Złoto dla zuchwałych: świąteczny skok na bank, zniknęły złoto, diamenty, miliony w gotówce

Gigantyczny skok na bank miał miejsce w okresie minionej przerwy świątecznej w Niemczech. Jego wdzięcznym obiektem okazał się oddział Deutsche Banku w Lubece. Bank ów wpadł oko grupie włamywaczy, którzy z finezją sprywatyzowali przechowywane tam kosztowności.

Do włamania dojść miało w nocy z 20 na 21 grudnia. Grono tajemniczych, lecz bez wątpienia przedsiębiorczych indywiduów postanowiło uspołecznić aktywa, którym z pewnością musiało być duszno w bankowym skarbcu.

No i uspołecznili. Sprawcy mieli pracowicie opróżnić ponad trzysta „bezpiecznych” skrytek bankowych. Zawierały one tak miłe sercu każdego posiadacza dobra jak złoto, diamenty, nietrywialne ilości gotówki, a także anonimowe obligacje na okaziciela.

Wartość łupu, jakkolwiek nie podana publicznie, miała celować w grube miliony euro.

Skok na bank godzien filmu (i żartów o policjantach)

Cały skok przeprowadzono w sposób sposób przywodzący nieco na myśl skojarzenia z „Różową Panterą”. Bardziej niż lekko kojarzy się także ze słynnym skokiem na londyński depozyt Hatton Garden, dokonany przez grupę biegłych w sztuce włamania emerytów.

Jak taka finezyjna akcja była możliwa przy wszystkich środkach bezpieczeństwa, które podejmuje się, by trzymać właśnie podobnie przedsiębiorcze persony z dala od bankowych skarbców? Te nie są idealne ani zaprojektowane nieomylnie – i aż nadto wyraźnie dało się to dostrzec w tym przypadku.

Środki takie w szczególności okazują się bezwartościowe, jeśli włamywacze mają czas. A ten, jak się okazało mieli. Nikt im bowiem w ich dziele nie przeszkadzał. Skarbiec Deutsche Banku w Lubece naturalnie miał alarm, który powinien ostrzec stosowne służby o ich obecności.

Tyle, że alarm zadzwonił… rano 21 grudnia. Przybyła na miejsce policja naturalnie z entuzjazmem jęła przeszukiwać i ścigać przestępców. Tyle, że, cóż za zaskoczenie, ci ostatni nie zaczekali na jej przyjazd, dyplomatycznie ulatniając się kilka godzin wcześniej. No dranie, żeby tak nie zaczekać…

Bezpiecznie jak w banku

Rzecznik miejscowej policji, Ulli Fritz Gerlach, zadeklarował, że na miejscu wdrożono „wzmocnione środki bezpieczeństwa” (rychło w czas). Jednak przestępców, co oczywiste, złapać się nie udało. Więcej informacji, zgodnie z policyjną tradycją, nie mógł podać „z uwagi na dobro śledztwa”.

W podobnym tonie skomentował sprawę rzecznik Deutsche Banku, odmawiając jakichkolwiek informacji i prosząc o cierpliwość. O tą ostatnią może być jednak ciężko. Szczególnie w kontekście doniesień dot. polityki Banku w takich przypadkach.

Otóż bowiem właściciele kosztowności, którzy powierzyli je Bankowi w depozyt, nie mają gwarancji ich zwrotu lub odszkodowania – o ile nie zapłacili za dodatkowe ubezpieczenie. Na to jednak zdobyli się daleko nie wszyscy – Bank obiecywał przecież bezpieczne skrytki i depozyty.

Jesteś zainteresowany zakupem srebra lub złota inwestycyjnego? Sprawdź ofertę FlyingAtom.Gold!
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!