„Budda” kłamał, że kończy karierę? „Planował ucieczkę”. Wiadomo ile zarobił na pożegnalnej loterii
Dzień po zatrzymaniu słynnego polskiego youtubera Kamila L., ps. „Budda”, na jaw wychodzą nowe, szokujące detale dotyczące jego kariery. Jak wynika ze śledztwa dziennikarzy Onetu, influencer wcale, jak twierdził, nie kończył zwyczajnie kariery z powodu „zmęczenia”, planował za to wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Służby zatrzymały go w ostatniej chwili.
„Budda” chciał uciec z Polski? „Palił mu się grunt pod nogami”
Według źródeł w Prokuraturze Krajowej Budda miał chcieć opuścić Polskę jeszcze w tym tygodniu. Jego plany zostały jednak pokrzyżowane przez szybkie działania KAS i CBPŚ, które zdecydowały się na zatrzymanie youtubera dosłownie w ostatnim momencie. Kamil L. przygotowywał się podobno do wyjazdu od dłuższego czasu. Jego bliscy współpracownicy twierdzą, że po ostatniej, wielkiej streamowanej na żywo loterii, gdzie na czysto zarobił 50 milionów złotych, decyzja o opuszczeniu kraju była przesądzona.
Prokuratura podkreśla, że zatrzymanie Buddy było konieczne, aby uniemożliwić mu ucieczkę przed polskim wymiarem sprawiedliwości. „Budda planował wyjazd do Stanów Zjednoczonych, gdzie prawdopodobnie zamierzał uniknąć odpowiedzialności prawnej. Został zatrzymany na czas” – informuje anonimowe źródło związane z dochodzeniem.
Budda oraz jego bliski współpracownik, Tomasz C., usłyszeli w areszcie zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, która miała zajmować się praniem pieniędzy, wyłudzaniem podatku VAT, a także organizacją nielegalnych gier hazardowych, w tym loterii internetowych. W sumie zarzuty usłyszało 10 osób, a cały proceder mógł zdaniem śledczych trwać nawet od kilku dobrych lat.
Przejęto ogromny majątek, adwokat „zaskoczony”
Warto dodać, że podczas przeszukań funkcjonariusze zabezpieczyli w sumie majątek o wartości ponad 90 milionów złotych. Wśród zabezpieczonych dóbr znajdują się luksusowe samochody, nieruchomości, a także sztabki złota i gotówka. Cała operacja została przeprowadzona we współpracy z Generalnym Inspektorem Informacji Finansowej.
Obrońca Buddy, dr. Mateusz Mickiewicz jest bardzo zdziwiony działaniami służb i twierdzi, że cała sytuacja jest dla jego klienta ogromnym zaskoczeniem. „Kamil L. nie przyznaje się do winy, a zarzuty prokuratury uważa za absurdalne” – przekazał mediom prawnik. Obecnie influencer oczekuje na decyzję sądu dotyczącą aresztu, która ma zapaść niezwłocznie.
AKTUALIZACJA: sąd podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu.
Krytycy zacierają ręce
Zatrzymanie „Buddy” nie było jednak zaskoczeniem dla wielu osób, które od dłuższego czasu śledziły jego działalność. Już w niedzielę, podczas ostatniej loterii internetowej, youtuber ogłosił koniec swojej kariery w internecie, tłumacząc, że „nie czuje się już dobrze w środowisku twórców”. Jego ostatnia akcja, której finałem była loteria o wartości 8 milionów złotych, a którą oglądało na żywo nawet 700 tysięcy osób, tylko nasiliła krytykę.
W ostatnich tygodniach można było zaobserwować, że „Budda” coraz gorzej radził sobie z negatywnymi komentarzami w internecie. W wywiadach podkreślał, że zamierza wytaczać pozwy osobom, które bezpodstawnie go oskarżają, a także kilkakrotnie próbował bronić się przed zarzutami dotyczącymi loterii skierowanych do dzieci. Podczas ostatniego live’a mocno akcentował, że laureatami jego konkursu były osoby dorosłe, co miało stanowić odpowiedź na wcześniejsze kontrowersje.
Co dalej z „Buddą”?
Choć zatrzymanie Kamila L. wstrząsnęło zarówno jego fanami, jak i całym środowiskiem influencerów, to wciąż nie wiadomo, jak dalej potoczy się sprawa. Prokuratura nie wyklucza, że Kamil L. może odpowiadać nie tylko za wyłudzenia podatkowe, ale także za inne nieprawidłowości, które pojawiły się w toku dochodzenia. Wobec niego i reszty zatrzymanych może zostać orzeczony nawet 10-letni wyrok więzienia.