego programu politycznego. Mimo to, niektórzy z zachodnich polityków (zwłaszcza tych postępowych) z radością jęli pielgrzymować do Damaszku na spotkania z nowym liderem, prawić mu komplementy, obietnice etc.
Stąd też jego medialną ofensywę należy uznać za sukces. Wielka Brytania ogłosiła bowiem dzisiaj, że znosi sankcje, którymi objęta była Syria. Dotyczyły one 24 podmiotów, w tym Banku Centralnego Syrii – a w konsekwencji, także jego zasobów i rezerw. I choć tych ostatnich Syria obecnie ma nader mało (a część prawdopodobnie zabrał też ze sobą Asad do Moskwy), to coś z pewnością jeszcze zostało.

Jak stwierdzili przedstawiciele rządu Partii Pracy, zniesienie sankcji „podkreśla nasze zaangażowanie w pomoc mieszkańcom Syrii w odbudowie ich kraju i gospodarki, w tym także poprzez wsparcie dla kierowanego przez Syryjczyków procesu transformacji politycznej”. To, jak owa „transformacja polityczna” wygląda obecnie w prowincji Latakija, najwyraźniej do brytyjskiego gabinetu nie dotarło. Albo też woli on tego faktu nie dostrzegać.