Echa śmierci George’a Floyda. Apelacja odrzucona

Derek Chauvin, były policjant z Minneapolis, który zasłynął aresztowaniem George’a Floyda, który zmarł w jego toku, pozostanie w więzieniu. Amerykański Sąd Najwyższy (SCOTUS) oddalił apelację jego prawników. Chauvin został uznany winnym morderstwa drugiego stopnia, zaś w kwietniu tego roku sąd apelacyjny stanu Minessota podtrzymał ten werdykt.

Były policjant został skazany na 22,5 roku więzienia za to, że – jak uznano – spowodował zgon Floyda. Wbrew pozorom nie było to jednoznaczne, bowiem ten ostatni znajdował się pod wpływem narkotyków. Nawet jednak jeśli te ostatnie miały wpływ, to – wynika z sentencji wyroku – nie byłyby one śmiertelne w skutkach, gdyby nie działania Dereka Chauvina.

Sąd Najwyższy w sensie technicznym nie orzekł o jego winie, odrzucił natomiast wniosek o rozpatrzenie odwołania (writ of certiorari), co oznacza, że po prostu nie zajmie się sprawą. SCOTUS rocznie otrzymuje ok. 7-8 tysięcy spraw, z których przeciętnie jest w stanie przyjąć 100-150, stąd też sytuacje takie nie są niczym szczególnym.

Mierzy się on przy tym z najbardziej doniosłymi oraz kontrowersyjnymi sporami prawnymi w Ameryce, toteż nie sposób wykluczyć, że jeszcze jedna ogromnie kontrowersyjna sprawa – którą przypadek Chauvina z pewnością stanowi – nie była czymś, na czym zależało większości składu sądu.

Zobacz też: Libertarianin prezydentem! Milei wygrywa wybory, „przyszłość jest wolnościowa”

Długi cień George’a Floyda

Śmierć Floyda przy okazji aresztowania (czy też, jeszcze bardziej, szeroko kolportowane nagrania Chauvina przyciskającego go kolanem do ziemi. gdy ten krzyczał, że nie może oddychać) spowodowała słynne „lato miłości” w USA – kilkumiesięczną serię zamieszek, plądrowania miast, wandalizmu zabytków, blokad dróg, podpaleń i napaści pod luźnym szyldem ruchu Black Lives Matter.

Na nie nałożyła się także aktywność bojówek Antify, prowadzącej zbliżone działania, jak również szeroko zakrojoną aktywność w mediach społecznościowych. Towarzyszyła im intensywna oprawa medialna, powszechnie oskarżana przy tym stronniczość – wyróżniły się tutaj zapewnienia prezentera o „płomiennych, lecz przeważnie pokojowych protestach” na tle płonącego i plądrowanego Minneapolis, czy wybitnie selektywny dobór ujęć ukazujących próby spalenia przez „aktywistów” budynku sądu federalnego w Portland.

Liczne były żenujące akty polityków i celebrytów (np. klękanie przed tłumami manifestantów), głosy utożsamiające wszystkie problemy USA i świata z „systemowym rasizmem” wobec czarnych, a także propozycje legislacyjne, które miały im jakoby zaradzić (a które też oskarżano o rasistowskie zapisy, tyle że wobec białych).

Całokształt tych wydarzeń przyniósł ogromne zaostrzenie podziałów politycznych i światopoglądowych w Ameryce oraz spowodował straty materialne i konsekwencje w sferze społecznej – np. wzrost przestępczości i cięcia budżetów agencji policyjnych – z którymi Stany Zjednoczone mierzą się do dziś. Pozostając „zjednoczone” głównie z nazwy.

Może Cię zainteresować:

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.