
Durow i Telegram znowu rozpętują burzę w Europie. „Odmówiłem Francji ocenzurowania wyborów”
Pawieł Durow i jego Telegram po raz kolejny w ciągu kilku miesięcy znaleźli się na ustach całego świata. Tym razem za sprawą swojej otwartej odmowy podporządkowania się prośbie jednego z rządów Europy Zachodniej, który – jak sam ujawnił – zażądał ocenzurowania konserwatywnych treści na Telegramie. Wszystko to miało miejsce tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich w Rumunii. O co konkretnie chodzi?
Krypto społeczność bije brawo za odważny ruch
– Nie możesz bronić demokracji, niszcząc demokrację. Nie możesz walczyć z ingerencją w wybory, samemu ingerując w wybory. Albo masz wolność słowa i uczciwe wybory, albo nie. A Rumuni zasługują na jedno i drugie – napisał Durow w oficjalnym oświadczeniu z 18 maja, rozpętując prawdziwą burzę.
Co prawda początkowo nie wskazał konkretnego kraju, ale użycie emoji bagietki wiele osób odebrało jako subtelne nawiązanie do Francji. Potem potwierdził tę informację. Ta jednak wszystkiemu zaprzeczyła, wydając oświadczenie, w którym wezwała do „poszanowania procesu demokratycznego” w Rumunii.

Postawa Durowa została szeroko doceniona, szczególnie w środowiskach technologicznych i krypto. W tych kręgach Telegram od lat uchodzi za symbol wolności cyfrowej, prywatności i odporności na cenzurę. Właśnie na tej platformie swoje projekty budują tysiące deweloperów blockchain i społeczności skupione wokół zdecentralizowanych finansów.
– To złoty standard dla platform w czasach politycznych napięć – komentowali liderzy krypto, repostując jego stanowisko. Wielu przypomniało, że Telegram od lat opiera się rządowym naciskom, zachowując wolność wypowiedzi nawet tam, gdzie inne platformy poszły na współpracę.
Głos zabrał także Chris Pavlovski, szef Rumble, podkreślając, że potrzeba więcej liderów gotowych stawiać opór wobec cenzorskich zapędów władz. W oczach wielu kryptoentuzjastów Durow nie jest już tylko po prostu twórcą komunikatora. Jest kimś w rodzaju ambasadora wolności słowa i stawiania oporu gigantom. Niezależnie od ewentualnych konsekwencji.

Durow i Telegram kontra Europa – kolejne starcie
Warto przypomnieć, że to nie pierwsze starcie Durowa z europejskimi rządami. Większość z nas pewnie pamięta, jak w 2024 roku zgarnięto go z lotniska w Paryżu. Miało to związek ze śledztwem dotyczącym rzekomego rozpowszechniania nielegalnych treści na Telegramie.
Sam Durow określił te działania jako atak na podstawowe wartości prawa i sprawiedliwości. Podkreślił, że Telegram współpracuje z organami ścigania, jednak nie zgadza się na omijanie formalnych procedur przez władze.
Francuski prezydent Emmanuel Macron zaprzeczył zarzutom o polityczne naciski, zapewniając o swoim „przywiązaniu do wolności słowa”. Słowa te nie przekonały jednak branży krypto, która to w Durowie, nie w europejskich przywódcach, widzi ostatni bastion prawdziwej wolności słowa.