I Ty możesz kupić Biały Dom! Giganci płacą Trumpowi za miejsce przy stole? „To etyczny koszmar”
W Waszyngtonie zapanowało zdumienie, potem konsternacja. Donald Trump już po raz kolejny w swojej karierze postanowił przekształcić coś symbolicznego w coś swojego. I to bardzo dosłownie. Prezydent USA kazał zburzyć całe wschodnie skrzydło Białego Domu, by na jego miejscu powstał… pałacowy kompleks z salą balową o powierzchni ponad 8000 metrów kwadratowych.
Potężna inwestycja w Białym Domu. Kto zapłaci za „Trump Ballroom”?
Według amerykańskich mediów, inwestycja pochłonie 300 milionów dolarów, choć na specjalne konto projektu wpłynęło już ponad 350 milionów. Trump – jak sam mówi – „da też kilka milionów z własnej kieszeni”, ale większość funduszy pochodzi od gigantów takich jak Amazon, Google, Microsoft, Meta, Ripple czy Tether America. W praktyce wygląda to jak… opłata za dostęp do Białego Domu.
Według ujawnionej listy darczyńców, datki wpłynęły również od miliarderów i rodzin fundacyjnych, w tym Glazerów (właścicieli Manchester United), Stephena Schwarzmana (Blackstone), Kelly Loeffler czy braci Winklevoss. Niektórzy z nich uczestniczyli w ekskluzywnej kolacji w Białym Domu, gdzie sugerowano, że „25 milionów dolarów to odpowiedni gest”.
Oficjalnie wszystkie środki trafiły przez fundację Trust for the National Mall, ale eksperci od etyki nie mają złudzeń. Richard Painter, były doradca prezydenta Busha, nazwał projekt „największym etycznym koszmarem od dekad”. „To klasyczny przykład kupowania dostępu do władzy – powiedział w rozmowie z BBC. „Wszyscy ci ludzie czegoś chcą od rządu.”
Nowy symbol Ameryki czy świątynia próżności?
Trump z uśmiechem pokazuje wizualizacje nowego wnętrza. Marmury, złoto, żyrandole i ogromny portret… jego samego. Według urzędników Białego Domu nowa sala ma pomieścić 999 osób i być gotowa przed końcem 2026 roku. Oficjalnie ma służyć „kolejnym administracjom”, ale wielu obserwatorów uważa, że w rzeczywistości będzie to pomnik Trumpa zbudowany za cudze pieniądze.
Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości, czyj to projekt, sprawa jest już przesądzona. Urzędnicy Białego Domu wewnętrznie nazywają ją „The President Donald J. Trump Ballroom”. Według doniesień ABC News, ta nazwa „najprawdopodobniej oficjalnie się przyjmie”. Sam prezydent, zapytany o to przez dziennikarkę Mary Bruce, tylko się uśmiechnął i odparł: „Nie będę się teraz w to zagłębiał.”
Eksperci ostrzegają, że w przyszłości może ona stać się areną dla fundraisingowych bankietów i politycznych pokazów siły. Jak to ujął jeden z komentatorów CNN: „Trump nie tylko wrócił do Białego Domu. On go sobie… przebudowuje.”
