Podejrzani „siedzieli na złocie”. Trzej Chińczycy aresztowani, problem pozostaje głębszy
Trzej Chińczycy zostali ujęci i aresztowani we wschodniej części Konga. Zaszczyt ten spotkał obywateli ChRL z uwagi na ciążące nad nimi zarzuty przemytu. Co bardziej przedsiębiorczy mieszkańcy Państwa Środka na coraz większą skalę są spotykani w sercu Afryki – gdzie trudnią się tyleż dochodowym, co nienachalnie legalnym biznesem „wydobywczym”.
Pod mianem tego biznesu kryje się oczywiście organizacja dzikiego wydobycia cennych minerałów. Częstokroć odbywa się to we współpracy z lokalnymi ugrupowaniami zbrojnymi, organizacjami przestępczymi (często zresztą ciężko jest odróżnić jedne od drugich). Wszystkiemu sprzyja rozpowszechniona korupcja oraz tlące się walki i niepokoje.
Bogactwo pod ziemią
Chińczycy (a także inni aktorzy) interesują się przede wszystkim złotem i diamentami, lecz także co cenniejszymi minerałami przemysłowymi. Chiny są skądinąd potęgą w dziedzinie produkcji tych ostatnich (ostatnio wprowadzając ostre restrykcje na ich eksport). Niezależnie jednak od własnej produkcji, Chińczycy nie gardzą sprowadzaniem każdych ilości tych surowców zza mórz. Legalnie lub nie…
I taki miał być też cel wizyty trzech bohaterów historii, których aresztowały organa policyjne Konga. Chodzi tutaj o Demokratyczną Republikę Konga, czyli dawny Zair i niegdyś gros terytorium belgijskiego Wolnego Państwa Kongo (nie zaś bezprzymiotnikową Republikę Konga, potocznie znane pod nazwą Kongo-Brazzaville, od miana jej stolicy).
Państwo to dysponuje ogromnie bogatymi surowcami naturalnymi. Przyciągają one równie wielką uwagę koncernów wydobywczych, co wszelakich grup przestępczych, a także biznesmenów o elastycznej etyce.
Chińczycy-widmo, co zniknęli z aresztu
W rzeczy samej okazało się, że zainteresowani mieli przy sobie surowce warte przemycenia. A nawet – dosłownie na nich siedzieli. Pod siedzeniami ich samochodu odkryto bowiem 12 sztab złota. Towarzyszyło im 800 tys. dolarów w gotówce. Jak dodał gubernator kongijskiej prowincji Kivu Południowe, operację wiodącą do ich aresztowania trzymano w głębokiej tajemnicy.
Niedawno bowiem doszło do wydarzeń, które gubernator określił jako „szok”. Ujęto wówczas grupę 17 obywateli Chin, którzy mieli otworzyć nielegalną kopalnię złota. Jakież było zdziwienie publiki, gdy Chińczycy zostali ot, tak, zwolnieni, i pozwolono im opuścić Kongo. Biorąc pod uwagę poziom korupcji w kraju, być może jednak nie powinno być aż tak zaskakujące.
Mając to na względzie, i pragnąc uniemożliwić urzędnikom ze stolicy ostrzeżenie podejrzanych, całą sprawę przed nimi zatajono.