Polacy ruszyli po złoto. Popyt jest tak duży, że cenny kruszec trzeba sprowadzać z Niemiec. Skąd to wielkie zainteresowanie?

Polacy ruszyli po złoto. Popyt jest tak duży, że cenny kruszec trzeba sprowadzać z Niemiec. Skąd to wielkie zainteresowanie?

Incydent dronowy z pierwszej połowy września wciąż jest wyjaśniany. Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony wywołało niepokój u wielu mieszkańców naszego kraju. A efekt był taki, że rodacy ruszyli na zakupy. Sprzedawców wybranych towarów może to cieszyć, bo sprzedaż wzrosła skokowo. Doszło nawet do tego, że złoto na polski rynek trzeba sprowadzać z Niemiec.

Wtargnięcie dronów na terytorium Polski odbiło się szerokim echem na świecie, temat jest nadal poruszany przez polityków z wielu państw. Sprawa ma swoje konsekwencje militarne czy dyplomatyczne, ale też gospodarcze. W serwisie bithub.pl mogliście przeczytać, że inwestorzy ponownie ruszyli po akcje firm związanych ze zbrojeniówką. Albo takich, które planują wejść do tego sektora.

Na polską ziemię spadły drony. Polacy ruszyli po plecaki ewakuacyjne

Temat nie ogranicza się jednak do zakupów (ewentualnych) polskiej armii czy różnego rodzaju służb. Na zakupy wybrali się też obywatele. Co kupowali? Zapytałem o to m.in. przedstawiciela popularnego sklepu Militaria.pl, który na rodzimym rynku działa od końca ubiegłego stulecia. Reprezentującego spółkę Piotra Zadumińskiego spytałem m.in. o to, czy po pojawieniu się dronów na naszym niebie zauważyli wzrost zainteresowania swoją ofertą.

Tak, zauważyliśmy wzrost zainteresowania produktami w mniejszym lub większym stopniu związanymi z przygotowaniem na sytuacje kryzysowe. Dotyczy to przede wszystkim plecaków ewakuacyjnych (ucieczkowych), a także poszczególnych elementów ich wyposażenia: filtry do wody, radia alarmowe, powerbanki, śpiwory, żywność liofilizowana i długoterminowa – wyjaśnił Zadumiński.

Od przedstawiciela Militaria.pl dowiedziałem się, że po incydencie z dronami, porównując obroty miesiąc do miesiąca, zauważono ich wzrost o kilkadziesiąt procent. Ze słów Zadumińskiego wynika też, że ten wzrost zainteresowania nie był czymś nowym. Firmie przybywa klientów od lutego 2022 roku, czyli od momentu pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę. Sklep w związku z zaistniałą sytuacją poszerza ofertę, a społeczeństwo jest ponoć coraz bardziej świadome tego, jak przygotować się na sytuacje kryzysowe. Mój rozmówca zaznaczył, że np. wyposażenie plecaka ewakuacyjnego trzeba nieustannie sprawdzać i modyfikować. I lepiej robić to na bieżąco, bez czekania na sytuacje kryzysowe, bo te zwiększają popyt, za którym podaż nie musi nadążać.

W plecaku dobrze mieć… złoto. W formie sztabki albo monety bulionowej

Na kwestię rosnącego popytu po incydencie dronowym uwagę zwrócił też mój drugi rozmówca – Adam Stroniawski, dyrektor zarządzający w Mennicy Skarbowej. To notowana na GPW spółka zajmująca się handlem złotem inwestycyjnym, ale też innymi metalami szlachetnymi.  Z jego słów wynika, że inwestorzy indywidualni tłumnie ruszyli na zakupy po naruszeniu naszej przestrzeni powietrznej. Co kupowali?

Największą popularnością cieszą się obecnie niewielkie sztabki od 1 do 100 gramów oraz monety bulionowe, takie jak Krugerrand, Wiedeńscy Filharmonicy czy Kanadyjski Liść Klonowy, o wadze jednej uncji. Ich zaletą jest łatwość sprzedaży oraz możliwość szybkiej wymiany praktycznie na całym świecie – wyjaśnił Stroniawski i dodał: Ze względu na rekordowe zainteresowanie musimy organizować dodatkowe dostawy z Niemiec, ponieważ krajowe zasoby złota – mimo podjęcia przez KGHM produkcji i sprzedaży polskiego kruszcu – nie zaspokajają popytu. Według prognoz, sprzedaż spółki we wrześniu może przekroczyć 120 mln zł, co byłoby najlepszym wynikiem w 2025 roku.

Złoto drożeje w szybkim tempie. Sporym popytem cieszy się też srebro

Dyrektor Mennicy Skarbowej poinformował mnie, że po incydencie dronowym sprzedaż złota w Polsce wzrosła o około 35 proc. Zwrócił przy tym uwagę na fakt, że zainteresowanie cennym kruszcem utrzymuje się mimo rekordowych cen. Przypomnę, że za jedną uncję złota trzeba już zapłacić ponad 3,7 tys. dolarów. Adam Stroniawski w tym kontekście przywołuje jednak opinie ekspertów, którzy prognozują, że kurs może przekroczyć próg 4 tys. dolarów w najbliższych miesiącach, a nawet dobić do 5 tys. dolarów do końca 2026 roku.

Adam Stroniawski zdradził też, że niepewność związana z bezpieczeństwem przełożyła się na wzrost zainteresowania srebrem. Z serwisu bithub.pl wiecie, że ceny tego metalu wspinają się na poziomy, których nie widziano od wielu lat. Za uncję trzeba już zapłacić grubo powyżej 40 dolarów. Warto przy tym mieć na uwadze, że srebro służy nie tylko jako produkt inwestycyjny – ten pierwiastek odgrywa wielką rolę w przemyśle, co dodatkowo napędza popyt.

Jedni szykują się na ewakuację, drudzy pytają o agregaty

Widać zatem wyraźnie, że tam, gdzie jedni widzą kryzys i niebezpieczeństwo, inni dostrzegają szansę na zysk. Z moich rozmów z przedstawicielami firm wynika, że klienci ruszyli do sklepów nie tylko po złoto czy plecaki ewakuacyjne, ale też np. agregaty prądotwórcze, produkty spożywcze z długim terminem ważności czy… papier toaletowy. Przypomina się sytuacja z początków pandemii. Niektórzy w tamtym czasie kupowali też pewnie złoto. Ale płacili za nie nawet poniżej 1,5 tys. dolarów za uncję…

Jesteś zainteresowany zakupem srebra lub złota inwestycyjnego? Sprawdź ofertę FlyingAtom.Gold!
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.