Senator skazany za korupcję, przyjmował sztaby złota za pracę na rzecz obcych krajów
Wyrok w sprawie szeregu zarzutów kryminalnych usłyszał wczoraj amerykański senator, Robert Menendez. Obejmują one korupcję, nadużycia władzy, sprzedaż wpływów, a także działanie na rzecz obcych krajów. Senator zasłynął swoją skłonnością do „korzyści majątkowych” w postaci m.in. złota.
Bob Menendez, reprezentujący w Senacie USA stan New Jersey (po polsku raczej Nowe Jersey), do niedawna uchodził za jednego z bardziej wpływowych sceny politycznej w Waszyngtonie. Zrujnowała to afera, w wyniku której wyszły na jaw rozmaite, „nie do końca legalne” powiązania (i zyski) senatora.
Everything is business, business is everything
W wyniku śledztwa ustalono, że Menendez zwykł był „monetyzować” swoją pozycję polityczną. Można było u niego kupić poparcie stosownych kwestii na forum Senatu czy użycie wpływów w celu np. umorzenia niewygodnego postępowania czy załatwienia problematycznych kwestii administracyjnych.
W zamian za owe usługi senator przyjmował „wziątki” pod różnymi postaciami. Miały to być słynne sztaby złota, tradycyjne kopertówki, „zarobki” jego żony zatrudnionej na fikcyjnej posadzie, „dobrowolne” wpłaty na poczet jego kredytu hipotecznego, a także kabriolet, marki Mercedes-Benz, wart 60 tys. dol.
Ten ostatni był niezbędny, ponieważ wspomniana żona senatora, Nadine Menendez, rozbiła swój poprzedni samochód w wypadku (w którym notabene zginął człowiek). Przeszukanie ich domu przyniosło bogate znaleziska: 500 tys. dol. w gotówce i 100 tys. dol. w złocie. A i sam dom był niczego sobie.
The company you keep
Prócz samego Menendeza zarzuty usłyszało także trzech biznesmenów, którzy korumpowali senatora. Naturalnie przy jego entuzjastycznym współudziale. Zarzutów nie postawiono jeszcze Nadine Menendez, z uwagi na stan jej zdrowia. Przebywa ona bowiem w szpitalu, w związku z nowotworem.
Na ławie oskarżonych zabrakło także znacznie istotniejszych aktorów. Chodzi o przedstawicieli Egiptu i Kataru. Czyli krajów, które hojnie sponsorując senatora, kupowały sobie wpływy. Menendez miał m.in. zabiegać o zwiększenie pomocy wojskowej dla Egiptu czy zgodę na katarskie inwestycje w USA.
Jak się okazało, nie bezinteresownie. Lista zarzutów wobec senatora liczyła łącznie aż 16 pozycji. Znalazło się na niej łapownictwo, defraudacje, wymuszenia pod pozorem prawa, działalność jako zagraniczny agent, sprzysiężenie w celu takiej działalności, a także mataczenie w sprawie.
Menendez tango down
I wczoraj ława przysięgłych sądu na Manhattanie uznała go za winnym ich wszystkich. Bob Menendez od samego początku utrzymywał, że jest niewinny. Zadeklarował też, że będzie się odwoływał – do skutku. W toku wielomiesięcznego procesu odrzucał też apele o podanie się do dymisji.
Skądinąd sam Menendez może nie chcieć dymisji. Jednak Partia Demokratyczna, pośród której cieszył się takimi wpływami, wydaje się „zrzucać go z sań”. Zarówno bowiem gubernator Nowego Jersey, jak i lider Demokratów w Senacie zaapelowali, by „dla dobra wyborców, Senatu i kraju” zrezygnował.
Rozprawa dot. wymiaru kary (sentencing) ma odbyć się 29. października (notabene – tuż przed wyborami w USA). Jeśli Menendezowi nie uda się podważyć zarzutów w dalszych instancjach, grożą mu całe dekady odsiadki w federalnym więzieniu.