Wielka afera na rynku deweloperskim zatacza coraz szersze kręgi. Ludzie mogli w niej stracić 3 mld zł.

Wielka afera na rynku deweloperskim zatacza coraz szersze kręgi. Ludzie mogli w niej stracić 3 mld zł.

Sprawa Hreit, która jest określana mianem gigantycznej afery na ryku deweloperskim, w sierpniu doczekała się kolejnych odsłon. Pojawiają się już porównania do sprawy GetBack. Zdaniem prokuratury łączna kwota szkody sięgnie 3 mld zł.

Prokuratura: HREIT to szkody sięgające 3 mld zł

W połowie mijającego miesiąca pojawił się komunikat Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która informowała, że na polecenie Prokuratury Krajowej nadzoruje śledztwo w sprawie inwestycji spółki Hreit oraz podmiotów powiązanych. Z opublikowanej wiadomości wynika, że ustalanie liczby pokrzywdzonych trwa, ale z ze zgromadzonych już dokumentów wynika, iż łączna kwota szkody może wynosić nawet 3 mld zł.

Baza inwestorów nabywających udziały w utworzonych w tym celu spółkach zawiera ponad 8.300 pozycji, a jednocześnie spółka udostępniła do sprzedaży nie mniej niż 3.767 lokali. W ramach powiązanej spółki „BDC Development” zaoferowano kolejnych 988 lokali – informował Paweł Jasiak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Instytucja uściśliła, że postepowanie prowadzone jest w sprawie doprowadzenia szeregu osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Dotyczy to przede wszystkim nabywców lokali oraz inwestorów. Śledztwem objęto inwestycje deweloperskie w Łodzi, Krakowie, Rzeszowie, Nowym Dworze Mazowieckim, Oświęcimiu, Rudzie Śląskiej, Opolu, Wrocławiu, Warszawie, Rumii, Pruszczu Gdańskim, Sosnowcu, Gliwicach oraz Katowicach.

Firma domaga się zmiany nadzorcy sądowego. Ale którego?

Jeszcze na początku sierpnia pojawiły się doniesienia, że Hreit złożył do Sądu Rejonowego w Warszawie wniosek o zmianę nadzorcy sądowego. Spółka uzyskała w tej kwestii poparcie części wierzycieli – reprezentują oni ponad 30 proc. łącznej sumy wierzytelności. Firma podała, że taki poziom poparcia zobowiązuje sąd do uwzględnienia żądania i zmiany nadzorcy. Należy dodać, że podobny wniosek (także z poparciem wierzycieli) złożono w postepowaniu restrukturyzacyjnym spółki BDC Development, należącej do grupy Hreit.

Początkowo mogło się wydawać, że działania te są wymierzone w Marcina Kubiczka, tymczasowego nadzorcę sądowego ustanowionego w postępowaniu upadłościowym Hreit. Sam Kubiczek, który obecnie pełni już rolę zarządcy przymusowego w Hreit, przekonywał, że wniosek nie dotyczy jego, ale Sławomira Witkowskiego, którego miałby zastąpić Krzysztof Piotrowski. Więcej na temat tego ostatniego przeczytacie w tym tekście.

O co w tym wszystkim chodzi i skąd ta pomyłka? Marcin Kubiczek wskazuje, że w sprawie niesławnej grupy toczą się dwa postpowania. Nadzorcą w postepowaniu restrukturyzacyjnym jest właśnie Witkowski. Zostało ono umorzone nieprawomocnie, więc formalnie trwa. A dłużnik może w nim zmienić nadzorcę po spełnieniu określonych warunków.

Jest też drugie postepowanie – dotyczy ono ogłoszenia upadłości. Pod koniec lipca warszawski Sąd Rejonowy wyznaczył RZMK Restructuring na zarządcę przymusowego. W tym postępowaniu dłużnik nie ma prawa zmiany zarządcy. Z kolei w sierpniu ten sam podmiot został wyznaczony jako zarządca przymusowy dla BDC Development. Warto dodać, że RZMK Restructuring należy rozwinąć jako Rymarz Zdort Maruta Kubiczek Restructuring. Jej prezesem jest Marcin Kubiczek.

Prezes Michał Sapota deklaruje, że prace na budowach trwają

Michał Sapota przekonywał kilka tygodni temu, że Hreit kontynuuje rozmowy z wierzycielami, by przeprowadzić restrukturyzację, spłacić zobowiązania i zakończyć inwestycje zgodnie z planem. Z tym może być jednak spory problem, bo część projektów ma gigantyczne opóźnienia. Trudno mówić o zakończeniu projektu, który na dobrą sprawę jeszcze nie wystartował. Sapota deklarował, że jego grupa do tej pory zrealizowała 12 projektów deweloperskich i oddała do użytku 29 budynków mieszkalnych. Kolejnych 11 inwestycji ma być w trakcie realizacji. Grupa Hreit miała w nie zainwestować łącznie setki milionów złotych. Były to środki własne, ale też pieniądze pochodzące od inwestorów.

HREIT to nowy GetBack? Tak twierdzi Michał Kubiczek

W połowie sierpnia pojawił się komunikat, że warszawski Sąd Rejonowy przychylił się do wniosku zarządcy przymusowego o wydanie zarządzeń kierunkowych w toku postępowania o ogłoszenie upadłości Hreit. Marcin Kubiczek wyjaśniał wówczas, że było to potrzebne do zabezpieczenia interesu wierzycieli. Dłużnik miał wcześniej odmówić wydania majątku, nie dostarczył żądanych dokumentów i nie wykonywał poleceń, obawiano się też wyprowadzenia aktywow w grupy kapitałowej.

We wniosku o odebranie zarządu Michałowi Sapocie stwierdzono m.in., że sprawa Hreit coraz bardziej przypomina aferę GetBack.

Sprawa HREIT przypomina sprawę Aforti Holding oraz aferę GetBack, ponieważ nie są znane przepływy pieniężne pomiędzy spółkami zależnymi oraz ostateczni beneficjenci środków pieniężnych przekazywanych przez osoby fizyczne, które pożyczały spółce pieniądze lub wpłacały je za tak zwane udziały. HREIT nie rozliczył się ze środków uzyskanych od inwestorów – przekonywał Marcin Kubiczek i dodawał: Nie można też wykluczyć, że w tej sprawie mamy do czynienia z tak zwanym missellingiem, czyli sprzedażą wysoko ryzykowanych instrumentów finansowych lub innych aktywów podmiotom, w szczególności osobom fizycznym, które nie rozumieją i nie mają świadomości ryzyka utraty środków na skutek takiej inwestycji oraz nie zostały o tym należycie przy sprzedaży poinformowane.

HREIT też wytacza działa. Sąd wprowadzono w błąd?

Kolejnym wątkiem w sprawie jest zawiadomienie pełnomocnika i prezesa Hreit, które 6 sierpnia wpłynęło do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dotyczy ono możliwości popełnienia przestępstwa przez… osobę pełniącą funkcję Tymczasowego Nadzorcy Sądowego w toczącym się postępowaniu o ogłoszenie upadłości spółki. Zawiadomienie dotyczy okresu od 15 do 25 lipca br. Zawiadamiający przekonuje, że nadzorca miał wprowadzić sąd upadłościowy w błąd poprzez złożenie pism i wniosków zawierających nieprawdziwe informacje. I to na ich podstawie pod koniec lipca warszawski Sąd Rejonowy wydał postanowienie o odebraniu władztwa dotychczasowemu zarządowi oraz wyznaczeniu zarządcy przymusowego dla Hreit. Z komunikatu prokuratury wynika, że sprawa jest obecnie analizowana. Ostatecznie może zostać podjęta decyzja o wszczęciu postepowania.

Jak widać, jedna z największych polskich afer nie „przygasa”. Możliwe, że ta sprawa dopiero się rozkręca i będziemy ją obserwować nie przez tygodnie czy miesiące, ale nawet lata. Dla poszkodowanych oznacza to niestety dodatkowe nerwy i zapewne koszty. Jest przy tym mało prawdopodobne, by strony sporu doszły do porozumienia.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.