Miłość od pierwszego wejrzenia. Czyli za co kochamy Bitcoina?
Luty to miesiąc zakochanych. Dokładnie w jego połowie, 14 dnia miesiąca przypada święto św. Walentego, patrona zakochanych. W ten dzień najczęściej obrazujemy swoje uczucie do drugiej osoby poprzez prezenty, kwiaty, kolacje czy wyjście do kina. O miłość warto dbać nie tylko raz w roku, w połowie lutego, ale także każdego dnia. Uczucie miłości nie jest przywiązane jedynie do ludzi. Kochać można swojego pupila, swoją pracę, swój kraj czy swoje życie. Są też tacy, którzy zakochują się w technologii, która zmienia świat. Czy Bitcoina i technologię blockchain można pokochać? Czy warto obdarzyć uczuciem coś tak fascynującego, aczkolwiek tak trudnego do zniesienia jak Bitcoin? Czy nie jest to miłość tragiczna? Za co więc kochamy Bitcoina?
Decentralizacja słowem XXI wieku
Mówiąc o technologii blockchain i kryptowalutach, praktycznie zawsze używamy słowa „decentralizacja” lub „zdecentralizowany”. Bitcoin jako rozproszona lub zdecentralizowana księga rozrachunkowa oraz blockchain, który pozwala na zdecentralizowane przechowywanie danych. Jednakże, po co nam system, który jest rozproszony, podzielony i nie ma swojego centralnego punktu?
Przecież większość systemów, organizacji czy struktur na świecie jest zcentralizowanych, a niektóre z nich działają naprawdę świetnie. Gubiąc swoją kartę kredytową musimy jedynie zajrzeć do lokalnego banku i poprosić o zablokowanie starej i wydanie nowej. Taka centralizacja systemu bądź struktury, w której ktoś (w przypadku banku są to dyrektorzy centralni oraz poszczególni dyrektorzy regionalni) jest odpowiedzialny za daną rzecz, ułatwia znacznie życie. Powracając do przykładu zgubienia karty kredytowej. Zcentralizowany system banku jest w stanie łatwo zablokować starą kartę i wydać nową. Dzięki temu, my użytkownicy nie musimy się za bardzo przejmować możliwością utraty środków czy zgubieniem bezcennej karty. Drugą stroną medalu jest zaufanie, które w przypadku instytucji publicznych w wielu krajach jest wysokie. Gorzej jednak ma się sektor prywatny.
Pamiętajmy jednak, że większość usług bankowych na całym świecie jest zapewniona przez komercyjne (prywatne) banki. Pomimo setek regulacji jakie nakłada się na instytucje finansowe, są one dalej zarządzane przez prywatne osoby, które nie posiadają tak wielkiej odpowiedzialności społecznej jak osoby publiczne. Banki też nie zawsze są bezpieczne. Pomimo setek tysięcy pracowników, potężnych serwerowni i mocnych zabezpieczeń, padają ofiarą ataków hackerskich, w których przechwytuje się nasze prywatne dane osobowe.
Nie opłaca się hakować Bitcoina
Problem zaufania i odporności na ataki hackerskie jest sprytnie rozwiązany w Bitcoinie. Skupiając się najpierw na zaufaniu, warto zaznaczyć, że kryptowaluty po raz pierwszy w historii dają pełną kontrolę nad pieniędzmi. Jeżeli jesteśmy jedynymi posiadaczami kluczy prywatnych do swojego portfela, stajemy się automatycznie jedynymi właścicielami tokenów, które się na nim znajdują. Żaden bank, sąd, policja, komornik, jednostka antyterrorystyczna czy hacker nie mają dostępu do naszych pieniędzy. Oczywiście istnieją luki w kodach źródłowych różnych portfeli lub aplikacji, ale są one cały czas poprawiane i ulepszane.
Istnieje też ciemna strona zaufania w świecie kryptowalut. Jakkolwiek nie można ufać nikomu i nie powinno się udostępniać swój kluczy prywatnych osobom trzecim, tak najmniej zaufania powinniśmy mieć do siebie samych. Jedną z najczęstszych przyczyn utraty środków w świecie kryptowalut jest zapomnienie hasła (w postaci pinu, seedu lub właśnie kluczy prywatnych). Po sieci krąży wiele opowieści o tym jak kilka lat temu ludzie kopali lub kupowali tysiące Bitcoinów i dziś byliby milionerami, gdyby nie zapomnieli swoich haseł i mieli do nich dostęp.
Kolejnym argumentem za tym, że najmniej zaufania powinniśmy mieć do siebie samych, jest dość częste mylenie adresów transakcyjnych różnych kryptowalut. Przelewając środki z jednego portfela na drugi bądź na giełdę mylimy adres Ethereum z Ethereum Classic, Bitcoina z Bitcoin Cash, Bitcoin Cash z Bitcoin Gold. I tak jak w przypadku zcentralizowanego systemu bankowego, możemy udać się do banku i spróbować cofnąć transakcje, tak w świecie kryptowalut jest to niemożliwe. Nie ma żadnej instytucji bądź osoby, która jest w stanie odwołać daną transakcję. Raz zapisana w bloku, nie może już nigdy być z niego wypisana lub usunięta.
Wróćmy jednak do cechy Bitcoina, która sprawia, że może stać się on naszą miłością na lata. Bitcoina nie opłaca się zhakować. Bitcoina można zhakować, ale ekonomicznie się to nie kalkuluje. Tak jak w przypadku zcentralizowanych baz danych hakerzy najczęściej wykradają z nich dane, aby otrzymać wysoki okup, tak w przypadku Bitcoina mówimy tu o inwestycji liczonej w miliardach dolarów, aby przejąć sieć.
Aktualna moc sieci Bitcoina wynosi 21.6 miliona Th/s. Najnowsze koparki do Bitcoina od firmy Bitmain mają moc 13.5 Th/s. (aktualna najmocniejsza wersja koparek). Oznacza to, że sieć Bitcoina to minimum 1.6 miliona koparek. Cena jednej koparki to 2 320 $. W prostych kalkulacjach możemy powiedzieć, że sieć Bitcoina jest zabezpieczona przez 1.6 miliona x 2 320 $ = 3.7 miliardy $! Chcąc przejąć sieć i zmienić np. ilość podaży Bitcoina czy jego wybrane cechy (a więc zmienić kod źródłowy), hakerzy musieli by kontrolować minimum 51 % mocy obliczeniowej. Co w najlepszym przypadku daje koszt 1.9 miliarda $! Do tego dochodzą koszty prądu, logistyka, transport, kolokacja, obsługa i dodatkowo codziennie rosnąca moc obliczeniowa. Szacunkowo koszt zhakowania Bitcoina wynosi spokojnie powyżej 5 miliardów $. Warto zaznaczyć, że przejęty przez hakerów Bitcoin straci zapewne sporo na wartości i okaże się, że wartość przejętych Bitcoinów i kontrolowana sieć są mniej warte niż koszty tej operacji.
Wysłać kwiaty ukochanej z Japonii
W ostatnich latach na popularności zyskuje poczta kwiatowa. Szczególnie 14 lutego, gdy niekiedy nie jesteśmy fizycznie w stanie wręczyć kwiatów ukochanej osobie, może nas wyręczyć kurier internetowej kwiaciarni. Aby zapłacić za bukiet czerwonych i pięknie pachnących róż, które zostaną dostarczone do naszej ukochanej w Tokio, możemy użyć przelewu bankowego. Transfer pieniędzy zajmie zapewne 7 lub więcej dni i przewyższy samą wartość bukietu róż. Możemy użyć też Bitcoina, któremu zajmie to 10 min (w przypadku zapisania transakcji w pierwszym najbliższym bloku) i będzie nas to kosztować 3 zł. Możemy też użyć Litecoina czy Nem, które są jeszcze tańsze i szybsze bądź IOTA, która jest darmowa.
Porażenie piorunem
Ostatnie miesiące dawały mnóstwo radości i smutku użytkownikom Bitcoina. Listopad i grudzień to fantastyczne wzrosty ceny, która przed świętami zahaczyła o 20 000 $. W tym też czasie jednak opłaty transakcyjne wzrosły do niejednokrotnie absurdalnych wartości 50 $ za transakcję a czas oczekiwania transferu był liczony w dniach. Styczeń i luty to drastyczne spadki ceny Bitcoina, który zaliczył dołek na 7 000 $. Z drugiej strony średnie opłaty transakcyjne zmalały do 4 $ a czas oczekiwania jest liczony w godzinach lub nawet minutach. Jak widać Bitcoin jest niezwykle zmienny i trudno go zrozumieć.
Na horyzoncie bezkresnego oceanu problemu skalowalności Bitcoina pojawił się jednak ląd. Suchy kawałek ziemi w postaci Lightning Network. W skrócie technologia ta pozwoli na przesyłanie tysięcy transakcji na sekundę przy bardzo niskich kosztach. Visa przetwarza średnio 1 700 transakcji na sekundę. Bitcoin z technologią Lightning Network będzie mógł przetwarzać ich dziesiątki tysięcy. Ponad 1 790 nodów (komputerów) testuje już tę technologie na sieci testowej Bitcoina. Dodatkowo, z pomocą rozwiązania SegWit (zmniejszenie rozmiaru transakcji co obniża jej koszty), Bitcoin może stać się najbardziej przepustowym procesorem płatności w dziejach!
Po burzy zawsze wychodzi słońce
9 letni romans z Bitcoinem był bolesny. Nie raz rozczarowywał nas i zawodził. Przynosił też jednak wiele radości i uśmiechu na naszych twarzach, kiedy to bił kolejne rekordy wyceny czy został oficjalnie uregulowany jako pełnoprawny pieniądz w ubiegłym roku w Japonii. Przyszłość Bitcoina może być świetlana. Musimy mu jednak dalej ufać. Z niesfornego nastolatka może stać się dojrzałym systemem do elektronicznego przesyłania gotówki na niespotykaną dotąd skalę. O ile okres narzeczeństwa z Bitcoinem był burzliwy tak powiedzenie mu „tak” na całe życie, może sprawić, że miesiąc miodowy przyjdzie już w 2018 roku. To może być miłość do grobowej deski.
Maciej Kmita