Konflikt Iranu z Izraelem: o co w tym wszystkim chodzi? I jakie mogą być skutki ataków?

Konflikt Iranu z Izraelem: o co w tym wszystkim chodzi? I jakie mogą być skutki ataków?

Bliski Wschód ponownie przypomniał światu o swoim istnieniu. Izrael zaatakował Iran i przybywa pytań o dalsze kroki obu państw. Czy jest możliwa pełnoskalowa wojna w regionie, który ma kluczowe znaczenie dla globalnej gospodarki?

Atak Izraela wisiał w powietrzu. A konflikt tli się od lat

Czy atak Izraela na Iran jest zaskoczeniem? Nie – konflikt tych dwóch państw narastał przez kilka dekad, a w ostatnich latach zdecydowanie przybrał na sile. Zaledwie wczoraj okazało się, że Stany Zjednoczone przygotowują się do ewakuacji (częściowej) ambasady w Iraku. Tłumaczono to rosnącym zagrożeniem na Bliskim Wschodzie i stawało się jasne, że coś wisi w powietrzu.

Trzeba mieć na uwadze, że wymiana ciosów między tymi krajami trwa od dłuższego czasu i nie chodzi jedynie o wystrzeliwanie w kierunku przeciwnika rakiet czy dronów. Izrael od kilku lat prowadzi działania przeciwko kilku organizacjom uznawanym za terrorystyczne. Mowa o Hezbollahu, Hamasie oraz Huti. Wszystkie te podmioty nie mogłyby funkcjonować, przynajmniej nie na taką skalę, gdyby nie wsparcie z Iranu. To Teheran zapewnia bojownikom pieniądze, uzbrojenie, szkolenia.

Izrael dał się zaskoczyć w 2023 roku. Jednak szybko przejął inicjatywę

Za atakiem na Izrael z października 2023 roku stali bojownicy Hamasu, ale zapewne nie udałoby się go przeprowadzić na taką skalę bez wsparcia państwa ajatollahów. Dla Izraela to był szok, mogło się wówczas wydawać, że Iran jest górą. Jednak w kolejnych miesiącach to Izrael przejął inicjatywę i eliminował bojowników na masową skalę, niszczył ich zaplecze. Oczywiście należy zaznaczyć, że działo się to (i dzieje się nadal) z pogwałceniem wszelkich zasad – Izrael za nic miał i ma życie cywilów.

Nie brakuje głosów, że zdecydowane działania Izraela względem wspomnianych organizacji doprowadziły też do upadku Baszara al-Asada w Syrii. To m.in. przez ten ostatni kraj transportowane było uzbrojenie, z którego potem korzystali bojownicy np. na terytorium Libanu. Izraelska armia „wyczyściła” najbliższe otoczenie (pytanie, na jak długo) i zaczęła spoglądać dalej, w kierunku mocodawców swoich przeciwników.

Amerykanie wiedzieli? Są dwa scenariusze. Przynajmniej dwa

Dlaczego atak na Iran nastąpił właśnie teraz? Zdania są podzielone. Jedni uważają, że Izrael chce ostatecznie wyeliminować głównego wroga w regionie. I być może chodzi nie tylko o pozbawienie go potencjału militarnego, zdeptania programu nuklearnego, ale nawet doprowadzenia do przewrotu. Władze w Jerozolimie wykorzystują fakt, że Iran jest słaby, na co wskazują ataki: izraelskie siły powietrzne podobno nie poniosły strat podczas nalotów. Były bezkarne. A odpowiedź Teheranu, póki co, raczej nie zrobiła wrażenia na armii Izraela. W tej narracji działania Jerozolimy były konsultowane z Waszyngtonem, chociaż ten się wypiera.

Ale jest też drugi scenariusz: Izrael uderzył, ponieważ bał się, że USA ostatecznie dogadają się z Iranem. I zakażą Izraelowi atakowania tego kraju. W efekcie osłabiony Teheran uniknąłby całkowitej klęski. Za tą opcją przemawia fakt, że USA nie chcą się wikłać w kolejny konflikt. Prezydent Donald Trump wolałby uchodzić za człowieka, który kończy wojny, a nie je zaczyna. Lokator Białego Domu ponoć poważnie podchodzi do wizji uhonorowania go Pokojową Nagrodą Nobla. Bo skoro dostał ją Obama, to czemu nie miałby dostać Trump?

Izrael chce być jedynym mocarstwem nuklearnym w regionie

O ile dla USA to kwestia destabilizacji regionu, w którym chcą utrzymać swoje wpływy, o tyle Izrael widzi w tej rozgrywce szansę na zwiększenie swojego bezpieczeństwa. Albo inaczej: dostrzega ryzyko unicestwienia państwa, jeśli zrealizuje się negatywny scenariusz. A za taki należałoby uznać utworzenie atomowego arsenału przez Iran. Póki co Izrael jest jedynym państwem w regionie, które posiada broń atomową (Pakistanu to już inny region). I zdecydowanie chce utrzymać ten status.

Jak daleko posuną się obie strony? Opcje są ograniczone

Czy konflikt może ewoluować? Może. Pytanie, w jakim kierunku? Trzeba pamiętać, że Iran i Izrael nie są sąsiadami. Między nimi leżą Irak i Syria. Państwa te w razie wojny zapewne stałyby się teatrem działań wojennych, co doprowadziłoby do jeszcze większej ich destabilizacji. A to nie jest na rękę Turcji czy Arabii Saudyjskiej – innym poważnym graczom na Bliskim Wschodzie.

Iran mógłby zablokować cieśninę Ormuz, prowadzącą do Zatoki Perskiej i w ten sposób zablokować szlak, którym płynie 20 proc. ropy trafiającej na globalny rynek. To uderzyłoby w światową gospodarkę. Nie tylko w państwa Zachodu, ale też np. Chiny, które importują paliwa. Z takiego obrotu spraw mogłaby być zadowolona Rosja, do której ponownie szerokim strumieniem popłynęłyby petrodolary. W tym miejscu warto przypomnieć, że Moskwa jest istotnym sojusznikiem Iranu. Ale w ten konflikt raczej nie zamierza się mieszać. Wydaje się mało prawdopodobne, by Teheran podjął tak duże ryzyko i ściągnął na siebie gniew niemal wszystkich.

Nie można zatem wykluczać, że odpowiedzi Iranu będą raczej symboliczne. A ruchy Izraela zostaną uzależnione od tego, co udało się już osiągnąć. Gdyby okazało się, że Teheran został pozbawiony oręża, ataki pewnie ustaną. Bo czym innym jest przekonywanie na arenie międzynarodowej, że niszczyło się instalacje nuklearne, a czym innym mierzenie się z zarzutami mordowania ludności cywilnej w kolejnych miastach, tym razem irańskich.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.