Stare kable warte fortunę. Telekomy siedzą na miedzianym skarbie.
Operatorzy telekomunikacyjni znaleźli nowe źródło pieniędzy. W ziemi. Chodzi o kable telefoniczne, coraz rzadziej używane, jednak wciąż nader wiele warte – ze względu na sam swój skład.
Jak wiadomo, podstawowym materiałem, z którego wykonane są kable, jest miedź. Kable te służyły przez dekady do obsługi połączeń telefonicznych, internetowych, a niegdyś też telegraficznych. Postęp techniczny idzie jednak do przodu – światłowód oferuje szybszą komunikację i lepsze parametry, stąd też ostatnimi czasy stare okablowanie powszechnie zastępuje się tymi pierwszymi.
Jednak nawet jeśli klasyczne kable miedziane odchodzą do lamusa w większości zastosowań telekomunikacyjnych, nie znaczy to, że tracą one wartość. Wprost przeciwnie. Ostatnio nieco spadające, lecz wciąż bardzo wysokie ceny miedzi uświadomiły licznym operatorom, na jakim bogactwie, całkiem dosłownie, siedzą.
Kable obfitości
Jak obliczyła TXO, brytyjska firma konsultingowa w branży inżynieryjno-przemysłowej, przestarzałe i w dużej mierze już nieużywane okablowanie zawierać może ponad 800 tys. ton metrycznych miedzi. Wedle obecnych kursów cen czerwonego metalu, byłyby one warte powyżej 7 miliardów dolarów. Stąd też nie dziwi, że operatorzy telefoniczni i internetowi rzucili się wydobywać stare kable z ziemi i instalacji.
Niektórzy (jak AT&T) otworzyli już nawet dedykowane zakłady, które specjalizują się w odzyskiwaniu miedzi z kabli. Ma to także ten dodatkowy bonus, że zwalnia miejsce, które można spożytkować na położenie światłowodów. Obniża to także ogólne koszty utrzymywania przewodów.
Okazja czyni złomiarza
W istocie może nawet zaskakiwać, że czynią to dopiero teraz – choć trzeba przyznać, że ceny miedzi dawno nie zachęcały do podobnych działań aż tak. Znaczenie ma też z pewnością przewidywany rozdźwięk pomiędzy zwiększającym się zapotrzebowaniem przemysłowym na miedź, a wydobyciem, które staje się coraz trudniejsze i bardziej kosztowne.
Warto wspomnieć, że firmy telekomunikacyjne nie są jedynymi, które w ostatnim czasie doceniły potencjał kabli jako źródła miedzi. Zainteresowali się nimi także (choć naturalnie na inną skalę) złomiarze i złodzieje. Jęli oni z upodobaniem odcinać i „odzyskiwać” kable stacji ładowania samochodów elektrycznych. Jak na ironię, korzystają w ten sposób z trendu cenowego, do którego w dużej mierze przykładają się same EV.