Izrael vs. Iran: wojna „medialna”, tankowce lecą przez Atlantyk, ajatollahowie na celowniku
fot. AP

Izrael vs. Iran: wojna „medialna”, tankowce lecą przez Atlantyk, ajatollahowie na celowniku

Dziś minęła trzecia doba konfliktu izraelsko-irańskiego, w ramach którego Izrael podjął długo zapowiadaną próbę zniszczenia irańskiego potencjału atomowego – a przy okazji także militarnego i częściowo też gospodarczego.

Konflikt ten w sensie technicznym powinno określać się wojną – którą przecież jest, nawet jeśli nikt oficjalnie jej nie wypowiedział (co zresztą w ostatnich dekadach stanowi standard), ma ona specyficzny, asymetryczny charakter i póki co toczona jest „zdalnie”. A przede wszystkim – w powietrzu.

Ten obraz niewiele zmienił się w trzeciej dobie starcia. Izrael w dalszym ciągu prowadzi bombardowania celów w Iranie oraz ich ostrzał różnego rodzaju pociskami manewrującymi. Iran odpowiada na nie ostrzałem pocisków balistycznych oraz atakami dronów dalekiego zasięgu. W obydwu krajach są ofiary – choć znacznie mniej liczne, niż podaje druga strona.

Wojna „medialna”

Interesującym aspektem było izraelskie uderzenie na budynek irańskiej telewizji publicznej. Uważana za propagandowe narzędzie irańskiego reżimu, stała się w poniedziałek celem nalotu. Uderzenie w gmach nastąpiło „na wizji”, w czasie transmisji na żywo – co dało widzom niepowtarzalną okazję oglądania show, które nie zostało wcześniej wyreżyserowane i ocenzurowane.

https://twitter.com/AmichaiStein1/status/1934629862016155717

W wyniku uderzenia z powietrza budynek stanął w ogniu i uległ ciężkim uszkodzeniom. Skądinąd, wydarzenia sprzed własnej zbombardowanej siedziby irańska telewizja (przynajmniej po pewnym czasie, niezbędnym by opanować konfuzję i zamieszanie) sama transmitowała.

Tankowce lecą przez Atlantyk

W poniedziałek zaobserwowano także tyleż ciekawe, co niepokojące dla niektórych zjawisko. Z baz w kontynentalnych Stanach Zjednoczonych wystartowały dziesiątki powietrznych tankowców (tj. samolotów przystosowanych do zaopatrywania maszyn bojowych w paliwo). Skierowały się w kierunku Europy – dość oczywiste jest jednak, że Stary Kontynent jest tutaj jedynie przystankiem.

Ich destynacją docelową najprawdopodobniej ma być Bliski Wschód. To oczywiście otwiera szerokie pole do spekulacji – czy mają one stanowić wsparcie dla Izraela, czy też udają się z jakimś zadaniem do amerykańskich baz w regionie, a może jeszcze w jakimś innym celu?

Ajatollahowie osobiście na celowniku

Pojawiły się dziś medialne informacje, że Izrael planował w pierwszych godzinach operacji zlikwidować nie tylko kierownictwo Irańskich Sił Zbrojnych, Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej oraz personel kluczowy dla powodzenia irańskiego programu atomowego, ale także niekoronowanego władcę Iranu, czyli Najwyższego Przywódcę Duchowo-Politycznego (rahbara), ajatollaha Alego Chamenei.

Plan ten miał jednak jakoby zostać zablokowany przez interwencję Donalda Trumpa. Prezydent USA miał nie chcieć słyszeć o likwidacji irańskiego kierownictwa politycznego (w odróżnieniu od kadr struktur militarno-siłowych), przynajmniej tak długo, jak Iran nie zaatakuje bezpośrednio celów amerykańskich. Informacje takie przekazać mieli niezależnie dwaj oficjele administracji waszyngtońskiej.

Trump otwarcie popiera przy tym działania, które podejmuje Izrael, i ma utrzymywać częsty kontakt z premierem Benjaminem Netanjahu. Na przekór jednak doniesieniom o wecie Trumpa, Izrael (a ściślej – izraelski gabinet) ma „nie wykluczać” próby wyeliminowania rahbara Iranu. Jak twierdzą jego przedstawiciele, „zakończyłoby to konflikt”, usuwając centralną postać irańskiego reżimu i tworząc próżnię władzy.

Izrael vs. Iran – walka na punkty (do wyniszczenia)

Jeśli chodzi o same działania wojenne, to Izrael twierdzi, że po dwóch dobach działania osiągnął dominację oraz całkowitą swobodę działania w irańskiej przestrzeni powietrznej. Izraelskie lotnictwo miało zniszczyć na lotniskach kilka maszyn F-14 Tomcat oraz F-4F Phantom lotnictwa irańskiego (dostarczonych przez USA jeszcze Cesarskim Siłom Powietrznym Iranu, za panowania szaha Rezy Pahlawiego).

Warto jednak mieć w pamięci, że obydwie strony uprawiają działania propagandowe na potęgę. Przykładowo – nagrania zestrzelenia izraelskiego myśliwca nad Teheranem, jakimi chwaliły się władze irańskie, okazały się pochodzić z gry komputerowej.

Z kolei Izrael zaprezentował nagrania, na których zestrzeliwuje irańskie pociski balistyczne. I było ono nawet prawdziwe – tyle, że pochodziło z 2024 roku, i nie ma żadnego związku z obecnymi wydarzeniami.

Niezależnie od wydźwięku propagandowego, można natomiast zauważyć pewną brutalizację konfliktu. Obydwie strony w coraz większym stopniu wymierzają w swój ostrzał w miasta wroga, a nie jedynie w konkretne cele, uzasadnione politycznie i militarnie.

Źródło: Agencja Anadolu
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.