Efekt motyla – rekordowy deficyt handlowy, spadki waluty przez „pomyłkę” i import złota
Nagłe zwiększenie skali, z jaką Indie kontynuują import złota, wywołało skutki godne tytułowego efektu motyla. Dane dot. tego importu sugerowały bowiem rekordowy deficyt handlowy Indii. Miały też zwiastować głębsze problemy strukturalne gospodarki tego kraju.
Rynki i inwestorzy zareagowali w spodziewany sposób, z naturalnymi konsekwencjami. Wszystko to pomijało jednak drobny szczegół – dane, które odnosiły się do skali importowanego złota, okazały się słabo korespondować z rzeczywistością. Słowem – były fałszywe.
Jakim cudem dojść mogło do tak monumentalnej wtopy? Otóż, jak wynikać ma z nieoficjalnych, lecz dobrze zaznajomionych z tematem wypowiedzi, stało się tak… przez pomyłkę. Urzędnicy, którzy kontrolowali składy importowe, mieli najzwyczajniej poplątać się w rachunkach.
Z podobnych co powyżej źródeł (innymi słowy – najpewniej innych urzędników, na których kompetencje kolegów wywarły stosowne „wrażenie”), wynika, że indyjskie władze zamierzają oficjalnie sprostować dane. Wcześniej jednak… powtórnie zbierają dane dot. skali sprowadzania kruszcu.
Matematyka – ważna sprawa
Wcześniej zebrane dane, które miały ilustrować indyjski import złota, po całym tym zamieszaniu uznano bowiem za tak niewiarygodne, że zupełnie bezwartościowe. I nic dziwnego. Dane te bowiem funkcjonowały w obiegu od co najmniej kilku miesięcy – i nic…
Metodologię szacowania wolumenu importowego oficjalnie zmieniono w lipcu tego roku – i od tego czasu też ma mieć miejsce ponowne przeliczanie. Nowo zebrane informacje porównuje się ze wcześniejszymi szacunkami. I niejednokrotnie efekty są komiczne (czy też byłyby takie, gdyby nie ich skutki).
W listopadzie bowiem, zgodnie ze wcześniejszymi, „oficjalnymi” danymi, Indie sprowadzić miały 30% więcej kruszcu (czyli około 50 ton), niż to miało miejsce w rzeczywistości. A warto pamiętać, że dane te uwzględniano, dokonując rozliczeń całości indyjskiego obrotu handlowego. Ponownie – z „ciekawymi” efektami.
Import złota vs. eksport trefnych danych
Jak bowiem wynikać miało z oficjalnych zestawień, deficyt handlowy Indii miał skokowo i w ogromny sposób wzrosnąć w listopadzie. Wynosząc, w sumie, 37,8 miliarda dolarów. A odpowiadać miał za to właśnie i przede wszystkim import złota na subkontynent, wart 14,8 miliarda. Dla porównania, import złota w listopadzie 2023 wynieść miał… 3,44 miliarda dol.
Obserwatorzy i analitycy wydawali się być zbici z tropu – choć w Indiach sezon świąt religijnych oraz ślubów zawsze zwiększał popyt na złote precjoza, to przecież nie w tej skali. Pośród ekonomistów wywiązały się dyskusje, czy tak nagła zmiana zwiastować ma głębsze kłopoty indyjskiej gospodarki.
Złoto w Indiach jest bowiem tradycyjną formą oszczędności. Do której ucieka się w szczególności w przypadku zagrożenia inflacją lub załamaniem gospodarczym. Szybko doprowadziło to do ogromnego spadku wartości rupii w związku z – jak podejrzewano – skrywanymi przez władze problemami gospodarki Indii.
Pośród przedstawicieli indyjskiej branży kruszców, pojawiać się ma podejrzenie, że urzędnicy celni „z rozpędu” dodali złoto, które znajdowało się w strefach wolnocłowych (a które oficjalnie nie wlicza się do wolumenu importowego), do ogólnej ilości sprowadzonego kruszcu. Kurtyna.