Złoto wystrzeliło ponad 3200$, ale eksperci mówią jasno: to dopiero początek. Pasy zapięte?

Złoto przebiło właśnie barierę 3200 dolarów za uncję. Jest to pierwszy tak wysoki poziom w historii. Wywołał on spore emocje, ale nie wszyscy uznają to za kres rajdu. Ba, według niektórych to dopiero przygrywka. Jeffrey Gundlach, szef DoubleLine Capital i jeden z najbardziej znanych ekspertów rynku obligacji, uważa na przykład, że to dopiero początek. Według niego cena może jeszcze wystrzelić w okolice 4000 dolarów. I to już w nadchodzących miesiącach.

Złoto eksploduje, ale eksperci twierdzą: to dopiero rozgrzewka

Podczas jednej z ostatnich prezentacji Gundlach zwrócił uwagę na rosnące zainteresowanie złotem i innymi aktywami namacalnymi. Stwierdził, że w czasach niepewności coraz więcej osób ucieka w surowce, a złoto znów zaczyna pełnić rolę pewnego rodzaju stabilizatora. Zauważył, że długoletni przestój w okolicach 1800 dolarów mógł być jedynie przydługim przystankiem przed mocniejszym ruchem w górę.

Co ciekawe, na fali tych wzrostów korzystają również kryptowaluty oparte na złocie. Na przyjład PAXG czy XAUT. Zyskują popularność, bo pozwalają lokować środki w złoto bez potrzeby fizycznego przechowywania. Dla wielu to atrakcyjna mieszanka: bezpieczeństwo złota w cyfrowej, bardziej dostępnej formie. Coraz więcej kapitału odpływa z ryzykownych instrumentów właśnie w stronę złota, również tego w wersji tokenizowanej.

Źródło: Tavex

Za wzrostem ceny nie stoją tylko inwestorzy indywidualni. Gundlach zauważył, że również banki centralne zmieniają strategię i znów gromadzą złote rezerwy. Według danych MFW, globalne zasoby złota wzrosły z 34 miliardów do 40,9 miliarda Specjalnych Praw Ciągnienia (SDR), wracając do poziomów nienotowanych od lat 70. To powrót do złota jako bezpiecznej kotwicy w niestabilnym świecie.

Jeśli dodamy do tego niepewność geopolityczną, inflację i nerwowość na rynkach finansowych, to prognoza 4 000 dolarów za uncję przestaje brzmieć jak szaleństwo, a zaczyna wyglądać jak realny scenariusz. Gundlach twierdzi jasno: to może być największy rajd złota od dekad. I wiele wskazuje na to, że właśnie się zaczyna.

A co z Bitcoinem, czyli cyfrowym złotem?

Choć dziś to złoto świeci najjaśniej, Bitcoin wciąż pozostaje w grze jako tzw. cyfrowe złoto. Skąd ta etykieta? Przede wszystkim z ograniczonej podaży – BTC, podobnie jak złoto, jest zasobem deflacyjnym. Dodatkowo, jego niezależność od banków centralnych i rządów sprawia, że wielu postrzega go jako alternatywny środek przechowywania wartości.

Co ciekawe, kiedy klasyczne złoto rośnie, Bitcoin często traci. Ale historia pokazała, że taki moment potrafi być tylko chwilowy. I jeśli inwestorzy znów zaczną szukać cyfrowych zabezpieczeń – mogą ponownie spojrzeć właśnie w stronę BTC.

Jesteś zainteresowany zakupem srebra lub złota inwestycyjnego? Sprawdź ofertę FlyingAtom.Gold!
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.