FedEx: złote i srebrne monety zniknęły. Firma „będzie współpracować”, ale konkretów (i monet) brak

Pewna mieszkanka Karoliny Północnej domaga się „odpowiedzi” (i nie tylko jej) po tym, jak okazało się, że wysłany przez nią transport złotych i srebrnych monet, wzbogaconych także przez srebrne sztaby, w magiczny sposób zniknął z powierzchni ziemi. Zawieruszył się on po tym, gdy kobieta wysłała ów ładunek za pośrednictwem renomowanej firmy kurierskiej, FedEx.

Pani Barb Kokotec, bo o niej mowa, zaadresowała swoją przesyłkę do JM Bulion, dealera kruszcu online, pragnąc wystawić na sprzedaż i spieniężyć cenny zasób. Niestety, monety i sztabki wyparowały. Nie wiadomo, czy stoją za tym krasnoludki, czy też pracownicy firmy FedEx – dość powiedzieć, że przesyłka dotarła do centrum dystrybucyjnego FedEx World Hub w Memphis, w stanie Tennessee.

I tego centrum już nie opuściła, znikając w jego odmętach. Swą przesyłkę, która formalnie miała dojść w ciągu dwóch dni, pani Kokotec wysłała pod koniec stycznia. Teraz jest już początek marca, a o zawartości w dalszym ciągu ani widu, ani słychu. Wartość przesyłanych monet i sztab miała opiewać na około 20 tys. dolarów (po aktualnych cenach – biorąc pod uwagę obecne wzrosty, być może będzie to i więcej).

Firma FedEx nie pozostała całkowicie bierna, co to, to nie. Już 6. lutego wysłała nadawczyni list, że przesyłka pechowo się zgubiła. Od tego czasu jednak sprawa jest dalej w tym samym punkcie – czyli w lesie. FedEx stwierdził w oświadczeniu prasowym, że „będziemy pracować bezpośrednio z klientem w celu rozwiązania problemu”.

Co konkretnie miałoby to oznaczać – któż miałby wiedzieć. Biorąc pod uwagę skalę, w jakiej w podobnych centrach mają miejsce kradzieże (najczęściej ze strony co bezczelniejszych pracowników – w końcu „i tak będzie na firmę…”), niewykluczona jest tu po prostu oferta odszkodowania. Ale, jak to bywa w takich przypadkach, pod warunkiem podpisania Non-disclosure Agreement

FedEx dalece niejedyny…

Historia owa może być tyleż mimowolnym, co znaczącym przyczynkiem do pewnej refleksji natury ogólnej. Gdy w grę wchodzi złoto, srebro czy dowolne inne kosztowności, korzystanie z jakichkolwiek usług, które wymagają mitycznego zaufania do usługodawcy – nawet, zdawałoby się, renomowanego, jak właśnie fedEx – wydaje się w najwyższym stopniu nieroztropne.

Ciężko znaleźć firmę, która nie wałkowałaby do znudzenia, jakim to zaufaniem się cieszy u klientów. Najczęściej jednak nie tyle się nim cieszy, co go od klientów wymaga. Oczywiście zawsze tylko w jedną stronę – to klient ma darzyć zaufaniem firmę. Usługodawcy ze swej strony nawet nie kryją się z absolutnym, całkowitym brakiem zaufania wobec osób trzecich.

I w istocie trudno im się dziwić – okazywanie rzeczonego zaufania to często najlepsza droga do widowiskowej katastrofy finansowej lub prawnej. Ciężko jednak doprawdy pojąć, czemu podobne żądanie w drugą stronę – „drogi kliencie, nie domagaj się zabezpieczeń ani gwarancji, po prostu okaż nam zaufanie!” – nie budzi podobnych reakcji. Przecież to równie równie niemądre – tyle że w tym przypadku to firma może przyprawić o stratę swojego klienta. I najczęściej zupełnie bezkarnie.

Gdy bowiem przychodzi co do czego i trzeba na owo zaufanie zapracować – „niestety, zgodnie z punktem którymśtam naszej skomplikowanej, liczącej dziesiątki albo setki stron umowy, biorą państwo na siebie całkowite ryzyko, zwalniając firmę z jakiejkolwiek odpowiedzialności za niesolidność świadczonych usług, za które jednak i tak muszą państwo zapłacić…”

Być może to nieco przesada – ale, bądźmy szczerzy, niewielka. Zawsze zostaje niby droga sądowa – kto jednak ma większe szanse przed sądem, firma taka jak FedEx, z całym działem prawnym i milionami na prawników, czy klient, dla którego strata 20 tysięcy w złocie i srebrze to spory cios?

Jesteś zainteresowany zakupem srebra lub złota inwestycyjnego? Sprawdź ofertę FlyingAtom.Gold!
Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.