Inkluzywność: imigranci, czarni dostaną zredukowane wyroki, specjalne prawa

Inkluzywność: imigranci, czarni dostaną zredukowane wyroki, specjalne prawa

W wyniku sporu handlowego z USA, Kanada w dużej mierze zagościła w nagłówkach prasowych jako ofiara asertywnej polityki ekonomicznej Trumpa. Także w samym kraju ten temat okazał się dominujący w toku ostatnich, wiosennych wyborów i po nich. Tymczasem warto pamiętać, że handel z wielkim sąsiadem z południa, jakkolwiek szalenie istotny dla gospodarki kraju, z perspektywy jego obywateli nie jest bynajmniej jedynym problemem. Tych – i to palących – mają pod dostatkiem u siebie.

Problemów tych, zwłaszcza tych „społecznych” nie rozwiązało – a można zaryzykować, że wprost przeciwnie – zwycięstwo we wspomnianych wyborach Partii Liberalnej. To właśnie ona rządziła tam bowiem przez ostatnie dwie kadencje – i zdaniem krytyków, bezpośrednio odpowiada za ich zaostrzenie. Przyczynić się do tego miała dogmatycznie lewicująca, ultra-postępowa polityka Liberałów (a zwłaszcza b. premiera Justina Trudeau).

To skądinąd było przyczyną ich dołujących wyników poparcia – aż do chwili, gdy „na pomoc” przyszedł im ze swymi cłami Donald Trump. Partia Liberalna wymieniła lidera (na obecnego premiera Marka Carneya), obiecała twarde stanowisko wobec USA – i w atmosferze politycznego odświeżenia znów wygrała wybory. Twarda rozprawa z amerykańskimi cłami niezbyt przy tym Liberałom wychodzi – ale kontynuowanie ostro lewicującej polityki społecznej już jak najbardziej.

Kanada pod butem „woke” tyranii

Określenie powyższe jest przy tym w dużej mierze eufemizmem. Kanada w dużej mierze pogrążyła się bowiem w formie rządów, którą najłatwiej określić jako miękki totalitaryzm z fasadą „demokracji”. Tak bowiem należy scharakteryzować ustrój, w którym rząd dąży nie tylko do kontroli aktywności politycznej czy publicznych wypowiedzi – poddając represjom tych, którzy nie ukorzą się przed oficjalną narracją państwa – ale nawet tego, co myślą jego obywatele. A wszystkie trzy elementy niestety mają tam miejsce.

Przykłady? W ostatnich miesiącach zwolniono z pracy dwójkę nauczycieli za „nie celebrowanie i utwierdzanie wartości LGBT”. Stawiane są tam zarzuty (karne!!!) tym urzędnikom czy lokalnym burmistrzom, którzy odmówią wywieszania przed budynkami czy w pomieszczeniach tęczowej flagi. Uczestnicy słynnego protestu kierowców ciężarówek w początkach 2022 roku wciąż spotykają się z prześladowaniami (np. bez podstaw prawnych blokuje im się konta bankowe).

To wszystko w sytuacji, w której policja przez palce patrzy na bandyckie napady, ale poświęca olbrzymie środki na ściganie autorów „niewrażliwych” twittów/xittów. Dzisiejsza Kanada nie jest zatem miejscem, gdzie wolno mieć jakiekolwiek inne poglądy niż lewicowo-postępowe. Ale może za to chociaż dobrze się tam żyje…? Niestety, też nie. Kraj zmaga się z monstrualną drożyzną na rynku nieruchomości, która sprawia, że nawet średnio zarabiających nie stać nie tylko na zakup, ale nawet wynajem mieszkań w miastach!

Znacząco przyczynił się do tego masowy napływ imigrantów z krajów Trzeciego Świata (a wręcz import – rząd bowiem zachęcał do tegoż), o których dba się socjalnie znacznie bardziej niż o obywateli. Ich obecność wywindowała koszty usług publicznych do niebotycznego poziomu – jednocześnie rujnując ich jakość. O wpływie na statystyki kryminalne – zakładając, że te są uczciwe, a nie poprawione tak, by „zwiększać inkluzywność” (tj. ukrywać przestępczość imigrantów) – nawet nie wspominając.

W ramach walki z rasizmem – specjalne prawa dla czarnych

Nawet jednak na tle tego wszystkiego Kanada odnotowała ostatnio serię przypadków, które określenie jako „rażące” czy „skandaliczne” byłoby najpewniej niedopowiedzeniem. Przykład pierwszy pochodzi z Longueuil, w prowincji Quebec. Otóż skazano tam, na karę więzienia, niejakiego Franka Parisa. Rzeczony handlował sobie bowiem narkotykami. Rzecz jednak w tym, na ile go skazano. Sędzia, niejaka Magali Lepage, wymierzyła mu bowiem wyrok 24 miesięcy. Zamiast 35.

Dlaczego? Otóż Paris jest czarny. To, zdaniem pani sędzi, wystarczający powód, by obniżyć w jego przypadku wyrok. Aby uzasadnić swój kaprys, powołana do wydawania niezawisłych, obiektywnych wyroków sędzia przywołała przy tym Raport Wpływu Rasy i Kultury (Impact of Race and Culture Assessment, IRCA). Który to raport stwierdza, że czarnym wolno więcej – a do dlatego, że są oni potomkami niewolników, i mają jakoby żywić „traumę pokoleniową” (!).

To wszystko w kraju, gdzie czarni nie tylko nie byli nigdy niewolnikami, ale też przed XX wiekiem po prostu ich tam en masse nie było. Większość napłynęła w ostatnich dekadach, zachęcana szczodrym wsparciem socjalnym, który przyznawała imigrantom Kanada. Pani sędzi ten drobny szczegół nie przeszkodził jednak w specjalnym potraktowaniu faworyzowanej przez nią rasy. Oczywiście przypominanie tego faktu stanowiłoby rasizm, „mikroagresję” oraz cały szereg innych -izmów.

Wyrok był tak absurdalny, że nawet rząd prowincji Quebec, normalnie w awangardzie „postępu”, wyraził nim zaniepokojenie. Minister Christopher Skeete, odpowiedzialny za walkę z rasizmem, stwierdził, że różnicowanie wyroków w zależności od rasy stanowi właśnie rasizm. To w istocie totalna oczywistość – ale w klimacie progresywistycznej tyranii, w jakiej znajduje się Kanada, głośne dostrzeżenie podobnej bezczelności wymaga odwagi. I siły przebicia.

Nie można tak do więzienia, toż to imigranci…

Tych raczej nie mają kanadyjskie media, które wściekłość i jawne poczucie dyskryminacji ze strony kanadyjskich obywateli na takie wyroki określają jako „mieszane reakcje”. Podobne reakcje wywołał też inny przykład. Niejaki Samarpreet Singh, jak nazwisko wskazuje obywatel Indii, miał dopuścić się napastowania seksualnego, gdy pracował w domu swojej ofiary jako technik. Ta ostatnia zgłosiła sprawę, Singh został zatrzymany i trafił przed sąd.

Po czym usłyszał wyrok aresztu domowego i probacji. Sędzia Sean Gaudet orzekł, że wyrok więzienia, normalny w takim przypadku, nie byłby „w interesie publicznym”. Zaszkodziłby bowiem sprawie imigracyjnej Singha i potencjalnie uniemożliwił mu pozostanie w kraju (co Kanada zrobiła bez niego…?) Bardzo podobna, choć jeszcze bardziej rażąca sprawa dotyczyła niejakiego Akashkumara Khanta, który próbował wynająć usługi prostytutki, która przedstawiała się jako nieletnia.

W tym przypadku jeszcze inny kanadyjski sędzia, Paul O’Marra w ogóle nie wymierzył mu żadnego wyroku! Bo to także zaszkodziłoby jego statusowi imigracyjnego. I uniemożliwiło planowane przezeń ściągniecie do Kanady członków swojej rodziny z Indii… Kanadyjskie media znów nie zawiodły, i owe wyroki, wyjątkowo jednoznacznie uznawane za skandaliczne (i to nawet przez zamieszkujących Kanadę Hindusów) określiły jako „kontrowersyjne”.

Swoich białych mieszkańców Kanada dyskryminuje dziś w każdy możliwy sposób – od prawnego (vide powyższe wyroki), przez finansowy (natrętnie narzucane preferencje dla nie-białych w zatrudnieniu, wstępie na studia etc.), na medialno-politycznym skończywszy (suflując narrację, że wymienione zjawiska są akceptowane i wcale nie stanowią rasistowskich szykan wobec białych – oraz ścigając ich krytyków). Ciekawe, kiedy Ci w końcu stwierdzą, że mają dosyć. I tych „uprzywilejowanych”, i Partii Liberalnej.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.