Złoto i srebro mogą być przegrzane. Ekspert wskazuje, gdzie ucieknie kapitał. Historia się powtórzy?
Metale szlachetne w tym roku był prawdziwym hitem. Złoto w tym roku zyskało na wartości około 60%, a srebro 110-120%. Niektórzy eksperci oceniają, że doszliśmy do poziomów, których oba metale nie będą w stanie przeskoczyć. Niewykluczone są przyszłe korekty, co oznacza, że jedni będą realizować zyski, a inni po prostu przeniosą kapitał na inne aktywa. Jeden z analityków wskazał produkt, który może zgarnąć najwięcej kapitału, które obecnie ulokowano w złocie i srebrze.
Złoto i srebro w 2025 roku wystrzeliły
Bez wątpienia jednymi z najlepszych inwestycji w mijającym roku były metale szlachetne. Jeśli ktoś zdecydował się na zakup złota lub srebra kilka miesięcy wcześniej, dziś może uznać to za sukces.
Złoty kruszec w chwili pisania tekstu kosztuje powyżej 4300 dolarów za uncję. Pomimo delikatnej korekty pod koniec października, gdy cena spadła na chwilę poniżej 4 tys. USD, złoto znowu powoli, ale regularnie zyskuje na wartości. W ciągu ostatniego miesiąca wzrosło o 4-5%. Od początku roku metal szlachetny zwiększył swoją wartość o 60-65%.
Nieco mniej stabilne zachowywało się srebro, które łapało kilka dołków w tym roku. Jednak ostatecznie ci, którzy postawili na ten metal i wytrzymali wahania kursu, również zyskują. Srebro kosztuje w momencie pisania tekstu 64 dolary za uncje, a od początku roku zyskało na wartości 110-120%.
W dużej mierze popyt na metale szlachetne wynika z chęci zabezpieczenia się przed kryzysem finansowym. W ten sposób zarówno banki centralne, jak i posiadacze detaliczni dywersyfikują swoje zasoby i starają się chronić ich wartość. Nie bez znaczenia jest również niepewna sytuacja gospodarcza oraz geopolityczna. Coraz częściej pojawia się również narracja o możliwej dedolaryzacji.
Gdzie może przejść kapitał?
Eksperci nie są pewni, w jakim kierunku rozwinie się sytuacja na rynku metali szlachetnych. Ceny, jakie obecnie osiąga złoto oraz srebro wydają się już mocno napompowane. Dlatego część analityków ocenia, że to już moment, w którym obserwujemy przegrzanie. To może oznaczać, że za chwilę dojdzie do realizacji zysków lub korekty, a kapitał część kapitału może przejść na inne aktywa.
Ash Crypto przedstawił ciekawy wykres, na którym widać ruchy srebra i Bitcoina. Analityk dostrzegł, że wykres sugeruje, że za każdym razem, gdy srebro osiąga szczyt, Bitcoin podąża za nim w nadchodzących miesiącach.
Ekspery prognozuje, że to może być sygnał, że za moment kapitał zacznie przechodzić z metali szlachetnych na kryptowaluty. W analizie na X napisał: „Obserwujemy, jak złoto i srebro osiągają nowe maksima. Myślę, że wkrótce ta płynność napłynie do kryptowalut, co może doprowadzić do nowego ATH BTC w 2026 roku”.
Wbrew pozorom nie jest to mało prawdopodobny scenariusz. Pod koniec października złoto złapało dołek i spadło poniżej 4 tys. USD za uncję. W dniach 21-22 października metal szlachetny zaliczył odpływ kapitału w wysokości 2,5 bln dolarów. Wówczas Geoffrey Kendrick, analityk Standard Chartered, dostrzegł, że w momencie spadków złota mocno odbijał Bitcoin. Ekspert określił to zjawisko jako „sprzedaj złoto, kup Bitcoina”.
Złoto nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa?
Rynek już nie pamięta, kiedy ostatni raz złoto osiągało takie wyniki. Dlatego część ekspertów spodziewa się, że obecne ceny to ostateczne maksimum. Jednak sytuacja gospodarcza i geopolityczna wciąż jest nierozstrzygnięta. Dlatego wielu analityk ocenia, że złoto będzie dalej rosnąć.
Goldman Sachs prognozuje, że do końca przyszłego roku złoty metal szlachetny osiągnie 4900 dolarów, co oznaczałoby wzrost o około 20% od obecnych cen. Z kolei JP Morgan ocenia, że utrzymujący się popyt na złoto doprowadzi do cen na poziomie 5200-5300 dolarów za uncję.
Z drugiej strony Światowa Rada Złota prognozuje, że złoto nie jest w stanie utrzymać obecnego tempa wzrostu i będzie się poruszać w wąskim kanale, w ramach którego wzrośnie lub spadnie o 5%.
