Rosja chce odmrozić swoje rezerwy złota. Pretekstem – ekologia
Rosyjscy przedstawiciele na szczycie COP28 wspaniałomyślnie deklarowali gotowość przekazania części swojej rezerwy złota na rzecz wyzwań klimatycznych w krajach globalnego Południa. Konkretnie – tej części, która od prawie dwóch lata pozostaje zamrożona w następstwie sankcji nałożonych na Kreml z uwagi na jego agresję na Ukrainę.
Rosji, jak wiadomo, mocno wadzą sankcje wprowadzone w związku z agresją na Ukrainę. Władze na Kremlu mają zwyczaj bagatelizować ich wpływ na gospodarkę, jednocześnie na wszelkie sposoby zabiegając o ich zniesienie. Tym razem na tapetę wzięto kremlowskie rezerwy złota.
Rezerwy te – a dokładniej ta ich część, która fizycznie znajdowała się za granicą – po najeździe na Ukrainę została zamrożona. Wartość zajętych zasobów kruszcu określa się na ponad 300 miliardów dolarów. W sferze publicznej pojawiały się różne pomysły, co z tymi zasobami zrobić. W szczególności Ukraina domaga się ich przejęcia na swoją rzecz jako części należnych reparacji.
Na przeszkodzie stoją tu obawy przed potencjalnymi problemami prawnymi w USA i Europie.
Zobacz też: Dom w krainie za morzem będzie droższy dla obcokrajowców. Trzykrotna podwyżka opłaty
Chcemy altruistycznie pomóc
Tymczasem rosyjski przedstawiciel na szczycie klimatycznym COP28 w Dubaju wysyłał sygnały, że Rosja byłaby gotowa „przekazać” swoje rezerwy na potrzeby finansowania zagadnień klimatycznych. Chce bowiem „pomóc” krajom Trzeciego Świata w finansowaniu związanych z tym wyzwań.
Ruch ten został szeroko odczytany jako oczywisty wybieg w celu podważenia sankcji. Nie tylko z uwagi na fakt, że nagła, nieszczera wrażliwość Rosjan na zmiany klimatyczne jaskrawo kontrastuje z ich dotychczasowym podejściem do tego tematu. Również fakt, że miałoby to dotyczyć tych rezerw złota, które są zamrożone w Europie i Ameryce – bynajmniej nie tych, które Kreml faktycznie ma w dyspozycji w kraju.
Szanse na faktyczne odmrożenie rosyjskich zasobów złota są bardzo niewielkie, tym bardziej, że prawdopodobne byłyby w takim przypadku próby ich przejęcia przez Kreml (np. przez podstawione firmy w obdarowanych krajach). Nie sposób jednak także wykluczyć, że ten ostatni liczy w tym przypadku nie na faktyczne przejęcie kruszcu, lecz na polityczne osłabienie idei utrzymywania sankcji. Pomocne może być tu wykorzystanie ekologicznych pięknoduchów i argumentacji pt. „chcemy pomóc biednym krajom, a Zachód nam to uniemożliwia”.
Warto wspomnieć, że Rosja ma bardzo specyficzne rozumienie pojęcia „pomocy” – twierdziła przykładowo, że ekspedycyjne kontyngenty dawnej Grupy Wagnera oraz innych najemników, dyslokowane do krajów afrykańskich w celu realizacji rosyjskich interesów (i oskarżane o popełnianie tam licznych zbrodni), realizują zadania z zakresu „pomocy humanitarnej”.
Zobacz też: Złoty plan – pustynny kraj chce do końca dekady trzykrotnie zwiększyć skalę wydobycia
Pasożytować na innych krajach – nasze niezbywalne prawo!
Rosja nie od dziś wyraża oburzenie, że jej ulokowane za granicą zasoby i rezerwy – w tym i te złota – zostały objęte sankcjami. Władze na Kremlu były zresztą oburzone jakimikolwiek sankcjami. Wedle narracji Kremla, Rosja ma niezbywalne prawo do swojej strefy wpływów tworzonej kosztem sąsiadów, a jeśli inne kraje nie życzą sobie rosyjskich wpływów, to tym gorzej dla nich. Podobnie zresztą jak dla reszty świata.
W ich optyce, jakiekolwiek sankcje są bezczelnością i zniewagą majestatu Rosji, nie tylko z uwagi na straty materialne, ale też fakt, że ktoś śmie się jej sprzeciwić. A to godzi w rosyjskie ego. Tymczasem Rosja jako państwo lubi mieć świadomość sobiepaństwa i bezkarności swoich działań. Dlatego też formalne i nieformalne zabiegi w celu skruszenia reżimu sankcyjnego są tam postrzegane ambicjonalnie i w sposób wykraczający poza zwykły rachunek ekonomiczny.
Nie od dziś podejmuje ona zatem różne starania, aby spod reżimu sankcyjnego się wyrwać. Rosyjskie służby specjalne finansują rozmaite działania propagandowe ukierunkowane na promowanie idei business as usual pomimo agresji, tamtejsi oligarchowie wytaczają pozwy w europejskich sądach z żądaniami wyjęcia ich spod retorsji, zaś firmy usiłują omijać ograniczenia poprzez tzw. import równoległy i handel przez podstawione „słupy”.
Wszystko to ma dotąd ograniczoną skuteczność. Nie zniechęca to jednak Kremla do dalszych prób. A nuż kolejnym razem się uda?
Może Cię zainteresować: