Srebrne monety setkami rozsypane w ziemi. Dwuletnie „zbiory” polskich poszukiwaczy – z ustawą w tle
fot. St. H. E. „Krotoszyn”

Srebrne monety setkami rozsypane w ziemi. Dwuletnie „zbiory” polskich poszukiwaczy – z ustawą w tle

Ponad pięć setek sztuk srebra odnaleźli polscy poszukiwacze skarbów. Chodzi o zabytkowe, średniowieczne srebrne monety. Znalezisko, samo w sobie cenne w wymiarze archeologiczno-kulturowym, zaznaczyło się dwoma nietypowymi cechami. Po pierwsze – „odnalezienie” skarbu zajęło ponad dwa lata. Po drugie zaś, co stanowi w naszym kraju niemal zupełny ewenement, odbyło się legalnie. Oczywiście kosztem tego, że znalazcy swe znalezisko muszą oddać.

Na historyczne srebrne monety – nawet nie tyle zagrzebane, co po prostu leżące w ziemi, i to na dużych jej połaciach – natrafili poszukiwacze ze Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego „Krotoszyn”. Nie znaczy to, że ktoś próbował na podobieństwo mitologicznych zębów smoka zasiać je w ziemi. Pierwotnie były one raczej zakopane w formie typowego „depozytu” w ziemi. Jak się przypuszcza, zostały one jednak rozwleczone po polu uprawnym w wyniku działalności sprzętu rolniczego i zmechanizowanej orki.

Srebrne monety jako plon z pola

O swoim odkryciu, którego dokonali w marcu 2023 roku, a także kolejnych przeżyciach z nim związanym, poinformowali w obszernym wpisie na Facebooku. Choć sami nie napisali tego explicité, to wydaje się, że najogólniej można owe przeżycia podsumować stwierdzeniem „nie było łatwo”. A przynajmniej nie jest łatwo, jeśli ktoś podejmie nieomal syzyfowy niekiedy wysiłek postępowania w sposób legalny.

W odróżnieniu od wielu podobnych odkryć, te miały charakter systematyczny i długotrwały. By rozpocząć zbieranie cennych artefaktów, poszukiwacze najpierw musieli zapytać o zgodę właściciela gruntu (co kontrowersji nie budzi), a następnie Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (co już pewne kontrowersje budzi – z przyczyn już wielokrotnie opisanych, o których jeszcze będzie mowa). Potem rozpoczęli żniwa, w ramach których udało im się znaleźć około srebrne monety – w ilości około 460.

Monety te zidentyfikowano jako srebrne grosze praskie. Ich wybijanie rozpoczęto w Czechach w XIV wieku, za panowania ostatnich Przemyślidów oraz pierwszych Luksemburgów. Innymi słowy, w czasach świetności i potęgi średniowiecznej Korony Czeskiej. Wbrew dzisiejszemu rozumieniu słowa „grosz”, wówczas była to poważna moneta. Nazwę niekiedy kojarzy się z niemieckim słowem gross, czyli duży, co opisywało tak ponadprzeciętną średnicę, jak i (przynajmniej z początku) zawartość kruszcu.

Dokładniej na temat samych monet znalazcy rozwodzą się w swoim wspomnianym wpisie. Nie ma tam jedynie wspomniane, gdzie trafią teraz znalezione srebrne monety. Niestety, jest to do przewidzenia. Obowiązujące obecnie w RP przepisy rażąco naginają zasadę ochrony własności na korzyść państwa – i przyznają temu ostatniemu prawo własności do wszelkich znalezisk. Takich, jak odnalezione przez poszukiwaczy srebrne monety.

Kto zyskuje, kto traci?

Można oczywiście argumentować, że przepisy te wprowadzono w trosce o ochronę wartości historyczno-kulturowej. Trudno byłoby się z tym nie zgodzić, gdyby może nie fakt, że podobne zasady dotyczą w zasadzie wszystkich bogactw odnalezionych na prywatnych gruntach, również tych nie mających z wartością historyczno-kulturową nic wspólnego. Trudno natomiast nie zauważyć, jak ogromnie szkodliwe, w swej praktyce, okazują się owe przepisy właśnie wobec zabytków archeologicznych.

Tyleż smutną, co oczywistą konsekwencją przepisów rażąco faworyzujących państwo wobec prywatnych znalazców jest fakt, że ci ostatni nader rzadko swoje odkrycia zgłaszają. Dlaczego bowiem mieliby to robić? By państwo im ich znaleziska odebrało? W ten sposób niejedno znalezisko nie jest w należyty sposób konserwowane – albo też, zwłaszcza w przypadku takich skarbów jak omawiane srebrne monety – po prostu jest po cichu przetapiane.

Fakt, że państwo uważa się za władne narzucać teoretyczny obowiązek uzyskiwania zgody na same poszukiwania, a potem zgłaszania jego efektów – nie ma żadnego praktycznego znaczenia, gdy aparat tego państwa wykazuje się całkowitą impotencją w jego ściganiu. Dostrzega się to zresztą nie tylko w kręgach pasjonatów, ale także w Sejmie RP (w 2023 roku zgłoszono projekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków, która nieżyciowe przepisy by urealniała).

Uzasadnienie było oczywiste – prawo jest absurdalne i w zasadzie wszyscy je ignorują. O uprzednie zezwolenie na poszukiwania występować miał bowiem, wedle szacunków, mniej niż 1% zainteresowanych. Ale oczywiście „eksperci” (tj. przedstawiciele urzędów konserwatorskich) byli przeciwko.

Jesteś zainteresowany zakupem srebra lub złota inwestycyjnego? Sprawdź ofertę FlyingAtom.Gold!
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.