
Złoto przyniosło nawet 70 mld zł zysku. Ale Polska nie będzie z tych pieniędzy korzystać. Dlaczego?
Zasoby złota NBP wynoszą już niemal 510 ton i stanowią 22 proc. rezerw banku centralnego. Mniej cennego kruszcu zgromadził np. Europejski Bank Centralny, co w Polsce jest dość mocno komunikowane. Prezes Adam Glapiński poinformował Polaków, że ich złoto przyniosło do tej pory nawet 70 mld zł zysku. Szybko jednak zastrzegł, że jest to zysk „papierowy”. Co to oznacza?
Złoto rośnie w siłę w rezerwach NBP
NBP nie zwalnia z zakupami szlachetnego metalu. Jeszcze w grudniu szef tej instytucji podawał, że rezerwy wynoszą 427 ton, w styczniu wzrosły do 450 ton, w kolejnym miesiącu do 480 ton. Widać wyraźnie, że rodzimy bank centralny skrupulatnie realizuje przyjętą strategię polegającą na zwiększaniu udziału złota w rezerwach. Plan zakładał, że metal będzie stanowił 20 proc. rezerw, ale obecnie jest to już 22 proc. I wiele wskazuje na to, że na tym się nie skończy.
Złoto zgromadzone przez NBP pozwala Polsce zajmować obecnie dwunastą pozycję na liście banków centralnych z największymi rezerwami tego kruszcu. Rodzimy bank podał, że dla porównania Portugalia posiada niespełna 383 tony kruszcu, a Wielka Brytania ponad 310 ton. Nasze rezerwy są zbliżone do tych, którymi dysponuje Europejski Bank Centralny – to przeszło 506 ton. Oczywiście trzeba na to patrzeć jak na ciekawostkę, a nie jakąś realną przewagę nad EBC.
NBP zarobił na kruszcu fortunę. Ale to „papierowy” zysk
Złoto NBP, które znajduje się w trzech krajach (Polska, USA, Wielka Brytania), musiało się pojawić podczas konferencji prasowej prezesa Adama Glapińskiego, podsumowującego posiedzenie RPP. Szef banku centralnego powiedział, że instytucja do tej pory zarobiła na zakupach kruszcu 65-70 mld zł. Tyle wynoszą różnice między ceną zakupu, a obecnymi wycenami metalu. Adam Glapiński szybko jednak dodał, że jest to zysk „papierowy”. Dlaczego tak to należy postrzegać? Bo NBP nie zamierza sprzedawać tej części rezerw. Złoto pozostanie w skarbcach.
Na ten wątek uwagę zwracała wcześniej Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej, czyli organu decyzyjnego RPP. Na platformie LinkedIn umieściła ona jakiś czas temu wpis, w którym niejako drwiła z rezerw. Stwierdziła, że złoto nie przynosi bankowi centralnemu żadnych korzyści. Jak to tłumaczyła? Przede wszystkim zwróciła uwagę na fakt, że żeby na wzroście cen metalu zarobić, trzeba go tanio kupić i drogo sprzedać. Tymczasem nasz kraj jedynie kupuje złoto, co potwierdza sam prezes NBP.
Złoto przechowywane w Polsce nie zarabia?
We wspomnianym wpisie Joanna Tyrowicz zwracała też uwagę na miejsce przechowywania rezerw. Członkini RPP przekonywała, że przewiezienie kruszcu do Polski sprawiło, że przestał on zarabiać na odsetkach. Wtedy jednak NBP nie mógłby się chwalić zasobami gromadzonymi nad Wisłą, zdjęciami i filmami ze skarbca (skarbców?). Postawiono na ofensywę wizerunkową i niewiele wskazuje na to, by miała się ona skończyć.