„Egzystencjalne zagrożenie”. Papież ostrzega przed AI

  • Nowo obrany papież Leon XIV w pierwszym swoim wystąpieniu ostrzegł przed niekontrolowanym rozwojem sztucznej inteligencji. I przywołał w ten sposób apele swojego poprzednika. Franciszek wzywał bowiem do zawarcia międzynarodowego traktatu, który by tę kwestię regulował.
  • Oczywiście Kościół Katolicki nie ma wpływu na uregulowania dot. rozwoju technologicznego – przynajmniej nie bezpośrednio. Ma jednak niemały wpływ na postrzeganie takich spraw – a to już miewa konsekwencje prawne i polityczne.

BitHub.pl to, co do zasady, portal skupiony na problematyce finansowo-gospodarczej. Co za tym idzie, nawet pozaekonomiczne zagadnienia cywilizacyjne, które bywają tu poruszone, w ten czy inny sposób przekładają się na zagadnienia materialne. Kwestie idei i duchowości natomiast nieco poza tę sferę wykraczają – także dlaczego, że wymagają nieco innej wrażliwości niż szybki i niejednokrotnie sensacyjny obieg informacji dot. współczesnej ekonomii.

Do takich kwestii należy z pewnością religijny wymiar kwestii takich, jak elekcja nowego papieża, Leona XIV. Elekcja ta ma jednak także inne konsekwencje, wywierające nader doniosły wpływ na rozwój cywilizacyjny (zwłaszcza mając na względzie, że dosłownie każda cywilizacja człowieka od czasów antycznych opierała się na jakiejś religii; dotyczyło to także cywilizacji „świeckich”, które wierzenia religijne sensu stricte zastępowały zestawem idei politycznych i światopoglądowych).

Papież o AI

W przypadku Leona XIV ów wpływ na rozwój cywilizacyjny może zaznaczyć się szybciej, niż by się można tego spodziewać – i to w sposób ogromnie wyraźny. Jedną z głównych „granic” cywilizacji jest dziś bowiem rozwój technologii z zakresu sztucznej inteligencji – a którą to „granicę”, na podobieństwo dawnych pionierów, forsują i próbują przesuwać programiści i twórcy rozwiązań AI. Czynią to przy tym w sposób i w tempie nie zawsze korespondującym (by użyć eufemizmu) z poglądami szerszej publiki.

Właśnie do ostrożności w tym zakresie wezwał papież – w pierwszym swoim wystąpieniu po wyborze. Oczywiście papież nie ma formalnej władzy, by nieostrożnych eksperymentów w dziedzinie AI zakazać. Można by więc, za towarzyszem Stalinem, zapytać „a ile papież ma dywizji”. Takie postawienie sprawy byłoby jednak sporą krótkowzrocznością, zupełnie nie uwzględniającą wpływu, jaki publiczna percepcja ma na rozwiązania prawne. I jak na ową percepcję z kolei wpływają poglądy filozoficzne.

Wracając do samego Leona XIV – ten, zapytany o wybór swojego imienia pontyfikalnego, miał nawiązać w ten sposób do Leona XIII, urzędującego pod koniec XIX wieku. Obecny papież zauważa bowiem podobieństwo pomiędzy ówczesnym rozwojem gospodarki wolnorynkowej, jak i czyhającą pokusą kolektywistycznych idei socjalizmu czy interwencjonizmu, z dzisiejszym „świtem AI”. Dynamiczny rozwój tejże odbywać się ma, również w analogii z historią, w sposób niemal zupełnie niekontrolowany.

Kamyki do koszyka

A taki niekontrolowany rozwój miewa, jak pokazała praktyka, groźne konsekwencje. Oczywiście dokładnie taki sposób działania, nieskrępowany biurokracją czy zapędami kontrolnymi, nader często stanowi warunek, by przełomowe rozwiązania technologiczne w ogóle powstały (przynajmniej w warunkach pokojowych – drugim bowiem katalizatorem wysypu takich rozwiązań są duże wojny). Ma to jednak swoje konsekwencje, i ich papież zdaje się w szczególności obawiać.

Zdaje się on bowiem powielać zdanie poprzednika, który widział w AI – przynajmniej tej pozostawionej samej sobie (oraz nielicznym, zafascynowanym nią „geniuszom” i przedsiębiorcom) – fundamentalne zagrożenie na ludzkości. Co ciekawe, ostrzeżenia Leona XIV idą tutaj w podobnym kierunku, co wielu fizyków czy matematyków, niezależnie od poglądów religijnych (można zresztą wspomnieć, że sam papież, prócz wykształcenia teologicznego, studiował też matematykę).

Ostrzeżenia niezbyt zbieżne z dynamiką wyścigu technologicznego i korporacyjnego, wymuszającego jeszcze szybsze opracowywanie nowych modeli AI, nawet zarzucając zasady ostrożności, nim to samo uczyni konkurencja. Jest jednak dość prawdopodobne, że publiczny nacisk – budowany właśnie przez takie głosy krytyki jak papieża, jak i uniwersyteckich uczonych, czy nawet niektórych polityków – w końcu zaowocuje przyjęciem jakiegoś reżimu prawnego w tej kwestii.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.